Spotkanie

32 6 0
                                    

Kolonia rozrastała się. Na nasze nieszczęście okazało się, że nie mamy wystarczająco dużo surowców, by kontynuować prace wedle pierwotnego planu, dlatego blok, który budowano jako drugi, przerobiono na fabrykę. Nieopodal mieliśmy rozległą jaskinię, którą Blaze i Otar wyczyścili w trakcie swoich patroli. Znajdowały się tam ogromne rudy najróżniejszych minerałów, co pozwoliło kolonii uzupełnić straty materialne i rozpocząć dalsze prace budowlane.

Teraz każda grupa społeczna mieszkała w swoim bloku. Tylko HQ pozostało na statku, choć były plany przerzucenia tam i nas. Ale póki co decyzja jest odwlekana.

Zapowiadała się kolejna nudna misja patrolowa. Zbadaliśmy już na tyle szeroki obszar na około kolonii, że teraz tylko pozyskiwaliśmy dodatkowe dane w formie potencjalnych złóż surowców, charakterystyk napotkanych stworzeń i roślinności czy też szukając dobrej lokalizacji na punkty obserwacyjne i bazy wypadowe. Mimo spędzonego tu miesiąca, nadal nie zbadaliśmy nawet dziesiątej części Sektora, który nam powierzono.

Tym razem naszym priorytetem było zbadanie anomalii w gęstwinie leśnej. Drony naukowe zaczęły zbierać bardzo dziwne wyniki w pewnym obszarze, dlatego teraz pędziłem w tamtą stronę z Hurricane i dwoma naukowcami, po jednym na każdego z naszych Impetusów.

Była noc. A ja byłem zmęczony. Po przeprowadzeniu wstępnej analizy okazało się, że anomalia występuje tylko w określonych porach doby tej planety, tak więc zerwano nas z łóżek, jak tylko się o tym dowiedziano, by nie stracić pierwszej okazji na odkrycie jej.

-Jak myślisz, co tam znajdziemy? - Spytał mały, chuderlawy człowieczek w okularach na tylnym siedzeniu mojego Impetusa.

-Bardzo prawdopodobne, że takie odczyty wywoływane są przez jakąś dziwną istotę o bardzo specyficznym cyklu życia. - Odparła mu kobieta z Impetusa HU67, wysoka, ładna brunetka, ewidentnie pasjonatka biologii... Z pewnych powodów.

-Takie fale może też emitować substancja aktywna tylko przy odpowiednim skupieniu promieni świetlnych lub innych warunków. - Odparł chemik zza moich pleców.

-Niewykluczone, ale...

-Jesteśmy prawie na miejscu. - Przerwał Hurricane.

-Tak szybko? - Zdumiał się człowieczek.

-Szykujcie się do zejścia. - Upomniałem.

Zeskoczyliśmy z Impetusów, jak tylko je zaparkowaliśmy. Naukowcy od razu wyciągnęli swoje komunikatory i rozpoczęli skany. Anomalia powinna rozpocząć się dziesięć minut po naszym przyjeździe, ale przez dwie godziny wszystkie odczyty były w normie. Czas powoli nam się kończył. Wtedy usłyszałem dźwięk łamanej gałęzi na nami. Ale jak tylko się odwróciłem, w powietrzu rozległ się świst, a w mojej piersi nagle rozkwitł niesamowity ból. Ułamek sekundy potem nie czułem już niczego. Patrzyłem tylko, jak drzewa zaczynają wirować, a mój wzrok kieruje się ku ledwo widocznemu niebu i powoli jednoczy się z panującą tam ciemnością.

Ocknąłem się nad ranem. Siedziałem z rękoma związanymi za plecami. Mój plecak leżał nieopodal, karabinu nie widziałem. Innych więźniów też nie, co znaczyło, że Hurricane i naukowcy uciekli lub zniknęli. Zerknąłem na lewą stronę mojej piersi, która nadal nieco bolała. Mój kombinezon był w połowie zdarty, a na piersi miałem opatrunek z nieznanych mi ziół przytrzymywany przez prosty bandaż.

Pilnowała mnie kobieta w prostym, ciemnym, skórzanym pancerzu przypominający krojem kurtkę oficerską. Na plecach miała łuk, przy jednej nodze wisiał jej kołczan pełen strzał trzech typów, co wywnioskowałem po kolorowych lotkach, przy drugiej niewielki, kamienny nóż.

Obok niej stało dwóch mężczyzn o nagich, potężnych torsach z dziwnymi malunkami. Obu z nich miało długie brody i było ogolonych na łyso. Jeden miał u pasa topór z materiału, którego nie rozpoznałem, drugi na plecach trzymał miecz. Ten schowany był w skórzanej pochwie, więc nie mogłem określić, czy w ogóle byłbym w stanie podać materiał, z jakiego pochodzi.

Homeworld away of Home.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz