Prolog

307 29 4
                                    

11 lat wcześniej...

Mała dziewczynka skakała szczęśliwie wokół mamy, która zaplatała jej z kwiatków wianek. Były na łące, którą otaczał las.
W pewnym momencie dziecko odbiegło od swojej rodzicielki, zauważając coś w lesie.

- Renesmee, gdzie jesteś?! - zaczęła wołać rozpaczliwie mama.

Kobieta pobiegła w stronę drzew przestraszona, że coś stało się jej oczku w głowie. Nagle usłyszała krzyki dziewczynki.
Pobiegła w tym kierunku. Spostrzegła małą Renesmee, którą trzyma jej psychopatyczny mąż, ściskając nóż na szyi dziecka, po której sączyła się mała strużka krwi.

- Alexander, zostaw ją! - krzyknęła z furią Łucja.

- Nie! Ona zginie, bo inaczej nie osiągnę swojego celu!

- Co jest takie ważne, żeby uśmiercać własną córkę?!

- Nieśmiertelność i władza Łucjo...

Kobieta wyrwała z ręki mężczyzny nóż i zabrała swoje dziecko, biegnąc w stronę ich domu w lesie.
Zamknęła szybko drzwi i pobiegła z dziewczynką na górę do jej sypialni.

- Nie ruszaj się, nic nie mów ani nie krzycz, zrozumiano? Nawet jeśli coś mi się stanie. - mała Renesmee kiwnęła rozpaczliwie głową, że rozumie.

Po chwili ktoś wszedł do pokoju.

- Gdzie ona jest?!

- W bezpiecznym miejscu Alexandrze.

- Oddaj mi ją!

- Nigdy!

Łucja zaczęła się szarpać. Dziewczynka spod łóżka widziała, jak jej mama upada głośno na podłogę, patrząc na swoją córkę, po czym w jej klatkę piersiową został wbity nóż. Kobieta oddała ostatnie tchnienie, po czym zmarła patrząc pustymi oczami prosto na małą Renesmee.
Jej tata wyszedł z furią, ponieważ nie znalazł dziecka.

Zaginiona Proxy |Creepypasta|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz