Fyhte westchnęła przeczesując ręką swoje biało-fioletowe włosy, które aktualnie posiadała. Nie wiedziała skąd ma tą zdolność i nikt nie śpieszył jej z wyjaśnieniami. Jak i z tym dlaczego jej nektar i ambrozja mają kolor czerwony. Bowiem Fyhte była boginią: Sportu, sztuki, mądrości moralnej, rzek jezior itp... Oraz wampirów. Fyhte była wysoka, szczupła ale dobrze zbudowana. Miała długie do kostek biało-fioletowe włosy z jednym srebrnym pasemkiem opadającym na czoło i ciągnącym się kilka milimetrów za brodę oraz czarne kocie oczy, zgrabny mały nosek i biało-krwistoczerwone usta. (Były białe i wyglądało jak by od środka pokrywała je krew) Cera jasna jak śnieg, kształtna. Uznawana za równie piękną jak Afrodyta albo i nawet piękniejszą (Ale nikt nie raczył i raczej tego nie zrobi, powiadomić ją o tym). Wyglądała jak by była zrobiona z dymu a jej włosy miały jedwabistą, jak nazwa wskazuję jak by utkaną z cieniutkich nitek bądź warst jedwabiu strukturę A Elidec to kompletnie inna bajka. Bogini: Walki, piękna, lecznictwa oraz zabawy. Również wysoka, szczupła i dobrze zbudowana, kształtna. Ma niebieskie oczy, różane usta i długie do dupy ciemne blond włosy z czerwonymi pasemkami. Zgrabny nosek i lekko opaloną cerę.
Fyhte zniecierpliwiona spojrzała na zegarek, ponownie westchnęła i spojrzała w sufit swojego domku na Olimpie. Odczekała ok. 20 sekund, aż do jej drzwi rozległo się pukanie. Szybko do nich podeszła, otworzyła i w mgnieniu oka zamknęła, jeszcze szybciej wychodząc na zewnątrz. Była już przygotowana do drogi.
- Nie wiem jak ty, ale ja już idę - Powiedziała Fyhte do Elidec i zniknęła w rozbłysku światła. Sekundę potem Elidec zrobiła to samo przenosząc się przed Empire State Buidling gdzie za chwilę miała się pojawić dwójka herosów.
>*<>*<>*<
P.S Annabeth miała usunięte z pamięci spotkanie z Fyhte, Elidec, Ares'em i Posejdon'em
- Kolejna misja - Westchną Percy - Dopiero co się ustatkowaliśmy i wynieśliśmy z obozu, a znowu coś od nas chcą i nie możemy odmówić... Jeszcze nawet nie wiadomo co mamy zrobić, a poza tym ona może tobie i dziecku zaszkodzić
- Bogowie wydają się tego nie rozumieć - Westchnęła Annabeth
- Dobra... Jestem gotowy, idziemy - Odparł po kilku sekundach Percy. Szybko wyszli z domu i ruszyli szybkim krokiem w stronę Empire State Buidling, gdzie ktoś miał im wszystko wyjaśnić. Gdy dotarli na miejsce, zastali dziewczynki, jedna w wieku ok. 12 lat (Oczywiście wszyscy co czytają poprzednią część wiedzą ile dziewczynki naprawdę mają lat). Nigdy wcześniej nie widzieli takich osób. Miały niespotykaną urodę i było widać, że to nie jest ani makijaż ani farba.
- Witajcie - Uśmiechnęła się lekko biało-fioletowo włosa
- Witam, kim jesteście i czy możecie nam wszystko wyjaśnić ? - Zapytała Annabeth
- Naturalnie - Odpowiedziała czarnooka - Jestem Fyhte, córka Ateny i Posejdon'a, bogini sportu, sztuki, mądrości moralnej, rzek, jezior itp oraz wampirów, a moją towarzyszką jest Elidec, córka Afrodyty i Aresa, bogini walki, piękna, lecznictwa oraz zabawy. Otóż jestem również wyrocznią delficką i niedawno ukazałam przepowiednię, a brzmi ona, Dwie Boginie co nie z ludzi Widzą wszystko co lęk budzi Świat co z trzech się począł Na cztery się podzieli
Narodzona z niemożliwia-możliwego Kutnia co za sprawą rozwiąże się jej Potęga, która tak wielka nie istniała Za sprawą czwartej części się stała
Pierwsza oswoi to co nieposkromione Drugą w jej królestwie grać role inna Moc co drugą z nich przygarnie do potęgi Rola ważna u wrót czwórki całej dzielni
Wrócą to co pradawne Wody, wiatry trójki Lądy, czeluści poznają Okryte będą chwałą
Zniszczą wroga Brak odrodzenia i innym Muszą jednak wybrać Czy nie odrodzić to
![](https://img.wattpad.com/cover/147285473-288-k420707.jpg)
YOU ARE READING
Nigdy nie zapominamy tego o czym naprawdę pamiętamy - Boginie
FantasyPamiętaj! Nigdy nie mów nigdy, bo wszystko jest możliwe... Nawet niemożliwe-możliwości... Oto historia... A może lepiej zacząć, bo nie uwieżycie