Minęło pół roku, a Nam nie wierzył w to co się dzieje. Jeszcze kilka dni temu obchodził z Jinem nowy rok. Typowo po amerykańsku pocałował go o północy, a teraz nie rozumiał co się dzieje. Był wściekły, a jednocześnie zrozpaczony. Nic z tego co powiedział Bang nie miało sensu. No bo do cholery, jak mogli na to pozwolić? Czemu on się na to zgodził? Czemu nic mu nie powiedziano? A najbardziej był wściekły na Jina. Jak mógł go zostawić?
Stał na środku biura Banga i naprawdę miał ochotę rzucać przekleństwami na każdą stronę, ale wiedział że nic to nie da, a tylko pogorszy jego sytuację. Gdy usłyszał to pierwszy raz, dobrą godzinę temu, wybiegł z wytwórni próbując dodzwonić się do chłopaka. Na marne. W mieszkaniu też go nie było. Żaden z bliskich znajomych Jina, do których miał kontakt, nie odbierał. Jedyne co, to wiadomość od Banga, że czeka na niego w wytwórni, żeby skończyli tą rozmowę, bo Jina i tak teraz nie znajdzie. I wrócił. Jednak jego emocje prawie wcale nie opadły. Może myślał odrobinę trzeźwiej, ale niekoniecznie racjonalnie. Nic nie rozumiał.
- Cholera jasna, powiedz mi o co tu chodzi i gdzie jest SeokJin?! - był wkurzony, ledwo panował nad sobą żeby nie rozwalić niczego w tym biurze, włącznie z łbem Banga, za to, że na to pozwolił.
- Tak jak mówiłem, odszedł z zespołu. Za porozumieniem stron zerwaliśmy tamtą umowę i podpisaliśmy nową. Jest teraz aktorem w naszej wytwórni. - Bang mówił bardzo spokojnie, a to tylko dodatkowo wkurzało Joona.
- Jak to kurwa możliwe, do cholery?! - był wściekły i zdezorientowany. Nie wiedział jak Jin mógł mu zrobić coś takiego i nic nie powiedzieć. W tamtym momencie stał przed Bangiem całkiem bezsilny, nie wiedząc co ma robić.
- NamJoon, uspokój się, wtedy będziemy mogli porozmawiać. Jak będziesz się darł, niczego się nie dowiesz. Opanuj się i usiądź.
- Kurwa... łatwo Ci powiedzieć - warknął, ale starał się trochę uspokoić. Mimo wszystko Bang miał rację. Denerwowanie się nic mu nie da. Musi się ogarnąć, żeby cokolwiek zrozumieć i z tym zrobić.
- Zrób mi herbatę - wiedział, że jest bezczelny i nie powinien się tak zachowywać i zwracać w ten sposób do starszego, ale nie przejmował się tym. Wręcz chciał zrobić na złość wszystkim. Postąpić wbrew ogólnie przyjętym normom. A zwłaszcza przeciw SiHyukowi. Był na niego wściekły. Na Jina też. A najbardziej, że go tu nie było i Nam nie wiedział, gdzie jest.
Bang nic nie powiedział. Skontaktował się tylko z sekretarką, żeby przyniosła Joonowi herbatę. Zanim ją dostał kręcił się po pokoju nic nie mówiąc, starając sie uspokoić i jak najmniej myśleć o tym wszystkim. Niewiele to dało i pomogło tylko trochę, ale gdy już miał kubek w ręce usiadł na krześle naprzeciwko biurka przy którym siedział Bang.
- Mów - powiedział, bawiąc się kubkiem, który miał w rękach.
- NamJoon, tak jak powiedziałem. Jin odszedł z zespołu. Ale nie opuścił wytwórni. Podpisaliśmy inną umowę. Nie będzie już działał jako członek BTS tylko jako aktor. Wróci za około dwa miesiące. Teraz będzie się szkolił i ćwiczył, bierze udział w warsztatach i szkoleniach. Gdy wróci zostanie obsadzony w dramie, jako postać drugoplanowa, na razie wiele Ci nie powiem, ale jest to już ustalone z reżyserem. Potem myślę, że nie będzie miał problemu z dostaniem głównej roli. Jest przystojny, zdolny, ma wykształcenie aktorskie i jest popularny. Bez problemu sobie poradzi - NamJoon nie przerywał. Słuchał, starając się panować nad emocjami.
