Rozdział 10

44 1 0
                                    

Kilka minut później byłam już w drodze powrotnej do mojego domu. Jechaliśmy w ciszy,którą przerywała muzyka dochodząca z radia. Ja i Simon byliśmy pogrążeni w swoich myślach o tym, co wydarzyło się u Briana.

Nie myślę tylko o broni,którą widziałam w jego dłoniach ale również o tym,że jego mama może w każdej chwili umrzeć. Nikomu o tym nie powiedział,nawet Simonowi i to mnie męczy najbardziej, bo to przecież jego przyjaciel a mnie zna od wczoraj.

Rozumiem, że ta sytuacja jest pewnie nie do wytrzymania ale przydałaby mu się w tej chwili najbliższa osoba.

Gdzie się znajduje reszta jego rodziny? Ojciec? Babcia? Dziadek?

Musi ktoś mu pomóc w organizacji tego wszystkiego.

Bynajmniej na mnie może liczyć w każdej chwili.

-Jesteśmy na miejscu.-Oznajmił po chwili Simon przerywając mój napływ myśli.

-Dziękuję.-Odpowiedziałam z uśmiechem.-Widzimy się jutro?

-Pewnie.-Odparł puszczając do mnie oko.

Już miałam wychodzić z pojazdu,ale męczy mnie zachowanie Briana i po prostu muszę się upewnić,że będzie przy nim ktoś bliski.

-Simon...-Zaczęłam,ale chyba wiedział co chcę powiedzieć.

-Nie martw się o niego. Nie mam zamiaru go zostawiać. Jeszcze do niego wpadnę.

-To ty wiesz?-Spytałam.

-Oczywiście. Widzę po jego zachowaniu,że coś jest nie tak. Byłem odwiedzić panią Alice i ona sama już wie,że to koniec. Kazała mi się nim zająć. Mówił że wszystko jest w porządku i że wizyty są niepotrzebne,ale myślę że chciał po prostu ukryć fakt,że sobie z tym nie radzi. Nie musi mi mówić co go męczy,znamy się naprawdę długo.

Kiwnęłam głową.

-Dziwię się że tobie powiedział.

-Szczerze powiedziawszy ja też.-Zgodziłam się z nim.

-Wzbudzasz w ludziach zaufanie.-Uśmiechnął się lekko,a ja to odwzajemniłam i w końcu wyszłam z samochodu.

-Pamiętaj o piątku!-Krzyknął jeszcze i odjechał z piskiem z opon.

Ja jeszcze chwilę stałam na podjeździe i wdychałam świeże powietrze a potem skierowałam się do domu.

-A co ty masz taką minę?-Usłyszałam od razu jak przekroczyłam próg domu.

-Ciężki dzień.-Westchnęłam.-Tata też w domu?

-Tak. Będziemy jeść obiad z ważnymi gośćmi,może chcesz się przyłączyć?

-Wy będziecie rozmawiać o interesach a ja będę siedzieć cicho, jak zawsze mamo.-Jęknęłam.-Zjem w kuchni z Georgem.

-Jak chcesz kochanie.-Uśmiechnęła się.-A jak w szkole? Wróciłaś później niż to było przewidziane.

-Spotkałam się ze znajomymi.

-To świetnie! A teraz wybacz,ale musimy wszystko przygotować.

-Nie ma sprawy.-Odpowiedziałam,mama pocałowała mnie w czoło i zniknęła w głębi domu.

***

-To możemy wpaść czy nie?-Mówi przez telefon Jeremi.

Właśnie jestem w trakcie grupowej rozmowy telefonicznej.

-Możecie.-Odpowiedziałam jednocześnie odrabiając pracę domową.

-Twoi rodzice nie będą źli?-Spytała Nina.

NIE ZOSTAWIAJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz