Miłość,według definicji to silne uczucie do drugiej osoby...
Według mnie ona nie istnieje, a nawet jesli ktoś się uprze że istnieje, to i tak dodam że potrafi tylko niszczyć... Skąd takie przekonanie? Odpowiedź jest prosta , nieraz się na niej zawiodłam, ale najbardziej zapamiętałam zawód, którym było zamknięcie mnie w szpitalu psychiatrycznym, z powodu rzekomych, zachowań zagrażających życiu innych... Nawet nie wiedziałam że osoba którą kochałam i której pobyt w szpitalu był dla mnie taką jakby traumą , której cierpienie rysowało blizny na moim sercu, będzie w stanie zamknanąć mnie tam, bo zakochał się w innej... To bolało mocniej niż sobie to wyobrażasz... Jeśli chcesz wiedzieć co stało się dalej to czytaj, ale jeśli ten wstęp był dla ciebie co najmniej dziwny to uważaj, bo samobójstwo w tym miejscu sprawiło że kocham nawiedzać i sparawiać że ludzie sami się zabijają...Tak jestem duchem, a raczej duszą zamkniętą na tym świecie do czasu gdy poczuje ulgę i jakie kolwiek uczucie, a stanie się to dopiero wtedy kiedy Clifford umrze lub bedzie w takim stanie że sam bez niczyjej pomocy bedzie błagał żeby wszystko to co było dawniej wróciło.
Cała historia rozpoczęła się tak..
"Michaela poznałam dwa lata temu. Był to blondyn o wiecznie roztrzepanych włosach, słodkim uśmiechu i szalonych pomysłach. Poznałam go na spotkaniu swojego ojca z wspólnikiem który (jak się później okazało) był ojcem Michael'a. Od początku podziwiłam jego podejście do życia, to że zwracał uwagi na to co kazał mu robić ojciec, wygłupiał się, sprawiał wrażenie nie tyle co głupiego,a nie rozsądnego człowieka. Ciągłe spotkania ojca ze wspólnikami przybliżały mnie do Michael'a, co w końcu udzieliło mi się w postaci ciągłych głupot, które popełniałam w jego towarzystwie. Poczatkowo naszym ojcom bardzo nie podobał się wpływ Michael'a na moje zachwoanie, ale z biegiem czasu obydwoje pogodzili się że niestety nie udało mi się zachowywać nie nagganej postawy. Wychowywałam się bez matki, podobnie jaki i on, może dlatego tak się ze sobą z żyliśmy. Był moją bratnią duszą.
Po zaledwie trzech miesiącach znajomości wiedziałam że to on jest tym jedynym, a przynajmniej wtedy tak myślałam. Byłam w nim szaleńczo zakochana, miałam 17 lat i on był moją pierwszą miłością, która jak okazało niecały tydzień później była szczerze odwzajemniona. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego, był w moim wieku i w dzień jego 18 urodzin postanowiliśmy wytatuować sobie literkę " X " na palcu wskazującym jako dowód , że zawsze między nami bedzie to samo...
Mijały dni, tygodnie, miesiące, a my coraz bardziej zatracaliśmy się w tym uczuciu. Coraz częściej powatrzaliśmy, że to uczucie będzie w nas na zawsze. Do czasu...
Do czasu w którym zobaczyłam po raz pierwszy dziewczynę którą całował... Jeśli zamierzasz się teraz wykłócać, że mogła być jakaś dziewczyna z jego rodziny to powiem ci że raczej z rodziną się czule nie całuje w usta, prawda? Podeszłam do nich i automatycznie zaczęłam krzyczeć, rzucać obelgami i płakać, a jego komentarz brzmiał tak: ,, Ty jesteś chora psychicznie, uspkój sie do jasnej cholery, bo ludzie na nas patrzą "...
Trzy tygodnie po zdarzeniu byłam już w tym szpitalu. Nie mogłam zrozumieć dlaczego on, osoba dla której byłam w stanie poświęcić resztki sił tak poprostu zamknęła mnie na 120 dni w bezuczuciowym ośrodku, w którym z biegiem czasu sama straciłam wszystkie uczucia...
Zgadniecie dlaczego? Jeśli nie macie pomysłu to już wam mówię, starciłam uczucia wtedy kiedy stałam się zjawą. Ból spowodowany krzywdą jaką wyrządził mi Clifford, był tak nie znośny że się powiesiłam. Możecie mówić że jestem tchórzem, bo popełniłam samobójstwo, ale zastanówcie się czy wy bylibyście w stanie, mieli tyle odwagi w sobie żeby to zrobić? Myśle, że wasza odpowiedź brzmi " nie ", więc w pewnym sensie teź jesteście tchórzami...
Wracając do historii.
"Opiekunowie" ośrodka byli tak życzliwi, że pochowali mnie w parku niedaleko szpitala. Przez co utkwiłam tam do czasu w którym Clifford umrze...
Tak umarł, a raczej został zabity przeze mnie. Jak się dowiedziałam później, zamknął mnie tam nie z powodu tamtejszego zachowania w parku, a dlatego że chciał się mnie pozbyć, bo laska z którą się wtedy całował była z nim w ciąży...
I tak kończy się ta historia może strasznej, może dziwnej a może smutnej miłości... Michael jest teraz taki jak ja bez uczuciowy a jego dusza krąży po parku wokół ośrodka samobójców...