Rozdział 2 - "Bloody Mary"

237 20 2
                                    

Ciemność... Tylko to widzę. Gdzie nie spojrzę, spostrzegam mroczną pustkę. Gdzieś w oddali widzę małe światełko, do którego próbuję biec, lecz się oddala. Czy ja umarłam?

Masky's POV
Padał deszcz. Pogoda była "lekko" ująć koszmarna. Siedziałem z resztą Proxies w kuchni. Otóż dzisiaj przypadł wyjątkowy dzień. Dlaczego? Otóż wyjaśnię... Operator kontroluje nas i stajemy się w pewnym sensie jego marionetkami, nawet przy posiłku, lecz dzisiaj jest on zajęty dziewczyną, którą Hoodie przebił na wylot. Przez to jego kontrola nas osłabła i możemy cieszyć się "wolnością".

Renesmee's POV
Wciąż otacza mnie pustka... Gdzie się nie odwrócę widzę dalej nicość.

W pewnym momencie poczułam ból na całym ciele. Mimowolnie zamknęłam powieki, aby po chwili znowu je otworzyć. Moje zdziwienie teraz było nie do opisania... Stałam i obserwowałam z perspektywy "ducha", jak Slender majstruje coś przy moim ciele.

Minęło parę minut, a wtedy zaczęłam słyszeć tak dawno niesłyszany delikatny, jak płatek róży... głos... mojej matki...
Skarbie, nie jesteś taka, jak on. Walcz o swoje. Wiem, że się nigdy nie poddasz. Ja nigdy cię nie opuszczę. Wkrótce znowu będziemy razem. Pamiętaj, zawsze będę cię kochać Renesmee... A teraz... obudź się i pokaż na co ciebie stać. Twoi przyjaciele niebawem tu będą.

- Też cię kocham mamo... - odpowiedziałam rodzicielce w myślach, choć nie byłam pewna czy to usłyszała.

Zrobiłam jak mama powiedziała. Skupiłam się i zamknęłam oczy, a po chwili po moim ciele przebiegł znowu ten sam ból, jak przedtem.

Byłam już w swoim ciele.

Otworzyłam powieki, napotykając chwilowe zdziwienie "ojczulka". Momentalnie się podniosłam i weszłam do lustra, nim beztwarzowiec złapał mnie swoimi obślizgłymi mackami. Nie wiem jak to zrobiłam. Czułam, że to jest coś związane z nagłym pojawieniem się matki... Wkrótce się tego dowiem...

Byłam... No właśnie gdzie? Wokół mnie wisiały nad ziemią na niewidzialnych ścianach przeróżne lustra. Chodziłam po podłodze (?), widząc w odbiciach różne pokoje, najczęściej łazienki czy sypialnie.
W końcu natrafiłam na najbardziej mnie intrygujące. Lustro w holu willi Creepypast. A gdyby zrobić im suprise'a?

Telepatycznie zostałam poinformowana, że Proxies z mojej willi zaraz się zjawią. Ciekawa jestem, jak oni zareagują. Ale to nie jest najważniejsze. Teraz liczy się to czy wyjdę z tego żywa lub nie.

Wyszłam z lustra. Byłam na korytarzu na dole. Skierowałam się do salonu. Nie myliłam się, prawdopodobnie większa część w nim była.

- Naprawdę myśleliście, że mnie zabijecie? Doprawdy żałosne. - powiedziałam, po czym zaczęłam sie śmiać.

- Spokojnie, zaraz już zginiesz skoro tak prosisz. - syknął "pan wieczny uśmiech", a po chwili byłam przyszpilona do ściany z nożem przyciśniętym do mojego gardła.

Usłyszałam huk. Wiedziałam co to... Zaczęłam się psychicznie śmiać, zobaczywszy zdezorientowany wzrok chłopaka.

- Ha ha ha hah, naprawdę myśleliście, że pchałabym się tu SAMA? To jesteście w błędzie! - powiedziałam, a już po chwili mój wzrok utkwił w postaciach, które wyważyły drzwi. Wszyscy poszli za moim przykładem.

- WARA. OD. DZIEWCZYNY - warknęła Proxy Lili.

- What the fuck?! - krzyknął mocno zdziwiony chłopak w niebieskiej masce.

- Bierzcie Rene i wynosimy się stąd! - krzyknął Aaron, po czym rzucił bombę, z której na wskutek wybuchu zaczęła ulatniać się mgła i jednocześnie gaz, który uśpił morderców.

Zaginiona Proxy |Creepypasta|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz