1 „Czy ty nie możesz się raz zamknąć"

103 4 2
                                    

- Witam wszystkich na najgorętszej walce tego sezonu!
Dzisiaj zobaczymy pojedynek dwóch silnych kobiet! Proszę o wielka uwagę! - mówi prowadzący rozgrywki.

W hali rozniosly się piski i krzyki, nie zwracając na to uwagi postanowiłam ostatni raz zobaczyć czy rękawice są dobrze zapięte. Wychodzę z szatni i kieruję się pod ring.

Rozglądam się za moim chłopakiem, który jest moim menedżerem. Bruno zawsze mnie w tym wspierał, praktycznie to on pokazał mi czym jest boks.

Co raz bardziej ręka, która nadwyrężyłam daje we znaki, ale próbuję o tym nie myśleć. Od kilku dni mnie boli, wiem, że powinnam iść z tym do lekarza, ale za pewne przez parę tygodni nie mogłabym walczyć, a teraz nie mogę odpuścić tej walki, potrzebne są mnie pieniądze, głównie żeby zapłacić rachunki i spłacić dług.

- Martina! - słyszę krzyk mojej przyjaciółki Melissy.

Odwaracam się i widzę że przedziera się przez tłum ludzi.

- Oh jesteś, przepraszam za spóźnienie, ale musiałam mojej mamie pomóc. - mówi zasapana dziewczyna.

- Nic się nie dzieje, widziałaś gdzieś Bruna? Dzwoniłam do niego ale nie odbiera telefonu, miał być pół godziny temu, a jego dalej nie ma. - mówię rozłoszczona.

- Zaraz pewnie przyjdzie, wiesz jaki jest.-odpowiada.

Z tym się zgodzę. Bruno nie należy do punktualnych i odpowiedzialnych.
- Jak ręka? - zapytała się.

-Nadal boli, ale będę uważać, spróbuję bardziej lewa oddawać ciosy - powiedziałam silac się na uśmiech. Na sali słychać prowadzącego, który zapowiada moja przeciwniczkę.

- W lewym narożniku przedstawiam wam... TIGRESE! Zawodniczka piętnastu walk z czego wygranch dziesięć, na jej koncie znajduje się srebrny pas. Wielkie brawa! - mówi.

- I w prawym narożniku... Esperanza, młoda zawodniczka jedenastu walk z czego wygranych dziewięć, wielkie brawa! - prowadzący wskazuje na mój róg.

Wchodząc na ring, słyszę mój pseudonim, którzy ludzie krzyczą. Podchodzę do mojej rywalki, stoję teraz twarzą w twarz z nią, ciemnoskóra, wysoka dziewczyna o piwnych oczach podchodzi również na środek stukamy się rękawicami na przywitanie i odchodzimy do swoich połów. Słyszę dźwięk, który sygnalizuje rozpoczęcie walki.

Lucas

Madryt... moje rodzinne miasto, tam dorastałem i tam mam rodzinę. Musiałem wyjechać w sprawie kontraktu firmy. Mój tata przepisał mi ją, ale też miał warunek, musiałem mieć żonę. Nie chciałem się teraz żenić, jest mi dobrze jak jest, ale też chciałem mieć firmę. Moją narzeczona jest Claudia, ma dosyć ciężki charakter, nie wiem czemu ją akurat wziąłem za narzeczona, może dlatego że jej ojciec jest udziałowcem i dobrze może wpłynąć na firmę, no i też jest ładna chodź większość to zasługi operacjom plastycznym.

W firmie pomaga mi Franco, mój przyjaciel, znamy się od liceum. Mam do niego pełne zaufanie jeśli chodzi o to.

Parkujac przed firma udaje się do drzwi prowadzące do biura. Po przekroczeniu kieruje się do gabinetu mojego przyjaciela, ale zanim to robię dostrzegam, że mojej asystentki nie ma. Panna Andrea nigdy nie wywiązuje się z obowiązku, zapomina o spotkaniach biznesowych, kawę zawsze przynosi chłodną a jej prace, które mi przynosi zawsze są z jakimś błędem. Niestety ale będę ją musiał zwolnić.

Wchodzę przez drzwi. Nic się nie zmieniło, szare ściany, wielkie okna pokazujący miasta Madrytu, ciemna podłoga, która kontrastuje z jasnym dywanem , biurko, ława są z ciemnego drewna. Czyli po staremu.

Solo ámame  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz