- Kurwa! - wrzasnął zdzierając sobie gardło po raz kolejny tego dnia - Mam dość! - kolejne krzyki i przekleństwa wydobywały się z jego wiecznie suchych warg, a jego spocone od ciągłego grania dłonie opadły bezsilnie na klawisze brązowego pianina wydobywając z siebie głośny hałas, który kaleczył jego wyczulone uszy. - Nie potrafię! - kolejna salwa okrzyków wyleciała niczym kula armatnia z warg białowłosego muzyka. - Może to jest znak? - zapytał siedzącego obok chłopaka i spojrzał na niego z wariackim błyskiem w oku. - Może nie powinienem tworzyć muzyki? Może się do tego nie nadaję! - znów krzyknął tym razem jednak wstał i podszedł do ściany, która była centralnie za instrumentem. Zacisnął mocno pięści i z całej siły uderzał w beton przeklinając przy tym i sycząc z bólu. Sam nie wiedział jak długo trwał by w tak dziwnym transie, gdyby nie jego młodszy przyjaciel, który bez żadnego słowa wstał od pianina i powoli podszedł do agresywnego białowłosego. Położył na jego ramieniu swoją pulchniutką, małą dłoń i delikatnym głosem przebił się przez serię okrzyków wewnętrznego cierpienia.
- Yoongi hyung... - nie musiał wiele mówić. Wystarczył jeden szept wydobyty z różowych ust młodszego chłopaka i jeden drobny, pełen ciepła dotyk, aby muzyk z dzikiej i żądnej krwi bestii przemienił się w potulnego kociaka skłonnego do zabaw i tulenia. - Przestań, bo jeszcze uszkodzisz sobie dłonie! - krzyknął lekko zirytowany już zaistniałą sytuacją różowowłosy nastolatek - I nie waż mi się mówić, że się nie nadajesz do pisania piosenek! - w tym momencie to już nawet nie był krzyk, ale głośny jazgot zdenerwowanego na swojego hyunga młodszego. Oby dwoje cicho posapując ze zmęczenia stali na środku sali muzycznej i intensywnie wpatrywali się w swoje oczy. - P-przepraszam, hyung... J-ja - zaczął tłumaczyć się niższy, gdy zrozumiał jak głupio się zachował wrzeszcząc na swojego starszego przyjaciela.
- Nie Jiminie, to ja przepraszam... - przerwał mu Yoongi, który dopiero teraz odczuł piekący ból nadgarstków. Syknął cicho gdy zobaczył krew skapującą z jego sinych i całych zmiażdżonych kostek. Zachował jednak spokój, ten ból wcale nie był nieprzyjemny, wręcz przeciwnie, sprawiał mu radość. Znał go bardzo dobrze. Za dobrze.
- Yoongi, twoje dłonie! - młodszy zauważył bordową ciecz na podłodze i ścianie - Musimy iść do pielęgniarki, szybko. - wystraszony nastolatek złapał mocno za przegób białowłosego i zaczął ciągnąć go do wyjścia.
- Przecież już nikogo nie ma w budynku. - zwrócił uwagę starszy i zaczął stawiać opór. Wyswobodził się z żelaznego uścisku i podszedł do białej umywalki, która stała w samym rogu pokoju, w którym się znajdowali. - Spokojnie mały, nic mi nie będzie. - powiedział dziwnie ponuro, po czym odkręcił kran i zanurzył całe czerwone dłonie pod gorący strumień wody wydając przy tym, przerażające dla Jimina, pojękiwania bólu ale i przyjemności. Co się z nim stało? Kiedy jego wnętrze uległo aż tak wielkiej przemianie? Żaden z nich nie wiedział. Wiedzieli jednak coś innego, coś co, gdyby się do tego przed sobą przyznali, a nie trzymali głęboko w sercach, mogłoby zmienić ich życia nie do poznania. Bali się jednak konsekwencji, które mogły wyniknąć z ujawnienia prawdy, a doskonałe aktorstwo maskowało jakiekolwiek przejawy uczuć i tajemnic. Różowowłosy podszedł do Yoongiego i zakręcił wodę. Złapał jego nadal krwawiące dłonie w swoje mniejsze i troskliwie pocierając kciukami suchą skórę starszego wpatrywał się w oczy swojego hyunga.
Zobaczył.
Oby dwoje zobaczyli.
Ściągnęli maski kłamstw i pokazali swoje prawdziwe oblicza, te dobre jak i te złe. Zrobili to wreszcie po dziesięciu latach znajomości. To co dostrzegli w otchłani swych dusz, Jimina przeraziło, nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, jednak to co zobaczył Yoongi było cudowne. Odzyskali wzrok. Przywrócił im się słuch. Rozjaśnił umysł. Spojrzenie wgłąb ich samych oczyściło ich i rozwiało ciemne, burzowe chmury z nad ich głów. Pokazało ich wewnętrzne piękno jak i przekleństwa. Stali tak bardzo długo. Czas przestał dla nich istnieć. Świat przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczyli się tylko oni. Jimin chciał coś powiedzieć, czuł, że powinien to zrobić. Bał się jednak, teraz już nie tylko konsekwencji wyznań, ale i uczuć starszego. Te kilka chwil, które miały miejsce wcześniej dały mu wystarczająco do zrozumienia, że coś jest nie tak. Chciał pomóc pięknemu hyungowi, chciał go uleczyć. Nie wiedział jednak jak i tego się najbardziej bał. Bał się Niewiedzy.
YOU ARE READING
first love◇yoonmin
Fanfiction"W kącie mojej pamięci Jest brązowe pianino Kąt mojego rodzinnego domu Tam jest brązowe pianino." czyli jak Yoongi próbował pokazać Jiminowi swoją miłość .oneshoot. (yoomnim)