- Hyung? - Namjoon usłyszał już na wejściu do pokoju. Po całym dniu samotności w studio i pracy nad piosenkami, głos ten był najpiękniejszą melodią. - Hyung...
RM zdjął z ramion jeansową, dużą kurtkę i rzucił ją na oparcie stojącego przy biurku krzesła. Bolało go wszystko, od głowy, przez plecy i aż po tyłek. Siedzenie cały dzień przy biurku nigdy mu nie służyło, a jeszcze gorzej sytuacja się prezentowała, gdy nagle przechodził z trybu życia podczas comebacku, gdzie ruszali się niemal non stop, na ten siedzący przy tworzeniu albumu. Jego ciało protestowało i buntowało się o trochę ruchu, więc od czasu do czasu łamał postanowienie ciężkiej pracy i wychodził na spacer. Wytwórnia nigdy mu tego nie broniła, bo owocowały one nie tylko w pomysły na nowe piosenki, ale też zdjęcia spod hasztagu Kim Daily dla ARMYs. A szczęśliwi fani, to wspierający fani, więc ekonomiczny bilans się zgadzał.
Dziś jednak przesiedział przy biurku bite trzynaście godzin z rzędu, z krótką przerwą na obiad i wyjścia na siku, i naprawdę marzył już tylko o śnie. Ewentualnie o masażu, ale ich fizjoterapeuta już dawno spał, w swoim własnym mieszkaniu, po drugiej stronie Seulu, więc to marzenie musiał odłożyc na inny dzień.
Pokręcił szyją, chcąc rozluźnić trochę mięśnie i pomasował jedną ręką kark. Jednocześnie swoje kroki skierował do drugiej części pokoju, za regał, gdzie na łóżku, leniwym uśmiechem przywitał go Taehyung.
- Czemu wróciłeś tak późno, hyung? - spytał młodszy, mocniej wtulając się przy tym w ściskaną przez siebie poduszkę. - Czekałem na ciebie.
Namjoon nie potrafił nie uśmiechnąć się na ten widok i te ciepłe słowa. Taehyung wyglądał jak najpocieszniejsza istota na świecie w tej swojej sławnej brązowej piżamie w kratkę i roztrzepanych miodowych włosach. Serce lidera zatrzepotało radośnie, nie czując się już samotnie.
- Czekałeś na mnie?
Tae pokiwał głową, policzek jeszcze mocniej przyciskajac do pościeli. Uroczy.
- Mieliśmy obejrzeć film, pamiętasz? The Greatest Showman. - Mówiąc kolejne słowa, wygiął usta w podkówkę. - Zapomniałeś...
- Sorry babe - odparł łagodnie podchodząc do łóżka i siadając na jego skraju. Zapomniał, totalnie zapomniał, że rano przy śniadaniu umawiali się na seans. Idiota!
- Prosiłem, żebyś tak do mnie nie mówił, hyuuuung! - dodał zirytowany Tae. Zmarszczył przy tym brwi, przez co wyglądał jeszcze piękniej. I oblizał te cholerne usta, tym cholernym językiem! - Czemu do innych tak nie mówisz? Jimin bardziej pasuje na babe.
Ale jak mógł kogoś innego tak nazywać, skoro tylko dla niego jego serce miękło?
- Przepraszam - odparł, uśmiechając się przepraszająco. Zanim dodał coś jeszcze, pogłaskał Tae po głowie. - To co z tym filmem?
- Teraz? - Młodszy podniósł się na łokciu i z iskierką w oku spojrzał na lidera. Szybko jednak zgasła, kiedy dodał: - A nie jesteś zmęczony?
Było już po pierwszej w nocy.
- Jestem, ale przecież obiecałem.
- Jeśli masz zaraz zasnąć, to nie chcę go oglądać.
- Nie zasnę - zapewnił. Bo jakby mógł, skoro Taehyung miał się znajdować tuż obok, na tym samym łóżku? Sama ta bliskość rozbudzała go... I rozpalała, do czerwoności.
RM wepchnął się tyłkiem pewniej na łóżko, chcąc zrobić sobie miejsce, przepychając przy tym ułożonego w poprzek Taehyunga. Miał to być jasny sygnał, że on tu zostaje i kropka. Żeby jeszcze to podkreślić, zabrał młodszemu poduszkę i położył ją sobie pod głowę; stękał przy tym, szukając odpowiedniej pozycji, bo zmęczone mięśnie wciąż upominały się o odpoczynek. Ale przecież to mogło poczekać...
- Hyuuuung! Wiesz, że muszę coś przytulać, inaczej mi niewygodnie - burknął, znów niezadowolony, Taehyung, zmuszony do położenia się na plecach. - Idź po swoją poduszkę.
- Taehyung-ah - jęknął ze zmęczeniem RM, imitując przyjaciela - ale hyung jest zmęczony i wszystko go boli! Odpuść mi ten jeden raz i włącz już film, co?
Wokalista, nie do końca zadowolony, usiadł na łóżku i sięgnął do biurka po laptopa. Doskonale wiedział, że jak straci dzisiaj okazję, to Namjoon nie znajdzie znów dla niego czasu, bo ich grafiki będą się krzyżowały i w końcu obejrzy film sam. Tak samo jak Baby driver. A Taehyung nie lubił ogladać filmów sam, uwielbiał na bieżąco komentować sceny i rozmawiać o nich z kimś. A Namjoon był przecież idealnym kompanem do dyskusji.
Dlatego grzecznie położył laptop na łóżku, na małym przenośnym stoliczku, na którym lubił jeść śniadanie. Chwilę zajęło mu znalezienie i podłączenie ładowarki, ale po pięciu minutach seans był gotowy, aby go rozpocząć. Więc wcisnął spację i film się uruchomił. Play.
- Let see movie! - powiedział znów zadowolony Taehyung, cały podekscytowany. Jak on kochał filmy! Szczególnie te szumnie nagłaśniane.
- Let's watch the movie - poprawił go odruchowo Namjoon, a widząc, jak młodszy ciągle wierci się szukając wygodnej pozycji, dodał: - Mogę być twoją poduszką, jeśli chcesz.
Taehyung skomentował to prychnięciem i słowami:
- Czasem masz dziwne pomysły, hyung.
- Czemu dziwne? To tylko przytulas, przecież to nic złego.
Tylko i aż.
Taehyung nie odpowiedział i Namjoon pomyślał, że może przegiął. Ale co mógł na to poradzić, skoro na usta cisnęły mu się nawet gorsze rzeczy! Przez tyle lat, miliony razy zaciskał szczęki i gryzł się w język, a ostatnio było to jeszcze trudniejsze. Właściwie, chyba nawet się cieszył, że już niedługo, kiedy przeniosą się do nowego dormu, będą mieć osobne pokoje. Albo raczej odczuwał ulgę, ponieważ w końcu będzie pozbawiony ciągłych pokus.
Dlatego nie mógł powstrzymać westchnięcia zaskoczenia, kiedy poczuł ciężar na klatce piersiowej i zobaczył na niej głowę Taetae. Po chwili objął go też w pasie, co spowodowało motylki w brzuchu i Namjoon modlił się w duchu, żeby nie były one w żaden sposób wyczuwalne. Matko! Jak mu było teraz dobrze!
- I tak ludzie mówią, że jestem dziwakiem - usłyszał cichy głosik przyjaciela.
Tak oto dwóch dziwaków oglądało film o cyrkowych dziwakach, tuląc się do siebie i dyskutując przez kolejne półtorej godziny. Taehyungowi podobały się wszystkie piosenki, Namjoon natomiast zakochał się w jednej z nich: This Is Me.
Ponieważ Namjoon też był swego rodzaju dziwakiem. I chciałby pokazać prawdziwego siebie, stanąć prosto i dumnie, i powiedzieć "to jestem ja, ten prawdziwy i nie boję się być takim zobaczonym!", może jeszcze nie całemu światu, ale chociażby jemu!
Tyle że nie mógł.
--------------------------------------------------------
a/n: 971 słowa, napisane w autobusie i na krótkim wykładzie.