- Usprawiedliwiasz się Bang. Sam nie wierzysz, że dobrze zrobiłeś - stwierdził. Jego głos był ostry i suchy. Był wkurzony, ale starał sie tego nie pokazać - dlaczego się zgodziłeś? Dlaczego pozwoliłeś mu odejść? Zespół na tym ucierpi. Fani będą oburzeni, że ktoś odszedł z zespołu, zwłaszcza że to Jin. Wiele osób się o niego martwiło. Było dużo akcji, że odstaje, że jest pomijany. Były z tym różne cyrki. Też to, że zawsze było go najmniej. Oberwiemy wszyscy. On, jako ten który nas opuścił, a my, że mu na to pozwoliliśmy i nie zadbaliśmy o to, żeby się nim zająć i sprawić, że będzie chciał zostać. Nie jesteś kretynem, wiesz o tym. Co on Ci powiedział? Dlaczego się zgodziłeś? Mogłeś kazać mu zostać. Do przedłużenia kontraktu jest jeszcze trochę, a nie stać go na zerwanie umowy. Więc dlaczego? - ręce zaciskał coraz mocniej na kubku. Był wściekły. Pod koniec ledwo trzymał się, zeby nie zacząć wrzeszczeć.
- NamJoon, uspokój się, mówiłem ci, że niczego się nie dowiesz, jeśli będziesz się denerwował. Wiem, że nie jest Ci łatwo... Ale uspokój się. Nigdy nie musiałem zwracać Ci na to uwagi, ale jestem od Ciebie starszy i jestem twoim szefem. Więc kultura NamJoon, bo Cię wyproszę i nie będziemy w ogóle rozmawiać - jego głos był neutralny, ale NamJoon wiedział, ze jest już zmęczony i chce mieć to z głowy.
- Przepraszam, hyungnim. Masz rację, ja po prostu tego nie rozumiem. Czemu odszedł i gdzie jest... - znów zaczął nerwowo bawić się kubkiem. Jego głos nie był już taki pewny siebie i zdenerwowany. Raczej bezradny, przygnębiony i zmartwiony. SiHyukowi było go szkoda.
- Wiem. Jin nie zmienił numeru. Powiedział, że jak się uspokoisz i będziesz chciał z nim rozmawiać, masz zadzwonić i odbierze. Ale teraz nie dzwoń. Wyląduje dopiero za około 9 godzin. Do tego czasu powinieneś ochłonąć.
- Jak mogliście mi nie powiedzieć? Czemu takie rzeczy uzgadnia się beze mnie? Jestem liderem, powinienem mieć coś do powiedzenia - już nie chciał się kłócić. Był zmęczony, ale chciał po prostu wiedzieć co się stało.
- Jin powiedział, że nie spojrzysz na to jak lider. Tylko pod kątem tego, że chcesz go mieć przy sobie i zniszczy to BTS. I nie chciał, żebyś wiedział, dopóki będzie w Korei.
- Dlaczego zgodziłeś się na jego warunki? Powiedz mi czym Ci groził, że Cię przekonał.
- Powiedział co was łączy i dlaczego chce odejść. Postanowiłem to uszanować. Możesz mi nie wierzyć NamJoon, ale na nim też mi zależy. I nie chcę, żebyście zniszczyli siebie nawzajem.
- Co ty chcesz mi kurwa powiedzieć?! - znów był wściekły.
- Już wszystko Ci powiedziałem, a ty znów nad sobą nie panujesz. Możesz już iść.
- Czekaj. Czemu to zrobił? Tylko to mi powiedz. I pójdę - spojrzał błagalnie, od razu się uspokajając. To musiał wiedzieć.
- Nie powiem ci tego. Chciał, żebyś dowiedział się tego od niego. Zostawił to dla Ciebie - podał NamJoonowi białą kopertę - jutro masz wolne. W tym tygodniu macie odwołane wszystkie aktywności. Na początku przyszłego wydamy oświadczenie. W planie nie mieliście nic naglącego. Więc macie wolne. Jak będziesz wychodził, powiedz chłopakom, żeby weszli.
