POV Scott
Biegłem ile sił w nogach, żeby zdąrzyć na ten pieprzony autobus. Ten dzień to jakaś poraszka! Najpierw spaliłem tosty, potem oblałem firmową bluzkę kawą i do tego w całym bloku nagle zabrakło ciepłej wody. Jakby było tego mało zaraz odjedzie mój autobus a ja kolejny raz spóźnię się do pracy. Nie sądzę aby szef miał mi to za złe, jestm dobrym pracownikiem. Papierkowa robota nie jest moim wymarzonym zawodem, ale nie narzekam. Współpraciwnicy mnie lubią, a szef chwali, że szybko się uczę i nie może wyjść z podziwu jak szybko zaklimatyzowałem się w tej pracy. Mieszkam w LA dopiero od roku a już mam stałe stanowisko, mieszkanie i radzę sobie bez dodatkowych pieniędzy moich rodziców. Oni oczywiście zawsze są chętni aby mi pomóc, ale mi zależało na szybkim usamodzielnieniu się. Moi rozdzice i tak mają na glowie młodsze siostry, a ja nie chciałem dłużej obciążać ich budżetu. Eh... jedyne czego brakuje mi w życiu to partnera/partnerki. Oczywiście mam moją kochaną przyjaciółkę Kirstin, ale przecież nie mogę do niej latać z każdą byle głupotą. Zwłaszcza, że ona w przeciwieństwie do mnie marzy o wielkiej karierze. Dobra wiem to ja jestem chyba dziwny.
Jestem już cały zdyszany. Oczywiście mój autobus odjechał a ja muszę przedostać się na drugi koniec LA. Nie ma szans na złapanie taksówki przed ósmą! Chyba nagle wszyscy żuciają się na nie jak na świerze bułeczki. Czasami mam wrażenie, że nie pasuje do tego świata...ehh tak to czesem bywa.
Mój poranny bieg po zatłoczonych ulicach LA nie był złym pomyslem. Jedyne co to światła! Kto wymyślil sygnalizacje świetlną? No dobra ktoś ogarnięty, ale kiedy nic akurat niw jedzie po co stać? Na pierwszym przejściu grzecznie czekałem. Drugie postanowiłem szybko przebiegnąć. Kiedy z za zakrętu wyłoniło się czarne, rozpędzne ferrari spanikowałem! Stałem na środku przejścia i nie było szans, że auto wychamuje ani, że ja magicznie się teleportuje. To byly ułamki sekund! Stałem jak wryty kiedy hamulce aż piszczały od nagłego hamowania. Potem zapadla ciemność! Słyszałem jak ktoś ostro przeklina, trzask otwieranych drzwi, kogoś kto krzyczy by wezwać karetkę. Teraz nic się ni liczyło. Miałem wrażenie, że nie mam czucia w żadnej kończynie. Bezwładnie leżałem, aż w końcu moje oczy zalała ciemność.POV Mitch
Wsiadłem do swojego czarnego ferrari, nowa tapicerka przyprawiała mnie o dobry nastrój. Liczyłem na to, ze ten dzień będzie udany, kolejny raz na tym samym stanowisku, kolejny raz zobacze tych samych ludzi, którzy aż przyprawiają mnie o mdłości, bo udany dzień tak wyglada...przynajmniej dla mnie. Żadnych niespodzianek, dodatkowych „emocji", wszystko poukładane, tak jak ma być. Moje życie jest marzeniem wielu osób, czyż nie? Stres, pieniądze, luksus, mężczyźni, wielu rzuciłoby wszystko aby móc być kimś takim jak ja. Ale kim? Biznesmenem, który nie widzi nic poza swoją pracą? Nie...nie widzi nic dlatego, ze nie ma własnego życia. Zawsze rodzice mnie chronili przed wszelkimi niepowodzeniami, porażkami, niewłaściwymi ludźmi. Nie widzieli sensu..w okazywaniu uczuć, w miłości i w przyjaźni. Nie pokazali mi czym jest, żałuje tego do dziś, niekiedy czuje się jak potwór, czasem bezsilny z poczuciem, ze nic nie mogę osiągnąć poza byciem tym „ideałem" wykreowanym przez własnego ojca. On uważa, ze powinienem mu dziękować, ale nie chce mu dziękować za coś czego mi wcale nie dał. Tak, mam chłopaka, jestem z nim w związku od 6 miesięcy, nie wiem, czy on mnie kocha, tak mi się przynajmniej zdaje. Ja jedyne co do niego czuje, a bardziej od niego, to zapach przepoconych ciuchów i alkoholu. Jest bogaty, chodzi pijany, zachowuje się jak prostak, ale jest ze mną, kocha mnie. To się chyba liczy?
