Ciemne chmury ponownie przykryły czarne, bezradne niebo. Jako dzieci porównywaliśmy je do wielkich kawałków puchu, lecz ostatecznie wmówiono nam, że jest to zwykła mgła. Jak gęsta musi być, skoro udaje jej się przykryć wszystkie gwiazdy, których światło jest niesamowicie silne, podążając do nas kilkaset lat świetlnych? Odcinając nam dostęp od blasku gwiazd sprawiła, że stało się niesamowicie ciemno. Ostatnimi czasy działo się tak co noc, gdy wychodziła na dach. Patrzyła w górę, by wyobrazić sobie, że spogląda na czarny, głęboki ocean. Wydaje nam się nieciekawy i ponury, lecz jakże zdumiewający. Otóż to za nim znajdują się wszelakie gwiazdozbiory oraz najpotężniejszy wszechświat, który na obecną chwilę jest dla nas wielką tajemnicą. Mimo iż na górze wciąż nie widać było ani jednego światełka, intrygowało ją oglądanie, jak bezsilny księżyc usiłuje się ukazać, przepuszczając choć trochę swego pięknego blasku.
― Dlaczego wciąż walczy? To nie ma najmniejszego sensu. ― spojrzała na ledwo widoczną, srebrzystą kulę i lekko zamknęła oczy, by już po chwili usłyszeć dźwięk obcasów powoli zbliżających się w jej stronę.
Długowłosa objęła ją w pasie, drugą rękę zaś położyła na ramieniu.
― Dziś pokochaj siebie. ― szepnęła.
Olivia odwróciła głowę w jej stronę powodując przy tym zetknięcie się ich oraz lekko musnęła policzek ukochanej.
Podziwiała ją. Yves dawała z siebie wszystko. Bezpieczeństwo tej dziewiątki stawiała sobie wysoko, zaraz przed ceną życia. Nie zamierzała nikogo zawodzić. Nie było o tym mowy. Dbała o każdą z osobna. Musiała mieć pewność, że będą bezpieczne. Była dla nich kolejną bohaterką. Lecz dla Hyejoo nie była tylko oparciem, czy ochroną. Uczucie między tą dwójką było czymś zupełnie innym. Wiedziały jednak, że nie potrwa to zbyt długo. Mianowicie Sooyoung została wybrana. Jako następczyni po Haseul i Gaahei otrzymała zadanie utrzymania pozostałych przy życiu. Wiedziały, że tak się to skończy. Otóż Yves, dbając o resztę, nie potrafiła zapewnić sobie bezpieczeństwa. Olivia tak bardzo pragnęła zapewnić jej ochronę, choć wiedziała, że niewiele zdołałaby. Jako nowa osoba nie potrafiła zbyt wiele zdziałać w tej sytuacji, nie obroniłaby nawet siebie.
Teraz trzymała ją w swoich objęciach. Wiedziała, że za chwilę z dziewczyny ujdzie całe życie, dlatego tuliła ją najmocniej, jak potrafiła. Nie zamierzała jej puścić, chcąc zatrzymać ją jeszcze przy sobie. Trzęsąc się i głaszcząc ją po włosach, wciąż czując jej oddech. Odgarnęła czarny kosmyk jej włosów i lekko przybliżyła swą głowę sprawiając, że ich czoła stykały się tak samo, jak tamtej nocy.
― Dziś...pokochaj...siebie. ― wydusiła ostatnie słowa, po których słona łez Olivii skapnęła wprost na jej policzek. Było to ostatnie, co poczuła, zanim odleciała w czerń tak głęboką, jak ocean na nocnym niebie.
~**~
― Znowu to samo. I tak się nie wydostaniesz. Przykrywa cię czarna materia. ― spojrzała w górę pustym wzrokiem.
Do jej uszu dobiegł lekki głos stukających cicho obcasów. Czuła, że serce bije jej o wiele szybciej.
― Yves..?
Spojrzała za siebie i ujrzała czarnowłosą dziewczynę ubraną w białą, piękną sukienkę.
Heejin. Zastępczyni po Jinsoul.
Dziewczyn było coraz mniej, a wszystko sprowadzało się do jednego. Zostanie jedna, która przeżyje w tym okrutnym świecie. Olivia coraz częściej zaczęła dostrzegać, że to nie ma najmniejszego sensu. Jaki jest powód, by tak powoli tego oczekiwać, skoro można to przyspieszyć?
Kocha Yves. Pragnie znów się z nią zobaczyć. Objąć ją. Pocałować. Spojrzeć jej głęboko w oczy. Poczuć jej bliskość. Oglądać z nią ocean na niebie.
Zrobi to dla niej. Zostanie bogiem.
Pozbędzie się.
Ich.
Wszystkich.
CZYTASZ
night ocean; yves x olivia hye ✔
Randomgdzie 12 dziewczyn tworzy nieprzerwaną walkę o przetrwanie w okrutnym świecie, a opiekunka pozostałych ląduje w dziwnej relacji z dziewczyną o kruczoczarnych włosach.