- Dziękuję - skinął głową, patrząc cały czas na kopertę, którą miał w ręce - i przepraszam za moje zachowanie
- Nie ważne. Idź już. Taksówka czeka na ciebie pod budynkiem.
NamJoon skinął głową i nic nie mówiąc wyszedł z pomieszczenia. Tylko rzucił okiem na pozostałą piątką siedzącą pod drzwiami. Czekali tutaj od kilku godzin. Był prawie pewny, że nawet, gdy wybiegł z budynku na początku, chłopcy nie weszli do środka. A na pewno Bang nic im nie powiedział.
- Wejdźcie do środka. I nie szukajcie mnie dzisiaj - uśmiechnął się słabo, ignorując zaniepokojone spojrzenie Hoseoka i Yoongiego. Pół godziny w taksówce gapił się na kopertę którą miał w rękach. Gdy znalazł się już w hotelowym pokoju usiadł na łóżku, cały czas przyglądając się kopercie. Bał się ją otworzyć. Cały czas nie rozumiał co się dzieje. Bał się co tam przeczyta. Jeszcze dziesięć minut się zbierał. W końcu wyjął białą kartkę. Gdy czytał, łzy zaczęły kapać po jego twarzy.Nie wierzył w nic co się właśnie dzieje. Miał dosyć. Przez łzy wyciągnął telefon i spojrzał na godzinę. Jeszcze dużo czasu.
Kliknął w kontakt Jina na kakaotalk i napisał krótką wiadomość. "Dorośli tak nie robią. Jesteś starszy. Jak mogłeś do tego doprowadzić?" Patrzył tępo w telefon. Nie wiedział na co liczy. Po dłuższej chwili dopisał "potrzebuję Cię". Od razu gdy wysłał wiadomość chciał ją usunąć, jednak było już za późno. Westchnął ciężko odkładając telefon. Wziął do ręki portfel i wyszedł z hotelu. Niedaleko byl sklep. Mógł zamówić alkohol do pokoju, ale chciał się przejść. Kupił soju i kilka puszek taniego piwa. Miał szczęście, że nikt go nie rozpoznał. Zwłaszcza, że było jeszcze wcześnie. Dobre tyle, że nie był na tyle głupi i nałożył maseczkę i kaptur. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Dawno nie czuł się tak źle i bezsilnie.
Wrócił do hotelu i znów usiadł na łóżku. Chciał, żeby to wszystko się nie wydarzyło. Nic z tego. Szybko otworzył butelkę i wypił całą, krztusząc się. Jakby ktoś go zobaczył w takim stanie mocno by się zdziwił, jak bardzo odbiega od wizerunku który prezentuje na codzień. Uśmiechnął się gorzko i otworzył puszkę piwa, którą też wypił dość szybko. Poczuł się minimalnie lepiej. Po kolejnych trzech puszkach i jednej butelce, czuł sie lepiej. Znów sięgnął po list i znów zalał się łzami. Pod wpływem alkoholu było mu trudniej panować nad emocjami. Spojrzał na końcówkę i wybuchnął płaczem jak małe dziecko. Był wściekły, smutny i rożalony. Wszystko działo się poza jego kontrolą. Nienawidził tego. Zawsze robił wszystko, żeby panować nad tym co robi. Od dziecka nie lubił, gdy ludzie za niego decydowali, a znów się to działo. I to jeszcze Jin. Osoba którą pokochał. Kiedyś opierał się przed miłością, był egoistycznym dupkiem. Bylo mu dobrze. Teraz cierpiał. Potrzebował innego człowieka, żeby normalnie funkcjonować i nie mógł tego znieść._____________________________________
Pierwszy rozdział. Trochę krótki, ale dużo się dzieje 😉 Dajcie znać co myślicie 💕 i miłego dnia życzę 💕💕💕
CZYTASZ
Just Us 2: Who need to love
FanfictionDruga część Just us. O tym co się dzieje, gdy priorytety się zmieniają, miłość koliduje z pracą. Mało czasu, brak pewności. Jak panować nad własnym życiem i nie zwariować, gdy wszystko dookoła przytłacza i nie pasuje do niczego. A miłość nie rozwiąz...