Po chwili zdałem sobie sprawę, ze zamyśliłem się i jak głupi siedziałem w samochodzie przez jakieś 5 minut gapiąc się pustym wzrokiem w szybę. Ruszyłem czym prędzej w stronę pracy, gdyż nienaturalnym byłoby dla mnie się spóźnić. Szybko poprawiłem garnitur i zapiąłem pasy. Jak codzień byłem ubrany starannie i elegancko, nigdy nie ubierałem się w inny sposób, zależało mi na tym aby dobrze wypaść w każdej sytuacji. Nawet poza praca nie nosze luźnych ubrań, uważam ze to zbyt prostackie, czesto starannie dopasowuje je aby dobrze się prezentować. Z reszta moj ojciec bardzo kontroluje moją pracę i działalność firmy , mimo to ze jest na emeryturze i z działalnością ma już niewiele wspólnego. Nigdy nie pozwoliłby na to, żeby jego syn należał do niższej klasy społecznej, zarobki naszej rodziny nigdy nie były małe, co również wpływało na jakość naszego życia. Moje wówczas nowe ferrari kupione niecały miesiąc temu, wjechało na bardzo ruchliwą ulicę California State Route 2. Stanąłem w korku, czas uciekał bezpowrotnie, tak jak uciekały moje szanse na punktualne pojawianie się w firmie. Nagle samochody z impetem ruszyły i reszta drogi przez CSR 2 była całkiem przyjemna. Skręciłem po chwili w ważne uliczkę, na której akurat było dość pusto, a wiec postanowiłem dodać trochę gazu i wyluzować się przed robotą. Jak ja uwielbiałem to robić! Zmieniłem bieg, przycisnąłem nogą gaz i auto ruszyło do przodu dosłownie w kilka sekund rozpędzając się do 80 km/h. Ahh...byłem taki szczęśliwy w tamtym momencie, zapomniałem na chwile o moim celu, do którego miałem dojechać i jechałem prosto do przodu nie oglądając się wokół. Zamknąłem oczy...było idealnie...tylko ja szybujący rozpędzonym samochodem w środku LA...zobaczyłem światła, w czerwonym kolorze, nie przewidziałem tego... nie potrafiłem się zatrzymać, jechałem dalej w nadziei, ze policja mnie nie złapie.. ale nie chciałem tego, coś we mnie pękło. Rozpędziłem się jeszcze bardziej, czułem ze coś się ze mną dzieje, nie panowałem nad sobą, widziałem tylko moje życie, wszystkie chwile przeleciały mi przed oczami w kilka sekund...czy ja umieram? To była moja pierwsza myśl, ale nie. Opamiętałem się i wcisnąłem hamulec z całej siły, samochód zwalniał ale to działo się zbyt wolno. Tam ktoś był! Zobaczyłem sylwetkę wysokiego chłopaka, przechodzącego przez pasy. Nie widział mnie. Spojrzał się na nadjeżdżające ferrari, a ja zobaczyłem w jego oczach strach. Poczułem uderzenie w szybę, która zaraz pękła z wielkim trzaskiem! Ja uderzyłem o coś głową, tak bardzo się bałem! Ale szybko odzyskałem przytomność. Potem słyszałem tylko odgłos karetek, policji, krzyczących ludzi. Zacząłem przeklinać, krzyczeć na wszystkich dookoła, mimo ze nie byłem do końca świadomy tego co robię. Czułem ucisk w głowie, bolały mnie ręce, nogi. W pewnym momencie chciałem wysiąść z samochodu, ale urwał mi się film. Zapadła ciemność i nic nie mogłem z tym zrobić.
CZYTASZ
Scomiche
FanfictionMitch Grassi jest bogatym 26latkiem. Jego życie to tak naprawdę ciągła rutyna, bez uczuć, bez miłości ze strony rodziców. Dla nich liczy się firma którą przejął po nich syn i to, że jego chłopak to spełnienie ich marzeń! No właśnie ich marzeń bo Mit...