Filip siedział na kanapie oglądając telewizję. W zasadzie dawno zapomniał, że ją ogląda. Za bardzo skupił się na rozmyślaniu, aby zwracać uwagę na to, co dzieje się na ekranie. Zastanawiał się, jakby to było, gdyby Quebo wiedział o uczuciach, które do niego żywi. Taco sam nie był zdecydowany, czy mu o tym powiedzieć. W nocy godzinami potrafił spekulować jak młodszy mężczyzna zareagowałby na wyznanie, że go kocha. Czy go wyśmieje, czy go uderzy i ucieknie czy przyciągnie do siebie i mocno przytuli mówiąc "Ja ciebie też". Z jednej strony wolał zostać w strefie bezpieczeństwa i nie narażać się na stratę przyjaciela. Zabrałby ze sobą ten sekret do grobu. Z drugiej strony jednak chciał zaryzykować i zdobyć odwagę na wyjawienie swoich uczuć. Miał również nadzieję, że Kuba sam kiedyś się domyśli, co było nierealne. Miał nadzieję, że jego czyny, gesty i słowa mówią same za siebie.
Z otchłani myśli wyrwał go jego telefon leżący na stoliku. Rozświetlił się i zaczął wibrować, co oznaczało, że ktoś do niego dzwoni. Gdy chwycił do ręki urządzenie, zobaczył na ekranie imię Kuba. Jego serce zabiło szybciej i mimowolnie się uśmiechnął. Odebrał przychodzące połączenie.
— Siema Fifi, mam propozycję!
— Hej. — przełknął głośno ślinę, mając tysiąc myśli na sekundę, w jakiej sprawie może dzwonić Quebo. — Co tam?
— Nie mam nic do roboty, może chciałbyś wyjść na miasto? Moglibyśmy pójść na przykład do Maka, a potem do baru na jakieś piwo. Albo gdzie tylko chcesz.
Rozważał wszystkie "za" i "przeciw". Chciał wyjść, ale bał się, że Quebo mógłby zorientować się, że coś jest na rzeczy. A mógł to zrobić, ponieważ potrafił odczytywać emocje - z Filipa czytał jak z otwartej księgi.
— Dobra. Może być. O której?
— Pasuje ci o 16?
— Jasne — odparł patrząc na zegar wiszący na ścianie. Widniała godzina około 15:06. Miał trochę czasu na mentalne przygotowanie się do spotkania.
— Będę czekał pod twoim blokiem. To do zobaczenia. — Nim Filip zdążył odpowiedzieć, Kuba się rozłączył.
Westchnął. Odłożył telefon na stolik, a potem w końcu wyłączył telewizor, który niby wcześniej oglądał.
Postanowił zacząć się szykować. Ubrał się w zwykły biały t-shirt, jeansy oraz zarzucił ładną, granatową jeansową kurtkę. Popryskał się ładnie pachnącymi perfumami.Zrobił jeszcze kilka innych czynności, które robi człowiek przed wyjściem z domu.
Nim się obejrzał, zegar wskazywał godzinę 15:56. Czas się zbierać - pomyślał.
Wyszedł z mieszkania i zamknął drzwi na klucz. Zszedł na dół. Od razu przywitał go szczery uśmiech Kuby. Czemu on musi się tak pięknie uśmiechać?!
Gdy zobaczył smutną minę Filipa jego uśmiech się zmniejszył.
— Ej, coś ty taki nieszczęśliwy?
Miał ochotę go zabić za to pytanie. Gdybym się zdecydował powiedzieć ci prawdę, to nie wiem, czy ty też byłbyś tak entuzjastycznie nastawiony. Raczej byłbyś wkurwiony. - pomyślał.
— Nic mi nie jest, po prostu jestem niewyspany. — odpowiedział z nadzieją, że Quebo nie będzie ciągnął dalej tego niezręcznego tematu.
— No niech ci będzie. Mam nadzieję, że humor ci się poprawi. — przerwał na chwilę — Idziemy do tego pubu na rogu, który został niedawno otwarty? Słyszałem, że jest tam dobre piwo. Droga spacerkiem zajmuje jakieś trzy minuty.
CZYTASZ
Burza || Taconafide
FanfictionZnowu wzmaga się burza, ulewa nawalna I ciemność gruba, gęsta, prawie dotykalna.