1

261 18 2
                                    

Eren
Obudził mnie krzyk mojej siostry Mikasy,w akompaniamencie dźwięku rozbijanego szkła.  Dzięki otwartym drzwiom jak przez mgłę ujrzałem  wbiegającą po schodach ze łzami w oczach Mikę. Wczoraj kładąc się spać cicho liczyłem , że przynajmniej raz nie będzie się kłócić z Carlą. Z westchnieniem zwlokłem się z cieplutkiego łóżka w celu udania się do łazienki. Niefortunnie moje plany pokrzyżował granatowy plecak, który jak na złość leżał dokładnie na mojej drodze. Przeklinając wszelkie przedmioty martwe udało mi się w końcu dotrzeć do łazienki. Po wykonaniu rutynowych czynności, złapałem winowajcę mojego złego humoru i z niespotykaną prędkością wybiegłem z domu.

Levi
Nudzi mi się, Jefferson po raz 8 tłumaczy jakieś amebie gestykulując przy tym jak wariat. Po chwili jednak po klasie rozchodzi się dźwięk cichego dyszenia i otwieranych drzwi, staje w nich wysoki brunet z szmaragdowymi oczami.
-Znowu spóźniony Jeager! Jesteś pewny ,że znasz się na zegarku?- spytał nauczyciel z sarkazmem.
Chłopak spuścił głowę mamrocząc przeprosiny pod nosem.
-Dobra, siadaj gdziekolwiek-chłopak kiwnął głową i usiadł tuż za mną w ostatniej ławce.
Zaciekawiony spojrzałem na niego, ale ten ignorując wszystkich wokół bawił się długopisem. Z westchnieniem odwróciłem się w stronę nauczyciela, udając ,że interesuje mnie lekcja.
Do końca dnia nie mogłem wyrzucić z głowy tego cholernego szczyla, co skutecznie psuło mi humor na resztę dnia. Po drodze na obiad poczułem jak ktoś na mnie wpada i razem lądujemy na posadce przed stołówką.
-ojej przepraszam kurdupelku nie zauważyłam cię.- powiedziała Hanji swoim wkurzającym głosem. Westchnąłem, po czym zepchnąłem okularnice z siebie, otrzepując spodnie. Z niesmakiem zauważyłem ,że są pogniecione, normalnie szlag mnie trafił.
Już miałem powiedzieć okularnicy co o niej myślę , kiedy przeszkodził mi w tym Erwin zakładając mi popularnego nelsona.
-Spokojnie Levi, przecież wiesz jaka ona jest, po prostu ją zignoruj- próbował mnie uspokoić blondyn.
Spojrzałem na niego jak na idiotę i jednym płynnym ruchem uwolniłem się z jego uścisku. Pech chciał ,że akurat obok nas przebiegał Eren, przez co wpadłem na chłopaka ciągnąc go ze sobą na podłogę.

Eren
Biegłem na stołówkę bojąc się ,ze wszystko już zjedli. Spiesząc się nie zauważyłem wychodzącego zza rogu Ackermanna. Po chwili znaleźliśmy się na ziemi zaplatani we własne kończyny. Ledwo nam się udało rozplatać , a już Hanji wyła ze śmiechu trzymając się za brzuch. Wymamrotałem przepraszam i wznowiłem swój bieg. Kiedy już napełniłem brzuch zadzwonił dzwonek zwiastujący kolejną lekcje, godzinę wychowawczą czy coś takiego.

DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz