prolog

449 59 5
                                    

- SeokJin - szepnął mu do ucha, ale został odepchnięty - cholera, czego ty ode mnie oczekujesz? Ile jeszcze? - westchnął zirytowany tym wszystkim.
- ‎przepraszam NamJoon... poczekaj jeszcze trochę... - mruknął, w odpowiedzi spuszczając głowę.
- ‎sam tego chciałeś. To ty to zacząłeś. Minęło ponad pół roku! Ile mam czekać? I w ogóle o co ci chodzi?
- ‎kochasz mnie NamJoon? - spytał poważnie patrząc smutnym wzrokiem na młodszego, całkowicie wytrącając go tym pytaniem z równowagi.
Joon patrzył na niego przez chwilę w szoku, ale odpowiadział pewnym głosem.
- oczywiście, że Cię kocham Jin.
- ‎to proszę, poczekaj jeszcze trochę. To nie jest takie łatwe... - ponownie spuścił wzrok, a jego niepewny głos wzbudził w NamJoonie wyrzuty sumienia
- ‎hej, Jinnie, przepraszam. Poczekam. Tyle ile będzie trzeba. Nie chcę, żebyś czuł sie do czegoś zmuszony. I chcę, żebyś był pewny co do Ciebie czuje. Kocham Ciebie całego, nie tylko twoje ciało - powiedział, patrząc mu w oczy, wcześniej podnosząc jego brodę palcami - bardzo Cię kocham - pocałował go w czoło i uśmiechnął się lekko, przytulajac go i czule głaszcząc po plecach.
- ‎tez Cię kocham NamJoon. Najbardziej - odszepnął tuląc się do młodszego.
Lider był coraz bardziej sfrustrowany brakiem zmian w ich relacji, ale nie chciał nic wymuszać na Jinie. Nie do końca rozumiał, dlaczego dla starszego to było aż tak ważne, ale chciał to uszanować. Tylko było to coraz bardziej irytujące. Niby miał chłopaka, ale nic z tego nie wynikało.
- Jinnie, po prostu nie rozumiem problemu... - powiedział ostrożnie. Nie chcąc go zdenerwować jeszcze bardziej.
- ‎nie chcę jeszcze bardziej martwić się o to, że ktoś może się dowiedzieć... - spuścił wzrok, jakby zażenowany. Ale NamJoon znał go już za długo. Jin grał. Chciał szybko skończyć temat i nie ciągnąć tej rozmowy. Ale już starczy. Pół roku mu ustępował. Teraz nie zamierzał. Zwłaszcza, że wyraźnie widział, że Jin go zbywa i wzbudza litość, żeby odłożyć ten temat.
- ‎starczy. Siadaj - warknął i posadził starszego na krześle, kładąc mu ręce na barkach. Byli w jego studiu, więc nie sądził, że ktoś będzie tam wchodził, ale na wszelki wypadek zamknął drzwi na klucz. Wkurzyłby się jakby ktoś tu teraz wlazł.
- ‎Nami... - był zdedorientowany, a w jego oczach na chwilę pojawił się niepokój. Ale szybko zniknął. Nam nie wiedział, czy dlatego, że Jin mu ufał, czy po prostu dobrze ukrył emocje.
- ‎nie zrobię Ci krzywdy Jin, ani nic wbrew twojej woli - powiedział jednak, na wszelki wypadek. Nie chciał, żeby starszy się go bał albo czuł się niepewnie - chcę tylko z Tobą porozmawiać.
- wiem Joonnie. Ufam Ci i wiem, że nic mi nie grozi jak jestem z Tobą - uśmiechnął się lekko i złapał dłoń młodszego.
NamJoon znów poczuł się zdezorientowany. Ale chciał w końcu to wszystko wyjaśnić, dlatego skupił się na temacie i spojrzał poważnie na Jina.
- zaczęliśmy niby ze sobą chodzić już pół roku temu. A od tego czasu nie wiele się zmieniło. Rzadko jesteśmy sami. Ostatnio  całowaliśmy się ponad tydzień temu. A delikatnego dotyku jest mniej niż zanim zaczęliśmy się umawiać. O seksie w ogóle  nie ma co mówić. Więc powiedz mi, po co jesteśmy parą, skoro prawie nic się nie zmieniło? - jak zaczął o tym mówić to był coraz bardziej wkurzony. Docierało do niego jak irytowała go ta sytuacja.
- ‎ja... to... ja nie chcę, żeby ktoś wiedział Nami... - jego głos lekko drżał, a wzrok spuścił na podłogę.
- ‎to po co to wszystko? Ten cały cyrk z wyznawanie uczuć i zawracanie mi głowy, skoro masz takie głupie wytłumaczenie?! - jeszcze zanim skończył mówić pożałował. Każde kolejne słowo wywoływało coraz większy ból na twarzy Jina.
- ‎Ja... po prostu... przepraszam... - jego oczy zaszkliły się od łez, ale spuścił głowę i zgarbił się, chowając się, zanim Nam zauważył krople spływające mu po policzkach.
- ‎Jinnie... - z jednej strony był wściekły na siebie, ale z drugiej, chciał w końcu doprowadzić tę rozmowę do końca i coś z tym zrobić.
- ‎najpierw myślałem że jak Ci to powiem to zrzucę wszystko na Ciebie i mi przejdzie, ale tak się nie stało. A później... po prostu nie chciałem widzieć Cię z nikim innym... Nie chciałem, żeby ktoś inny Cię dotykał, był z Tobą...
- ‎Jin, czy Ty sobie w tej chwili ze mnie żartujesz, do cholery? - był wkurzony. Chciał się opanować i uspokoić, ale emocje brały nad nim górę. A gdy tylko myślał o słowach Jina, denerwował się jeszcze bardziej.
- ‎przepraszam Nami... - spuścił wzrok, nerwowo bawiąc się palcami.
- ‎do cholery SeokJin! Ja już totalnie nie rozumiem o co tu chodzi. Nie chcesz być ze mną, ale odwaliłeś to wszystko po to, żebym nie był z nikim innym? Do cholery, Jin! - krzyczał. Był naprawdę wkurzony. Czuł się jakby cały ich związek był fałszywy i był tylko grą. Jakby Jin próbował zamknąć go w klatce.
- ‎Przepraszam, NamJoon... - szepnął nie podnosząc wzroku. Jego głos drżał i było słychać w nim lekką chrypkę, ale lider nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.
- ‎i Ty z takim podejście łaziłeś za mną i płakałeś, że mnie kochasz?! Cholera, po co? Żebym nie mógł być z nikim innym? Do cholery, Jin, mam od zakichania roboty, nie mam czasu się wyspać... kurwa... - był wkurzony, ale poza tym w jego głosie wyraźnie było słychać rozżalenie i smutek. Czuł się zawiedziony i rozczarowany. Oszukany przez starszego.
- ‎powiedz mi w takim razie jak Ty to widziałeś? Nasze bycie parą? Że Co? Fakt, że będę "zaklepany" będzie okej? Kocham Cię Jin, i nie wiem co teraz myśleć i zrobić. Nie wiem nawet co do mnie naprawdę czujesz i za cholere nie rozumiem czemu, jeśli w ogóle Cię nie pociągam zrobiłeś to wszystko. Cholera, nie mogłeś po prostu nigdy nie zaczynać? - jego głos z podniesionego i agresywnego zmienił się w rozżalony i płaczliwy, ale też po prostu zmęczony.
- to nie tak... źle sie wyraziłem... nie chciałem żebyś tak to zrozumiał. Przepraszam Joonnie...
- ‎więc jak? Jak jest naprawdę? O co tu chodzi?
- ‎kocham Cię, nie wątp w to proszę... naprawdę Cię kocham - jego głos był cichy, ale pewny. Brzmiał wiarygodnie. Ale RM już w ogóle nic nie rozumiał - ja nie sądziłem, że możesz odwzajemnić to co czuję... powiedziałem ci bo myślałem, że jak mnie odrzucisz, będzie mi łatwiej sobie odpuścić. Ale nie było... A potem, jak coś zaczęło być między nami, wiedziałem, że musimy to przerwać, ale... ja naprawdę o tym marzyłem... o tobie... więc to było za trudne... Za każdym razem gdy chciałem to skończyć, nie dawałem rady i powtarzałem sobie, że przecież jeden dzień nic nie zmieni i mogę jeszcze chwilę to pociągnąć - jego głos był cichy i niepewny, jakby bał się i wstydził tego co mówi - a potem powiedziałeś że mnie kochasz i już w ogóle nie mogłem myśleć o tym, żeby to skończyć. To byłoby okrutne i podłe. A co gorsza zraniłoby nie tylko mnie, ale też Ciebie... więc to się ciągnie do teraz... I masz rację, że nie powinienem zaczynać, ale gdy już zaczęliśmy, to nie potrafię Cię zostawić - z jego oczu zaczęły wypływać drobne łzy. NamJoon cały czas nie do końca rozumiał co się dzieje, ale nie mógł patrzeć jak jego chłopak płacze.
- ‎ej, Jinnie, kochanie, nie płacz - przytulił go do siebie wtulając głowę starszego w swoją klatkę piersiową i głaskał go uspokajająco po włosach.
- ‎Ale skarbie, dlaczego nie możemy po prostu być ze sobą? Normalnie. Jak zwykła para? Czemu zakładasz że musimy zerwać Ale przez to że nie potrafisz i nie chcesz, tkwimy w czymś takim? Zamiast po prostu być ze sobą całkiem? - nie rozumiał tego. Przecież daliby radę. Jasne, pewnie przez ich rodzaj pracy byłoby to utrudnione, ale jak na razie dobrze sobie radzili.
