Jak to jest być grzesznikiem?

5 1 0
                                    


-Damian! –krzyknęła niska brunetka stojąc na schodach prowadzących na piętro –Chodź mi pomóż z pudłami!
-Już Idę mamo! –odpowiedziałem ściągając słuchawki i powoli kierując się na parter
-Niedługo spotkam się z nowym facetem, jeżeli nasz związek się ułoży to będziesz miał trochę swobody. Jest kimś ważnym. –zaśmiała się kobieta
-Gdyby mój biologiczny ojciec nas nie zostawił, nie musiałabyś teraz szukać chłopaka –odpowiedziałem lekko zirytowany
-Nie mów tak... On... Ma bardzo dużo pracy, nie dałby rady połączyć życia rodziny z życiem zawodowym –rzekła matka podnosząc pudło z ubraniami
-Chciałbym go chociaż raz zobaczyć... Pewnie wyobraża mnie sobie jako jakiegoś super biznesmena –odrzekłem sortując kartony
-tak? A ty jak byś się opisał? –zapytała z uśmiechem kobieta
-Ja? Nie wiem... Średniego wzrostu chłopak o zielonych oczach i czarnych włosach? Lubiący ciszę i gry komputerowe? Szczery... Odpowiedzialny... -zacząłem wymieniać
-I bardzo skromny – odrzekła ze śmiechem matka
-Przestań – odburknąłem, po chwili także zachichotałem.
-to tyle, dzięki za pomoc, możesz iść – rzekła kobieta odkładając ostatnie pudło
-A moja zapłata? –zapytałem żartując
-Zrobię Ci kolacje –odpowiedziała mi matula ze śmiechem, znikając w kuchni
Przeciągając się wróciłem na piętro do swojego pokoju, założyłem słuchawki i położyłem się na łóżku. Odrobiłem lekcje i pograłem trochę w gry komputerowe ze znajomymi z klasy. Zmęczony walnąłem się na łóżko i zasnąłem.
Rano obudziły mnie krzyki dzieci na dworze.
-Która godzina? –burknąłem przecierając oczy. Nacisnąłem na przycisk w telefonie by się odblokował, jednak nic się nie stało –Super... Rozładowany... -Wstałem z łóżka i włączyłem komputer -9:37!? –krzyknąłem widząc godzinę –Jestem spóźniony... - szybko się ubrałem w wczorajsze ubrania i pakując książki do plecaka wybiegłem z domu. Na szczęście mieszkałem blisko szkoły, więc w 10 minut biegu dotarłem do szkoły.
-Patrzcie kto się w końcu pojawił! –krzyknął gruby blondyn gdy wbiegłem do klasy
-Przepraszam za spóźnienie! Zaspałem... –rzekłem zmęczony do nauczyciela lekko się kłaniając. Następnie udałem się do pulchnego kolegi i usiadłem obok
-Słaba wymówka... -zażartował blondyn
-Wiktor... Uspokój się... Naprawdę zaspałem... -odpowiedziałem cicho by nie przeszkodzić w lekcji
-Masz szczęście, na poprzedniej była niezapowiedziana kartkówka –rzekł zdenerwowany grubas –chociaż znając Ciebie i tak byś wszystko wiedział
-Nie przesadzaj... Nie wiem wszystkiego –odrzekłem zażenowany –Co dostaniesz?
-A jak myślisz? Chyba nie zdam... -załamał się Wiktor –Zdradź mi sekret jakim sposobem masz czwórki i piątki! –szepnął przybliżając się.
-po prostu odrabiam lekcje i uczę się na sprawdziany... Tyle –rzekłem ujawniając tajemnice jak łatwo zdać. Od tamtej pory uczniowie mnie nienawidzą.
-Też się uczę... -odburknął Wiktor
-Czyżby... Powiedzmy, że Ci uwierzę –odpowiedziałem przepisując materiał z tablicy.
-a tak w ogóle to robisz coś? –zapytał tajemniczo Wiktor
-Co? Co mam robić? –zapytałem zaciekawiony
-No niedługo masz 18-ste urodziny! Robisz jakąś imprezę? –wymamrotał blondyn notując.
-A... Nie wiem... Chyba nie... -odpowiedziałem zmieszany
-Dlaczego nie? Dawaj się napierdolimy! –rzekł zafascynowany grubas
-Ty jeszcze nie masz 18-stu –odpowiedziałem z wyższością.
-No i co! Będę pił i chuj –burknął grubas odwracając się
-Mama ma teraz bardzo dużo spraw na głowie, nie chce jej jeszcze dodatkowo niepokoić imprezą urodzinową –mruknąłem słysząc dzwonek –Gdzie mamy teraz lekcje?
-Piętro wyżej –odpowiedział Wiktor pakując się. Szybko zrobiłem to samo i wybiegłem na korytarz.
-Zostawcie mnie zwierzęta –Dało się słyszeć krzyk na korytarzu
-Co się dzieje? –skierowałem pytanie do Wiktora przeciskając się przez tłum
-Chyba dręczą jakąś dziewczynę –odrzekł grubas jakby zaraz miał ją bohatersko wybawić.
Gdy udało mi się przecisnąć na początek zauważyłem jak trzech szkolnych „koksów" gnębi średniego wzrostu, urodziwą blondynkę.
-Nikt z was nie pomoże tej słodkiej dziewczynie? –zaśmiał się jeden z oprawców. Po chwili uderzył ją w twarz powalając na ziemię. Gdy to zobaczyłem uaktywniła się we mnie jakaś dziwaczna wizja. Widziałem tego chłopaka stojącego w ciemnej alejce, po chwili otworzył szeroko usta i upadł. Temu całemu zajściu towarzyszyła tajemnicza osoba w płaszczu. Po chwili wizja przeszła a ja obudziłem się na kolanach.
-Damian! –wrzasnął Wiktor potrząsając mną –Choroba?
-tak... -odparłem –Znowu miałem jedną z tych dziwnych wizji...
-Opowiesz mi po szkole, teraz trzeba pomóc tej dziewczynie –rzekł Wiktor podnosząc mnie.
-W jaki sposób chcesz jej pomóc? –zapytałem analizując ruchy chłopaków
-Idź tam i improwizuj, jeżeli Ci się uda to uznam, że umysł jest lepszy niż mięśnie –zaśmiał się blondyn –ja w tym czasie pobiegnę po nauczyciela.
-Nie powinno być na odwrót?! –krzyknąłem w jego stronę, jednak nie usłyszał. Po chwili zobaczyłem jak jeden z chłopaków znów wymierza cios –Cholera! –krzyknąłem wbiegając na środek i uderzając w ramię z pięści, zmieniając tor lotu zaciśniętej dłoni. Następnie stanąłem przed dziewczyną i skupiłem się.
-W końcu ktoś odważył się wyjść... -Zaśmiał się chuligan widząc moją posturę. –Z tobą będzie jeszcze łatwiej niż z nią. „z której zaatakuje?" pomyślałem skupiając wzrok na pięściach. Po chwili w moją stronę poleciała prawa noga na wątrobę. Udało mi się zablokować nogę dłońmi, jednak usłyszałem chrupnięcie w jednym z nadgarstków. Złapałem mocno za kończynę i przyciągnąłem przeciwnika do siebie. Następnie zwichniętą dłonią wymierzyłem zza pleców prostego w nos przeciwnika. Zachwiał się i upadł na ziemię wijąc się w bólu.
-Kurwa... Mam wrażenie, że mnie bardziej zabolało, niż jego –mruknąłem poruszając dłonią.
-Zabije Cię! –krzyknął drugi chłopak i ruszył na mnie. Nagle upadł na ziemie.
-Wiesz jaka ta deska jest ciężka? –wrzasnął Wiktor stojąc za omdlałym chłopakiem. –gdzie trzeci?
-U... Uciekł... -wymamrotała dziewczyna
-A właśnie... Nic Ci nie jest? –zapytałem odwracając się do dziewczyny.
-Trochę boli mnie policzek, ale to nic... jak twój nadgarstek? –odpowiedziała widocznie się martwiąc.
-Nie martw się o mnie, wszystko jest w porządku –wymamrotałem próbując ukryć ból
-Co się tu dzieje?! Rozejść się w tej chwili! –wrzasnął dyrektor widząc tłum, po chwili na korytarzu była już duża przestrzeń. –Wiecie, że macie przechlapane? –krzyknął dyrektor w naszą stronę
-Gdybyśmy nie zareagowali, mogłoby jej się stać coś poważnego! –krzyknąłem broniąc się.
-A teraz mamy 4 poszkodowanych zamiast jednej! –burknął dyrektor –Mimo wszystko twoje działanie jest jakoś uzasadnione, więc rozważę czy nie wzywać twoich rodziców do szkoły, a teraz marsz do pielęgniarki –rzekł dyrektor w moją stronę. Po chwili skierował się do Wiktora –pomóż mi z tymi gówniarzami.
Zaprowadziłem koleżankę do pielęgniarki i usiadłem obok.
-Zapomniałabym... Nazywam się Zuzia, miło mi –mruknęła dziewczyna w moją stronę.
-A no tak... Jestem Damian... Także miło mi. –odpowiedziałem pokazując pielęgniarce dłoń
-Zwichnięta... Jednak szybko wyzdrowiejesz –uśmiechnęła się pielęgniarka, następnie schłodziła mi dłoń i unieruchomiła bandażem. Po całym „leczeniu" wyszliśmy w gabinetu.
-Muszę iść na lekcje... -burknęła Zuza –Dziękuje –Dodała i ruszyła w kierunku Sali
-Damian! –wrzasnął Wiktor z drugiego końca korytarza
-He? Czemu nie jesteś na lekcjach? –zapytałem podchodząc do blondyna.
-Zwolnili nas, ale mniejsza z tym! Chodź i opowiadaj co widziałeś! –wymamrotał blondyn
-Najpierw powiedz mi skąd ty wytrzasnąłeś tą deskę? –burknąłem zdziwiony
-Mamy remont w szkole... Zajebałem z jakiegoś rusztowania. Mniejsza z tym! Opowiadaj –krzyknął zniecierpliwiony
-Eh... To zwykła choroba... Nie wiem czy kryje się za tym coś więcej –odpowiedziałem zmieniając buty.
-A co jeżeli widzisz coś, co się kiedyś wydarzy?! –krzyknął Wiktor wybiegając ze szkoły –Ta osoba w płaszczu to może być zabójca... Złapiemy go! –rzekł Wiktor pełen entuzjazmu.
-No nie wiem... -odpowiedziałem lekko zmieszany
-podsumujmy co już wiemy! –zaczął Wiktor –Masz wizje, kiedy dana osoba zrobi coś bardzo złego, bądź okrutnego. Wtedy widzisz najczęściej właśnie tą osobę upadającą na ziemie bez życia. Przy tym zawsze stoi średniego wzrostu osoba w płaszczu, sądząc po budowie ciała jest to mężczyzna. To zawsze dzieje się w jakiejś ciemnej uliczce... Mamy więc pytania... Kto to jest? Dlaczego to robi? I jakiej mocy używa, żeby zabić. –skończył Wiktor
-Mocy? Daj spokój... Coś takiego jak magia nie istnieje –burknąłem śmiejąc się
-Nie wiemy tego... Mniejsza... Czy widziałeś coś co poszerzyłoby naszą wiedzę na ten temat? –zapytał Wiktor zatrzymując się
-Nie... To samo co zawsze –mruknąłem widząc na furtce adres kolegi
-Kurwa... Posłuchaj... Czuje, że niedługo wszystko się zacznie wyjaśniać... Jeżeli czegoś się dowiesz... dzwoń! –rzekł blondyn po czym przekroczył krawędź swojego podwórka
-dobra, dobra... -odpowiedziałem idąc dalej w stronę swojego domu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 12, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jak to jest być grzesznikiem?Where stories live. Discover now