Prolog +18

200 3 0
                                    

Informacje od autorki.

Drodzy czytelnicy. Ten rozdział zawiera straszne sceny z życia bohaterki. Dlatego ten rozdział jest dla osób, które mają silne nerwy. Między innymi jest tam scena z gwałtem i śmiercią.  To taka informacja dla was, żebyście wiedzieli co was czeka w tym prologu.




















 Paryż, miasto miłości. Każda zakochana po uszy para marzy, żeby zamieszkać w tym cudownym jak i magicznym miejscu. Tutaj od każdego paryżana jak i paryżanki czuć aurę miłości. Ale czy na pewno? Zbliżcie się moi drodzy, żeby lepiej zrozumieć tę historię. Narrator wszystko opowie, to opowieść o dziewczynie, ale i o potworze, który w postaci nieszczęścia szło obok naszej bohaterki od urodzenia. 

NARRATOR

 przy granicy Paryża postawiony był szary dom. Każdy kto tamtędy przechodził aż dostawał ciarki na plecach na widok rezydencji. Mówiono, że mieszka tam pewna chora psychicznie rodzina. W nocy jak i za dnia słychać było krzyki kłótni ale i strachu. dlatego ze strachu o swoje dzieci, dorośli kazali bawić się dzieciom jak najdalej od niego. 

Tymczasem w środku rezydencji mieszkała pewna rodzina. Ojciec, matka i ich dziecko Colette. Rodzina choć była rodziną w ogóle nie zachowywała się jak prawdziwa rodzina. Codziennie krzyki, kłótnie, bijatyki i najgorsze rzeczy. Ojciec i matka Colette byli alkoholikami i za każdym razem jak dziewczynka zrobiła coś co nie spodobało się rodzicom to lądowała w pokoju tortur, który mieścił się w domowej piwnicy, gdzie promienie słońca nie docierało i była torturowana przez ojca i matkę. Colette podczas takich wizyt wychodziła z tego pokoju cała we własnej krwi i łzami w oczach. Colette przez to narobiła się porządnej depresji i robiła co w jej sile byle tylko nie zdenerwować rodziców. 

Lecz pewnego dnia, kiedy Colette miała swoje 12 urodziny, dostała dwa a raczej trzy najgorsze prezenty od rodziców. Pierwszy był taki, że rodzice znowu się pokłócili a, że ojciec był strasznie naćpany w przepływie wściekłości wziął do ręki tasak kuchenny i dźgnął nim w serce matki Colette. Kiedy matka dziewczynki leżała już martwa w kałuży krwi, ojciec zwrócił się do dziecka:

- Masz dziś urodziny dziecko. Choć mam dla ciebie prezent- dziewczynka nie wiedząc co ma myśleć w tej sytuacji podreptała za swym ojcem do sypialni i przeraziła się tego co tam zobaczyła. Łóżko było pościelone , do ramion mebla były przyczepione jakieś paski a obok na stoliku nocnym były przygotowane jakieś maski, pióra ptasie i jeszcze wiele innych rzeczy, których Colette nie znała. Ojciec zatrzasnął drzwi i podszedł do dziewczyny. Wziął ją na ręce i rzucił na łóżko, następnie przywiązał krzyczącą dziewczynę paskami do łóżka i rozerwał jej ubranie. 

- NIEEEEEEE! OJCZE BŁAGAM CIĘ. NIE RÓB TEGO- krzyczała, płacząc Colette. Lecz jej ojciec tylko uśmiechnął się psychicznie i wyszeptał do jej ucha:

-Nie bój się. To mój prezent dla ciebie- po czym wziął ze stolika maskę i założył ją na twarz dziewczyny. Następnie namiętnie ale i bardzo boleśnie zaczął całować dziewczynę. Colette krzyczała błagając żeby przestał, ale mężczyzna jej nie słuchał, odrywając się od różowych ust swojej córki skierował się na jej brzuch i lizał, ale i podgryzał jej ciało, co dawało dziewczynie łaskotki ale również ból od spiłowanych zębów jej ojca i na raz śmiała się i płakała. Chciała żeby ten koszmar się już skończył. Po paru godzinach w końcu ojciec zmęczył się gwałceniem Colette i zdjął z jej twarzy maskę. Dziewczyna miała czerwone oczy od płaczu i w niektórych miejscach ślady krwi. 

-No. Na razie koniec, ale nie martw się kochana. Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent, ale to dopiero jutro. A teraz prześpij się. Złej nocy życzę ci- powiedział mężczyzna do wciąż przywiązanej dziewczyny do łóżka i zatrzasnął drzwi. 

Tej nocy Colette nie mogła spać. Bała się co zrobi z nią jej ojciec gdy nastanie ranek. Jednak potem udało jej się zasnąć ale miała koszmary i było jej nie wygodnie a sprawę komplikowały paski zaciśnięte na jej nadgarstkach.

NASTĘPNEGO DNIA

Dźwięk otwierających się drzwi obudził Colette. Był to jej ojciec, mężczyzna wszedł do pokoju i powiedział:

-Witaj dziecko, pora na ostatni prezent- to mówiąc rozwiązał Colette i zakładając na nią tylko majtki i biustonosz wyniósł dziewczynę na zewnątrz i wsadził do czarnego jeepa. Następnie zawiózł dziewczynę pod jakiś wielki czarny budynek i wypchnął ją ze środka auta. Zanim jednak Colette weszła z ojcem na osiedle zobaczyła napis na którym widniał napis : Dom dla dziecka w Paryżu. Czyli wszystko jasne, ojciec zamierzał ją oddać w ręce spycholów, którzy nie będą mieli jej dobra za coś ważnego. Colette zaczęła się wyrywać i krzyczeć, że nie chce tego i z pewnością udało by jej się uciec, gdyby nie jacyś mężczyźni złapali ją i zaczęli ciągnąć do środka budynku:

- Ojcze, ojcze błagam nie zostawiaj mnie!- krzyczała ze łzami w oczach patrząc na stojącego w jednym miejscu ojca z kamienną twarzą. Colette próbowała się wyrwać i uciec, ale faceci byli za silni. Jeden otworzył drzwi a drugi ściskając ją do własnej klatki piersiowej wszedł z nią do pomieszczenia. Następnie podeszła jakaś pani do facetów i zaczęła zadawać im pytania. Następnie powiedziała, żeby mężczyźni zanieśli ją do pokoju. Kiedy faceci przechodzili obok okna, Colette zobaczyła ojca odjeżdzającego autem.

-Błagam, nie zostawiaj mnie!- krzyczała resztkami sił zanim samochód ojca zniknął zza zakrętem. Faceci tym czasem zaprowadzili Colette do szarego korytarza, gdzie były tylko po prawej stronie rozchylające się drzwi. Mężczyźni zatrzymali się przy drzwiach z numerem 13 i wepchnęli Colette do środka. Potem rzucili też czarne ubranie i zamknęli drzwi na klucz. Odchodząc jeden z nich powiedział:

- To twój nowy dom dziewczyno- potem Colette została sama w małym pokoju. Dziewczyna wzięła ubranie z podłogi i się w nie ubrała. Następnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Było tu łóżko, szafka i toaleta z rozbitym lustrem. wszystko w szarym kolorze lub czarnym, wyjątkiem była mała żarówka świecąca na jasno żółty kolor. 

Colette była zmęczona więc nie mając innego wyjścia, położyła się na niewygodnym łóżkowym materacu i zasnęła.



MOI DRODZY CZYTELNICY. OTO PROLOG SIĘ TU ZJAWIŁ. WIEM ŻE BARDZO SMUTNY, ALE UZNAŁAM, ŻE POWINNIŚCIE WIEDZIEĆ CO I JAK WYGLĄDAŁO DZIECIŃSTWO COLETTE. SPOKOJNIE, W NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH NIE BĘDZIE ŻADNEGO GWAŁTU, NIE GWAŁTU I TYCH WSZYSTKICH STRASZNYCH RZECZY KTÓRE BYŁY W TYM ROZDZIALE. INFORMUJE JEDNAK, ŻE 1 PLANOWE POSTACIE, KTÓRE ZNACIE Z SERIALU CZYLI MARINETTE I ADRIEN W TEJ KSIĄŻCE BĘDĄ NA DRUGIM PLANIE A SKUPIMY SIĘ NA ŻYCIU NASZEJ COLETTE JAKO CÓRKI ANARKI COUFFAINE ORAZ SIOSTRY JULEKI I LUKA. 

JESZCZE COŚ. INFORMUJE RÓWNIEŻ, ŻE REGULARNIE ROZDZIAŁÓW NIE BĘDĘ PUBLIKOWAĆ, BO KIEDY NIE BĘDĘ MIAŁA WENY TO ROZDZIAŁ WAM SIĘ NIE SPODOBA A JA TEGO BY NIE CHCIAŁA TYLKO WRĘCZ ODWROTNIE.

DO ZOBACZENIA W NASTĘPNYM ROZDZIALE.

Miraculous- ocalona czy nie?Where stories live. Discover now