- ‎Jak dojdzie do tego seks to nie dam rady udawać, że nic między nami nie ma. Jak ktoś zapyta nie będę potrafił się upierać. W końcu ktoś zauważy albo się domyśli. A wtedy będzie po nas obu. Nie dadzą nam spokoju. Ucierpimy na tym my obaj, ale też całe BTS. A teraz dobrze sobie radzimy... osiągamy to o czym nawet nie marzyliśmy... Nie chce tego stracić NamJoon... - odpowiedział gdy trochę się uspokoił. Jednak jego głos cały czas drżał.  A z kolejnymi słowami coraz bardziej. I w końcu przy ostatnich znów się rozpłakał.
- ‎Hej, skarbie... Nie płacz... - otarł jego łzy i pocałował go w czoło - nie cierpię oglądać twoich łez - szepnął, ale zamiast uspokoić Jina jego słowa wywołały kolejną falę łez u starszego.
- Joonie... - załkał wtulając się w niego bardziej. NamJoon się poddał. Doskonale wiedział, ze teraz nie wyciągnie od starszego nic więcej i nic sensownego z tego nie wyjdzie. Jin musiał się uspokoić i ogarnąć, bo teraz będzie się jeszcze bardziej nakręcał. Posadził chłopaka na krześle przy biurku, głaszcząc go jeszcze po włosach i całując w czoło. Sam rozłożył kanapę i położył poduszki. Wrócił do starszego, który siedział ze spuszczoną głową, caly czas pochlipując. Pociągnął go za rękę i położył na kanapie. Jin zachowywał się jak szmaciana lalka i naprawdę go to wkurzało, ale nie to najbardziej. Ale z drugiej strony wiedział, że kłócenie się teraz nic mu nie da. A na pewno nie rozwiąże problemu który się pojawił. Kochał Jina i chciał dojść do porozumienia jak najniższym kosztem. Przykrył go kocem i położył się obok niego.
- ‎co robisz, Nami? - szepnął chłopak i wtulił się w niego. Już nie płakał.
- ‎śpij, jest późno - odpowiedział, głaszcząc go po włosach.
- ‎nie skończyliśmy rozmawiać... - znów chlipnął, a NamJoon zaczął się zastanawiać, czy Jin nie udaje i nie robi tego specjalnie, żeby odwrócić uwagę i odłożyć trudny temat. Ale nawet jeśli, postanowił mu odpuścić.
- ‎jutro - odpowiedział tylko i pocałował go w czoło.
- ‎nie - pokręcił głową - kocham Cię Joon i masz racje, że bez sensu to przeciągać. Powinieneś ze mną zerwać...
- ‎nie, Jin. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i nie będziemy rozwiązywać problemów w taki sposób. Zacząłeś to Jin, kocham Cię, ale musisz wziąć za to odpowiedzialność. Zadecyduj co zrobisz. Albo zaryzykujemy i będziemy się starać, żeby to się nie wydało. Albo wymyślisz coś innego. Powiedz ile chcesz czasu.
- do połowy stycznia... daj mi czas do połowy stycznia, NamJoon - odpowiedział znów się w niego wtulając. Miał nadzieję, że Nam nie ma mu za złe, tego że znów zachował się tak samo - przepraszam Nam, że znów zachowałem sie jak dzieciak i wpadłem w histerię, żeby uniknąć trudnego tematu... wiem że to żałosne.
- ‎ważne, że sam przestajesz i to wyjaśniłeś - uśmiechnął się i go pocałował - śpij teraz
- ‎już okej? Nie chcesz wiedzieć nic więcej? Nie jesteś wściekły, że to wszystko było takie lekkomyślne i egoistyczne? - zapytał wyraźnie zaskoczony.
- ‎jestem. Ale tak, jest okej. Tak jak ustaliliśmy. Znajdź rozwiązanie. Takie, żebyśmy byli razem. Kocham Cię i teraz Cię nie puszczę - pocałował go w czoło. Wewnątrz rzeczywiście cały czas był wkurzony i chciał nawrzeszczeć na Jina i wyjaśnić mu jak debilnie się zachował. Chciał też wiedzieć co siedziało mu w głowie i jaki ma na to wszystko pomysł, ale wiedział, że to bezsensu. Musiał odpuścić i po prostu poczekać. Bo tak będzie najlepiej.
Wtedy tak myślał. Gdyby wiedział co wymyśli Jin, sam wziąłby to na siebie.

______________________________________

Mamy więc prolog drugiej części 😀 Mam nadzieję, że dobrze go przyjmiecie. Jest mega długi jak na prolog, ale wydaje mi się, że nie powinno wam to przeszkadzać 😉
Rozdział niestety sprawdzany tylko przeze mnie, ale gdy beta będzie miała więcej czasu, poprawię :3
Czekam na opinie i komentarze 💕💕💕

Just Us 2: Who need to loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz