Pierwszy dzień

39 1 0
                                    

Przy biurku siedziała dwójka mężczyzn. Siedzący po definitywnie wygodniejszej stronie mebla komisarz Shark nosił białą koszulę z dwoma kaburami na pistolety pod pachami. Na nosie miał okulary, a usta przystrajał mu duży, siwy wąs, który komponował się ze zmęczoną twarzą, oraz łysą głową. Mężczyzna przerzucał kartki z leżącej na biurku teczki. Uważnie przyglądał się dokumentom.
- Więc... Walles, tak?- zwrócił się do siedzącego na przeciwko młodszego mężczyzny. Ten był zdecydowanie młodszy. Ubierał się też inaczej, bardziej swobodnie. Ciężkie buty, flanelowa koszula i brązowa, skórzana kurtka- pilotka, zwieńczone porannym zarostem i nieuczesanymi, czarnymi włosami.
- Tak jest, panie Shark.- odpowiedział.
Rozejrzał się po biurze. Nie było ono duże, a przestrzeń w środku jeszcze bardziej zmniejszała ilość dokumentów walających się często po ziemi.
- No, no... Najlepsze oceny w akademii policyjnej, szkolenia detektywistyczne, pięć lat czynnej służby, dwa stażu detektywa, osiem większych spraw. Co Cię sprowadza do Komisariatu 14?
Komisariat znajdował się w samym środku 14 dzielnicy Miasta. Życie tu nie było może specjalnie niebezpieczne, jednak miejscowe służby nigdy się nie nudziły.
- Chcę się sprawdzić.- udzielił szybkiej odpowiedzi Walles.
Mężczyzna spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Masz zapał, nie ma co. Dostałeś polecenie od pięciu wyższych funkcjonariuszy z całego kraju. Brałeś udział w paru akcjach. Wspomniane też są jakieś „nieprzeciętne umiejętności". Rozwiniesz temat?
- Po prostu byłem dobry na testach... wszystkich testach.
- Mhm...
Komisarz zamyślił się na chwilę.
- Czyli... dostałem się?- zapytał Walles.
Mężczyzna spojrzał na niego. Potem znowu na papiery. Uśmiechnął się, podnosząc wąsa.
- Może pan zacząć od jutra, detektywie. Odznaka będzie do odebrania u aspiranta Faweksa...
Za szybą biura, przez żaluzje, całej akcji przyglądała się mała grupka ludzi. Szkło skutecznie rozmazywało ich sylwetki, jednak kolor uniformów świadczył, że byli to funkcjonariusze.
Wallesa lekko to zaniepokoiło. Komisarz zauważył to i machnął ręką.
- Przyszli zobaczyć świeże mięso. Poznasz ich w najbliższym czasie. Spokojnie, nie zjedzą Cię.
Walles się odprężył.
- Wracając.- zaczął Shark- Odznakę wybijemy ci na miejscu w biurze Douga... znaczy się, Faweksa. Broń dostaniesz z arsenału. Faweks pokaże ci twoje biuro.- nacisnął przycisk na interkomie.- Faweks?
- Co jest szefie?- odezwał się przyjazny głos.
- Mamy tu nowego do oprowadzenia, zajmiesz się tym?
- Jasna sprawa szefie.
Shark puścił przycisk.
- Witamy w Czternastce.- komisarz podał mu rękę nad biurkiem. Walles uścisnął.- Jesteście wolni, Walles.

Detektyw kiwnął głową i ruszył w stronę wyjścia. Tłum obserwatorów widząc to, rozproszył się, udając, że wcale nie podsłuchiwali. Walles uznał, że najlepiej będzie, jeśli to zignoruje i wyszedł. W momencie, gdy przekroczył próg, zobaczył wysokiego, czarnoskórego mężczyznę w mundurze. Wyglądał młodo, chociaż nie wiedzieć czemu, na głowie nie miał żadnych włosów.

- Ty jesteś ten nowy, tak?- zapytał energicznie.- Detektyw...
- Walles. Adam Walles. A ty pewnie jesteś Faweks.
- Ano, na imię mam Douglas, ale każdy mówi na mnie Doug. Za mną, pokażę Ci, co i jak.
Komisariat od środka nie odstawał niczym od typowych komisariatów. Kilkanaście wielkich boksów oraz duża przestrzeń, pełniąca funkcję przejścia. W wolnych miejscach stały biurka, przy których pracowali mniejsi posterunkowi. Nie przeszkadzało to swobodnemu przemieszczaniu się, a dzięki temu każdy miał swoje stanowisko. Oprowadzanie po piętrze nie zajęło długo, ponieważ nie było niczego specjalnego do zwiedzania. Najdłużej zatrzymali się przy ekspresie do kawy.

- Tam, gdzie siedzimy, nie ma takich luksusów.- rzucił Doug.
- Tam gdzie siedzimy?
- Aha. Twoje biuro jest w piwnicy. Moje też. Ogólnie to nie narzekam. Nigdy nie jest tam gorąco, w zimę też jakoś specjalnie nie piździ. Poza arsenałem jest tam tylko kilka biur, więc jest względnie cicho i nikt nie narzeka na moją muzykę... Właśnie, lubisz jazz?
- Powiedzmy... Czekaj, czyli siedzisz tam sam?
- Czasem wpada Edd z arsenału. Obok mnie biuro ma nasza pani detektyw. Obecnie na wyjezdnym. To chyba tyle. Są tam tylko trzy większe pokoje, jeśli nie liczyć schowka na miotły. Mój, ten drugi i arsenał.
- Czyli macie też innego detektywa?
- Powiedzmy, ale póki jej nie ma, biuro jest w pełni twoje.

DetektywOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz