Wiosną kwiaty kwitną, a nie więdną

88 23 63
                                    

Dwie dziewczynki, siostry o odmiennych charakterach, a mimo to najlepsze przyjaciółki. Siedziały właśnie na huśtawkach na placu zabaw i rozmawiały, śmiały się oraz wygłupiały.

Młodsza, Liliana miała długie ciemno brązowe włosy, a jej oczy przypominały małe węgielki. Nie należała do wysokich i nie za bardzo potrafiła zawierać nowe znajomości. Abbygail była brunetką o kasztanowym odcieniu włosów i zielonych oczach. Była wysoka i w porównaniu z siostrą miała wielu przyjaciół oraz bez problemu nawiązywała coraz to nowsze znajomości.

Ale ich siostrzana miłość w końcu uległa rozpadowi.

-Coś ty mi zrobiła!? -krzyknęła Abby patrząc na swoje włosy, które zrobiły się wyraziście pomarańczowe, gdy dziewczynki wracały do domu.

-To nie ja! - odkrzyknęła młodsza dziewczynka, zerkając na rudowłosą i wybuchają głośnym śmiechem.

-Zmień moje włosy powrotem na mój kolor! - Podeszła do dziewczynki bliżej i wskazała na długie rude kosmyki spływały falami na jej ramiona.

-Ale to NIE moja wina! - Broniła się - Poza tym taki bardziej ci pasuje - Zaśmiała się, a siostra ją popchneła tak że lekko się zatoczyła, ale nie upadła.

-Ta bo uwierzę! Dziwaczka! -Krzyknęła i pobiegła w stronę domu, jej towarzyszka ruszyła ze łzami w oczach w stronę leśnego strumyku.

Siedziała pod drzewem i płakała. Po pewnym czasie otarła łzy zewnętrzną częścią dłoni i zerwała rosnącą obok drzewa stokrotkę, a ta odrazu zwiędła... Przestraszona dziewczyna odrzuciła kwiat od siebie i jak się okazało, wtrafiła w nogi pewnego chłopca.

-No cóż, ja myślałem że wiosną kwiaty kwitną, a nie więdną - zamyślił się lekko i spojrzał na dziewczynę. - he... Heej, jestem Ralph. -podał jej rękę, a ona odwzajemnia ten gest.

- Liliana. - mruknęła. -ile masz lat? - Przeniosła wzrok na twarz chłopaka, wydawało się jakby był o wiele od niej starszy.

- Niedawno skończyłem trzynaście.-Odparł pewny siebie - A ty, Lily?

-Preferowała bym jednak Lilian.- Powiedział krzywiąc się, tak nazywać pozwalała się tylko siostrze - Trzynaście.

- No więc Lilian, dlaczego tu tak siedzisz sama? -Zmartwił się.

-Nie wiem czy powinnam ci o tym mówić...-Odparła z widocznym zmieszanie na twarzy.

-Mów śmiało! Obiecuję że nikomu tego nie powtórzę! -Powiedział chłopak kładąc sobie rękę na sercu, co wyglądało jakby składał jej prawdziwą przysięgę - No może oprócz mojego pluszowego misia - Oboje zaśmiali sie -No dobra, dobra - podniósł ręce w geście poddania -Ja tylko żartowałem!

Lily mimowolnie uśmiechnęła się na myśl, że nieznajomy chłopak zadaje sobie tyle trudu by się uśmiechnęła.

-W porządku. No więc od jakiegoś czasu dzieją się dziwne rzeczy. Ale odpowiadając na twoje pytanie: byłam na placu z Abby, moją siostrą. I jak szłyśmy ścieżką w stronę domu to coś się stało... coś się stało jej... no tak dokładniej to jej włosy zmieniły się z brązowych na rude. Ale przysięgam ja nic nie zrobiłam! - Po chwili mruknęła - zresztą ten kolor bardziej jej pasuje. No i się pokłóciłyśmy ona pobiegła w stronę domu...nazwala mnie Dziwaczką a ja stałam w osłupienie patrząc przed siebie. - Ominęła oczywiście moment, w którym siostra ją popchneła - No bo, wiesz byłyśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółkami.,. I... naprawdę zraniła mnie tym. Przebiegłam tu, bo bardzo lubię to miejsce a potem ten kwiat... I... -Dziewczyna schowała głowę między kolana i zaczęła płakać.

-Kiedy masz urodziny? - Spytał jej towarzysz wyrywają się z zamyslenia. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona i odpowiedziała.

-Dwudziesty czwarty marca. -Pociągnęła nosem i dalej patrzałam w osłupienie na chłopaka.

-Kiedy zaczęły dziać się te dziwne rzeczy? -Spytał nie uwalniając się że swojego zamyślenia.

-Tak w zasadzie to chyba od połowy marca... Ale co to ma do rzeczy? -Spytała nieobecna.

-Nawet nie wiesz jak dużo. - Wystawił przed siebie dłoń -Patrz! -Powiedział by zwrócić uwagę dziewczyny. Zamknął oczy i po chwili na jego dłoni pokazał się płomyk ognia, a z niego wyłoniła się postać zaczynając kiwać się lekko na boki co przypominało taniec jak gdyby TA sylwetka, będąca coraz bardziej wyraźna, na tyle że dało się rozpoznać w niej kobietę, słyszała jakaś wolną muzykę. Dziewczyna spojrzała na chłopaka w osłupieniu.

- C-c-co t-t-to było? -Spytała gdy postać zniknęła z jego dłoni rozpływając się w powietrzu.

-Pirotechnika. Liliana, ja jestem taki sam jak ty...tylko że... mam inne uzdolnienia, każdy z nas czymś się od ciebie różni. - Dziewczyna nic nie mówiła, wpatrywała się tylko w chłopaka jak by zobaczyła ducha.

Krótki wstęp!

Buziaki i miłej lekturki!

wR (weirdo Raven)

Jak obalić Ministra TrabekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz