17//more than a feeling//

29 1 0
                                    

  So many people have come and gone
Their faces fade as the years go by
Yet I still recall as I wander on
as clear as the sun in the summer sky

*** 

Ronnie

Patrząc na moje życie sprzed przyjazdu do Spring Hill widziałam, że do momentu wejścia do samolotu z biletem w jedną stronę, moje problemy wcale nie były aż tak skomplikowane, jak mi się wydawało. Owszem – mieszkanie z niestabilne emocjonalną matką, przymus pracy dla faceta, od którego byłam uzależniona oraz zmaganie się z niepochlebną opinią w szkole było gorsze niż moja aktualna sytuacja, ale z jakiegoś powodu teraz było mi ciężej. Nie wiedziałam dlaczego mnie to aż męczyło. Być może chodziło o to, że w Richmond nie musiałam niczego ukrywać, a z tajemnicami zawsze miałam problemy. Tutaj, w Spring Hill, musiałam kłamać niemal codziennie i to mnie męczyło.

Okłamywałam tatę, na co ten w ogóle nie zasługiwał. Chociaż wciąż w pamięci miałam te wszystkie lata, gdy go nie było, to widziałam, że się starał. Próbował znaleźć ze mną kontakt, co okazywał przy każdej okazji, a ja wciąż trzymałam dystans. Nie potrafiłam tak po prostu się na niego otworzyć, a spotkaniami z Jeffreyem tworzyłam kolejne warstwy muru między nami. I ciężko było powiedzieć, czy uda nam się go pokonać.

Skoro jednak chciałam naprawić relację z tatą, dlaczego nie wycofałam się z relacji z Jeffreyem?

Dobre pytanie – pomyślałam.

Wchodząc do domu rzuciłam "cześć" siedzącej w salonie Connie i już miałam ruszyć na górę, gdy rozległ się krótki sygnał, a moja komórka zawibrowała. Dostałam SMS-a.

Nie spodziewałam się żadnej wiadomości, dlatego sięgając po telefon byłam jeszcze bardziej zdziwiona widząc numer Jeffreya, dla bezpieczeństwa zapisany jako J.

Od: J
Zostawiłaś coś u mnie. Mam nadzieję, że niedługo to odbierzesz.

Uśmiechnęłam się pod nosem, lekko marszcząc brwi. Spojrzałam na swoje ubranie, zerkając nawet pod koszulę, by upewnić się, że mam na sobie stanik. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie mam swojej jeansowej kurtki.

Do: J
Oczywiście, że ją odbiorę. Bardzo lubię tą kurtkę.

Od: J
Kurtkę?

Do: J
Liczyłeś na inną odpowiedź? Chyba niczego innego nie zostawiłam?

Od: J
Tak. Mnie. Z pewną, niedokończoną sprawą. Kiedy się zobaczymy?

Chwilę się zastanawiałam, co odpisać, aż w końcu zdecydowałam pozostawić Jeffa bez odpowiedzi. Chciałam, by choć trochę za mną zatęsknił. Jeśli oczywiście było to możliwe.

Schowałam komórkę do kieszeni, a głupawy uśmiech nie chciał mi zejść z twarzy. I nie był już to wpływ wypalonej marihuany. Działanie jej już prawie całkowicie ustało, ale wciąż czułam lekkie otumanienie, ale nie wiedziałam, czego to było zasługą – zioła, czy Jeffreya. A oba te czynniki wpływały na mnie podobnie.

Weszłam do kuchni i od razu sięgnęłam po sok. W ustach miałam tak sucho, że język przyklejał mi się do podniebienia. Czułam wibrowanie komórki w kieszeni, ale nie sięgałam po nią, chociaż korciło mnie niemiłosiernie. Musiałam pozwolić sobie i Jeff'owi zatęsknić.

Uśmiechnęłam się do Connie, która weszła z Coltonem na rękach. Ta odpowiedziała mi tym samym. Przyłapałam się na tym, że wcale nie czuję już do niej niechęci. Wręcz przeciwnie. Connie była jedną z osób, które miały w sobie coś takiego, co nie pozwalało jej nie lubić.

My Only SunshineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz