Rozdział 10

83 5 0
                                    

Po kilku godzinach byliśmy już w domu księcia. Od razu gdy nas zauważono to służba zabrała Legolasa, a mnie skierowano do Króla Thrandulia. Poszłam odstawić konia do stajni, zabrałam swoje rzeczy i poszłam do ojca Legolasa.
-Witaj królu!-krzyknęłam wchodząc do komnaty.
-Czego wam trzeba?-odpowiedział bez żadnego przywitania.
-Prowiantu i dzisiejszego noclegu.
-A zatem go otrzymacie.- stwierdził. Już chciałam wyjść z sali gdy król przemówił- Legolas nie może dalej z tobą jechać. On tu zostaje, choćby miał być przykuty łańcuchami.-zamurowało mnie.
-Jak to zostaje? Przecież ma zadanie do wykonania-uniosłam się, co nie było dobrym pomysłem.
-Bo ja tak mówię. I tak zostanie. Wyjdź.- burknął. Zdenerwował mnie nie na żarty. Już chciałam coś powiedzieć gdy stało się coś nieoczekiwanego. Zaczełam się unosić, a na moich dłoniach pojawiły się ogniste kwiaty.
-Straże!-zawołał w panice.
-Legolas ma zadanie do wykonania!
-On nie będzie zadawał się z żadnymi krasnoludami!-wbiegły straże i mnie siła wypchneli z sali i zaryglowali drzwi. Byłam zrozpaczona. Doszłam do wniosku, że jadę sama. Zabrałam manatki i wskoczyłam na rumaka. Pędziłam ile sił w koniu. Zatrzymałam się dopiero w Ereborze.
Wjerzdzajac do miasta zauważyłam poruszenie. Poszłam do naczelnika, ażeby ten mi wynajął pokuj na tę noc. Lecz wszystko było zajęte. Zrezygnowana poszłam do stajni z koniem tam go zostawiam, a sama zeszłam na ląd i wdrapałam się na drzewo i tak zasnełam.
Rano gdy wstał świt, nie czekajac na nic udałam się na "port". Ktoś musiał mnie przewieźć na drugi brzeg jeziora. Był to mój stary znajomy Bard. Przemycił mnie za 15 monet. Już w południe przechodzałam się po Dale. Całkiem tam teraz ładnie. Budynki zostały odbudowane i miasto tętni życiem. Doszłam w końcu do wrót góry i zapukałam. Otworzył mi całkiem niski, gruby, brodaty i dodatku rudy krasnolud.
-Czego tu chce elf?-zapytał.
-Wiadomość od Erlonda przynoszę.-odpowiedziałam sarkastycznie.
-Wejść! -Wchodząc zobaczyłam cudownie rzeźbiony w kamieniu pałac. Ten widok był niepowtarzalny. Dotarłem do wielkiej sali na której środku stał tron. Na nim siedział Dain kuzyn Thorina Dębowej Tarczy. Ukłoniłam się i podałam kopertę. Dain ją otworzył po czym na głos przeczytał ,,Drogi Dainie, w moim zamku w Rivendell odbędzie się zebranie dotyczące dalszych losów śródziemia. Dlatego proszę byś po najbliższej pełni księżyca wysłał jednego krasnoluda-przedstawiciela waszego plemienia. Erlond"
-Cudownie! Pełnia jest jutro. Ty jutro wyruszysz z jednym krasnoludem do Rivendell!-zwrócił się do mnie.

Rozdziałek taki krótki bo ostatnio nie mam czasu, ale miłego czytania!

Nie mogę się poddać!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz