Moja kochana Dalio

27 4 4
                                    


Pamiętam to jak dziś, przechadzałam się właśnie po ogrodzie botanicznym. Wiosna zagościła tutaj na dobre, choć pewnie przeczuwała, że niedługo będzie musiała się spakować i odejść, by zrobić miejsce dla tak wyczekiwanego przez wszystkich lata. Jednak póki jeszcze tu była, zdążyła zasiać w sercu każdego małe nasionko. To właśnie dlatego byłam w ogrodzie i szukałam pięknego kwiatu, który mogłabym wziąć ze sobą by towarzyszył mi już na zawsze. Wtedy ujrzałam Ciebie. Takiego malutkiego kwiatuszka, który ledwo odstawał od ziemi. Chociaż wtedy nie byłam pewna czy jesteś kwiatem moja droga. Pamiętasz, jak chciałam Cię wyrwać, bo myślałam, że jesteś jakimś chwastem? Dobrze, że ogrodnik mnie zatrzymał. Byłaś taka malutka i bezbronna, wiedziałam, że muszę się Tobą zaopiekować. Tak długo prosiłam botanika, żeby się zgodził i udało mi się. Od chwili kiedy tylko Cię ujrzałam byłam w ogrodzie codziennie. Każdego dnia dbałam o to, żeby inne roślinki nie zasłaniały Ci światła, albo żebyś miała wystarczającą ilość wody. Nie powiem, byłaś naprawdę wymagająca kwiatuszku. Pamiętam jak kiedyś nie przespałam całą noc dlatego że wiał silny wiatr. Tak bardzo się o Ciebie bałam, bo co ja biedna zrobiłabym gdybyś się złamała? A przecież jesteś taka krucha. Jednak moja praca się opłaciła. Bardzo szybko wyrosłaś. Już nie byłaś moją małą roślinką, którą na początku pomyliłam z chwastem, a dumnie stojącym kwiatem, tak wysokim, że na inne rośliny mogłaś patrzeć z góry. Twoje różowe płatki zaczęły przyciągać uwagę innych. Cieszyłam się.

Gdy lato rozgościło się tu na dobre chciałam zabrać Cię do siebie. Miałam duży balkon i ogromną donice, w której z pewnością byłoby Ci dobrze. Jednak Ty odmówiłaś. Nawet nie wiesz, jak było mi przykro, kiedy tydzień później zgodziłaś się na to żeby zabrał Cię tamten chłopak. Przecież to mnie znałaś dłużej i to ja tak bardzo Cię kochałam. Kiedy Cię nie było, próbowałam znaleźć inny kwiat. Przez chwilę zajmowałam się Różą, jednak zbyt wiele razy zraniły mnie jej kolce. Później spostrzegłam ogromnego i roześmianego Słonecznika. Był taki piękny, nawet pozwolił mi spróbować swoich nasion, były przepyszne. Chociaż byłam pewna, że moja donica raczej nie będzie dla niego odpowiednia, on nie miał nic przeciwko. Właśnie tego dnia miałam zabrać go do domu, kiedy idąc ulicą zobaczyłam właśnie Ciebie. Moja ukochana Dalio, wyglądałaś naprawdę okropnie. Miałaś poobdzierane płatki i leżałaś na śmietniku nie wiedząc co czeka Cię dalej. Od razu wsadziłam Cię do donicy, która była dla Ciebie stworzona, robiłam to najdelikatniej jak potrafiłam. Gdy tylko Cię ujrzałam od razu zapomniałam o Słoneczniku. Jak najszybciej pognałam do ogrodu i na nowo zaczęłam się Tobą opiekować. Robiłam wszystko co w mojej mocy, żebyś była tak piękna jak dawniej. Było naprawdę trudno, jednak powolutku wracałaś do pełni sił.

Lato odeszło szybciej niż się spodziewałam, a Ciebie zaczął odwiedzać ten starszy pan. Codziennie widziałam jego czarny płaszcz. Naprawdę mu się spodobałaś, z resztą on Tobie chyba też. Liście zaczęły opadać z drzew, a temperatury były coraz niższe. Chciałam jeszcze raz poprosić Cię, o to żebyś zamieszkała ze mną. Szłam właśnie do ogrodu, jednak Ciebie w nim nie było. Szybko pobiegłam do botanika, myślałam, że schował Cię do szklarni, bo przecież nie lubisz niskich temperatur. On jednak powiedział mi że dziś rano zabrał Cię do siebie. Spóźniłam się. Kilka dni spędziłam w domu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W końcu udało mi się pozbierać i zatrudniłam się w kawiarni. Gdy szłam do pracy, zobaczyłam, Ciebie stojącą w oknie. Lekko się uśmiechnęłam, ale chyba tego nie zauważyłaś. Pewnie byłaś zbyt pochłonięta, łapaniem ostatnich promieni słońca, bo zbliżała się zima. Od tego dnia, zawsze szłam do pracy tą ulicą. By móc jeszcze trochę na Ciebie popatrzeć. Niestety nie trwało to długo.

Nim się obejrzałam, wszystko dookoła było przykryte białym puchem. Musiałam zacząć nosić czapkę i szalik. Pewnie teraz byś mnie nie poznała. Z mojej buzi zniknęły piegi, a sukienkę już dawno zamieniłam na spodnie i ciepły sweter. Do kawiarni przychodziło naprawdę dużo osób. W końcu, kto nie chciałby napić się ciepłej czekolady, gdy na dworze jest taki mróz? Już od długiego czasu nie stoisz w oknie. Tak dawno Cię nie widziałam, a nadal o Tobie pamiętam. A przecież nie jesteś Niezapominajką, żebym nie mogła zapomnieć. Teraz już wiem, że tej wiosny w moim sercu zakwitła Dalia. Wypełniła moje serce swoimi pięknymi różowymi płatkami. Jednak na jesień kwiat zaczął usychać, a jego płatki opadły pozostawiając moje serce zupełnie puste. Mam nadzieję, że wiosna znów będzie tak łaskawa i zasieje w mym sercu kolejne ziarenko.

Opowieść o smutnej dziewczynie zakochanej w DaliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz