Wracając do domu zobaczyłem pana Loyd'a przed domem, który grzebał coś w aucie. Zlękłem się i przyspieszyłem kroku.
O dobry Boże nie pozwól aby mnie zauważył
- Witaj Harry! - krzyczy do mnie pan Loyd idąc w moją stronę.
Dziękuje kurwa bardzo
- Witam proszę pana - odpowiedziałem mu uśmiechając się.
- Zauważyłem, że zaprzyjaźniłeś się z Marry - powiedział, a mnie zamurowało.
Co on ma na myśli ?
- Może nie tak bardzo ale coś tam gadamy.
- Chciałbym powiedzieć ci kilka spraw na temat jej przejdziemy się ? - zapytał mnie unosząc brwi.
Kurwa- Długo cię tu nie było. Dużo rzeczy się zmieniło. Kiedy odwiedzisz tatę ? - zapytał mnie Loyd.
- Niedługo go odwiedzę. Nie wie, że tu jestem - mówię nieśmiało.
- Co do Marry, masz pewno sporo pytań bo przecież nie było jej wtedy kiedy ty byłeś tutaj.
- Nie myślałem o tym ale byłem zdziwiony - mówię idąc z głową spuszczoną w dół.
- Opowiem ci o tym. Marry nie jest naszą córką. Zaadoptowaliśmy ją ale zrobiliśmy to z żoną przez przysięgę. Może ci się wydać to dziwne ale to prawda. Mój najlepszy kumpel nie radził sobie w życiu. Gdy urodziła się jego córka nie miał czasu zająć się nią i pracować. Jego żona zmarła przy porodzie i od tego czasu zaczęła się jego depresja. Starał się podnieść ale nie dał rady. Obiecaliśmy mu, że gdyby coś się stało my zajmiemy się Marry. I tak zrobiliśmy. Gdy Marry miała 11 lat popełnił samobójstwo wieszając się w garażu. Znalazła go - w tym momencie ucichł, a mnie sparaliżowało.
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że stoimy.
- Marry do tej pory pamięta to zdarzenie. Jest to bardzo wrażliwa osoba i cicha. Boimy się, że zmaga się z tym samym co jej tata. Gdybyś mógł porozmawiać z nią normalnie pogadać cokolwiek ..... byłbym ci wdzięczny.
- Oczywiście proszę pana - powiedziałem próbując się nie jąkać.
- A teraz wracajmy bo zaraz będą nas szukać.Myślałem o tym co powiedział mi pan Loyd i jestem przerażony. Co ja jej zrobiłem. Jeszcze gorzej. Muszę z nią porozmawiać.
Postanowiłem pójść do domku na drzewie, który do tej pory pamietam z dzieciństwa. Wchodząc na górę ujrzałem Marry siedząca i liżącą lizaka.
Miło. Bardzo miło.
Podniosła wzrok i spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi oczami.
- Cześć Marry - mówię do niej.
- Cześć - odpowiedziała cicho.
- Chciałem z tobą porozmawiać - powiedziałem patrząc na nią, a ona tylko kiwnęła głową jakby zamieniała się w słuch - Otóż to co wczoraj się stało nie powinno mieć miejsca. Chcę o tym zapomnieć i nie wydarzy się to już w ogóle - mówię do niej próbując się nie jąkać.
Od kiedy ja się jąkam ?
Czekałem na jej odpowiedź ale ona tylko się na mnie patrzyła ssąc lizaka.
Po chwili przybliżyła się do mnie siedząc po turecku i spojrzała mi w oczy.
- W takim razie powiedz mi, że to co wczoraj się stało w żadnym wypadku cię nie poruszyło i nic nie czułeś - powiedziała patrząc mi głęboko w oczy, a ja siedziałem jak wryty.
Nie potrafiłem jej tak skłamać. Mimo tego, że jest młodsza jest taka pociągająca i nawet mogę ... do niej coś czuć.
To co wydarzyło się wczoraj było czymś dziwnym i nieznanym. Wprost magicznym. Nigdy tego nie zapomnę.
- Nie potrafię ... - powiedziałem odwracając wzrok.
Nic nie odpowiedziała patrzała na mnie tak samo i tak samo cicho siedziała.
Poczułem jej rękę na moim kolanie i przeszedł przeze mnie lekki dreszczyk. Jej ręka podążała do mojej ręki po czym jej palce złapały moje. Spojrzałem w jej oczy i ujrzałem troskę i ciepło. Prawda jest taka, że ją kocham. Kocham w niej wszystko. I choć tak krótko się znamy kocham ją tak bardzo, że mnie to przeraża. Nie myślałem już o Molly. O nikim nie myślałem. Tylko byliśmy my. Dotknąłem jej policzka i zacząłem go smyrać. Uśmiechnęła się do mnie, a ja zacząłem przybliżać do niej swoją twarz. W końcu ująłem jej podbródek i pocałowałem. Odwzajemniła mój pocałunek co mnie bardzo ucieszyło. I nie pamiętam kiedy się we mnie wtuliła i kiedy zasnąłem.
Obudziłem się jak było już ciemno. Rozejrzałem się po domku ale nie widziałem Marry. Postanowiłem wrócić do domu.Wchodząc do domu ujrzałem Molly siedzącą na kanapie i płaczącą. Podniosła wzrok i spojrzała na mnie wściekle.
- Gdzie ty kurwa byłeś !!! - wykrzyczała wstając. Jej makijaż się rozmazał, a oczy miała czerwone od płaczu.
- Nigdzie daleko - powiedziałem spokojnie.
- Wyszedłeś na całą noc bez słowa i na cały dzień, a teraz wracasz gdyby nigdy nic !!!
- Uspokój się. To fakt źle postąpiłem ale jestem wolnym człowiekiem i mogę sobie wychodzić - powiedziałem unosząc brwi.
- W takim razie jak jesteś wolnym człowiekiem to proszę bardzo !!! - krzyknęła i szybkim krokiem poszła do sypialni. Podążyłem za nią, a ona zaczęła się pakować.
- Co ty robisz ? - pytam ją.
- Pakuje się. To koniec nie tak miało to wyglądać ten cały wyjazd - powiedziała szlochając - Ty masz sobie wychodzić bez słowa, a ja siedzieć i się martwić ? Nie jestem taką osobą jaką byś chciał żebym była.
- Możemy porozmawiać na spokojnie ? Uspokój się.
- Nie Harry!! Mam dosyć tego wszystkiego!!! - wykrzyczała po czym zamknęła walizkę i pociągnęła ją za sobą - A teraz zejdź mi z drogi.Wyglądałem przez okno jak odjeżdża. Nie myślałem, że to tak się skończy. Całe lata spędzone ze sobą, a tutaj zerwanie. Usiadłem na kanapie i gapiłem się w wyłączony telewizor. Nagle ktoś puknął w szybę, a ja ujrzałem Marry. Uśmiechnąłem się smutno i otworzyłem balkon.
- Cześć mogę wejść ? - spytała patrząc się na mnie swoim uroczym wzrokiem.
Otworzyłem drzwi szeroko aby mogła wejść do środka. Spojrzała na mnie niepewnie ale weszła.
- Usiądź sobie - powiedziałem smutnym głosem otwierając barek, w którym znajdował się alkohol.
- Czy wszystko w porządku ? - spytała, chociaż dobrze wiedziała co się dzieje.
- Po co pytasz jak wiesz ? Przecież gdybyś nie wiedziała to po co tu byś przychodziła ? - podniosłem ton głosu, byłem taki wściekły.
- Widziałam jak odjeżdża. Stwierdziłam, że byś potrzebował porozmawiać.
- Od kiedy zaczęłaś się robić taka inna ? Uważałem cię za sympatyczną dziewczynę dopóki nie zaczęłaś mnie uwodzić - usiadłem na przeciwko niej, pijąc whisky.
- Czy ja cię uwodzę ? To co powiedziałeś jest bardzo śmieszne. Nikogo nie uwodzę jestem sobą - powiedziała spokojnie gdyby nigdy nic.
- W tym rzecz, że to co robisz nie jest śmieszne. Ja totalnie nie mogę przestać myśleć wciąż o tobie.
- To nie przestawaj - powiedziała wstając i siadając mi na kolanach co mnie jeszcze bardziej zdziwiło - Co w tym złego ?
Jej ręka dotykała moich włosów, a ja cieszyłem się każda minutą jej obecności. Mimo, że byłem na nią zły i tak nie mogłem się jej oprzeć.
Nie mogłem wytrzymać i wpiłem się w jej soczyste wiśniowe usta. Podniosłem się tak aby ona objęła mnie swoimi nogami w pasie.
To nie jest złe co robisz. Ona tego chce. Ty ją kochasz.
Podążałem do sypialni gdzie delikatnie położyłem ją na łóżko całując jej miękką szyje. Pachniała wiśniami. Powoli zniżałem się na dół całując jej skórę. Ściągnąłem jej sukienkę aby została w samych majtkach. Była taka piękna. Gdy dotarłem do jej majtek powoli zsunąłem je w dół. Spojrzałem w górę w jej piękne oczy. Była rozpalona. Pokiwała mi głową na tak więc zacząłem pieścić jej kobiecość językiem na co ona ciężko oddychała. Jej ręce znalazły się na mojej głowie. Gdy czułem, że zaraz dojdzie szybko sięgnąłem do szafki i wyciągnąłem z niej prezerwatywę po czym ją założyłem. Zawisnąłem nad nią szybko wchodząc w nią i całując jej wiśniowe usta. Byłem w niebie. Z moim aniołem.

CZYTASZ
Devil in The God's garden
Fanfiction20 letni Harry wyjeżdża na wakacje ze swoją dziewczyną do miasta, w którym się wychowywał. Wynajmując domek u taty swojej przyjaciółki spotyka 14 letnią Marry,która w dziwny sposób go oczarowała. Czy coś zaiskrzy między nimi w czasie wakacji ? Czy d...