Someone Like you

400 39 10
                                    

Krople deszczu spływały leniwie po szybie łącząc się z innymi i tworząc jedną dużą stróżkę wody. Taka mała rzecz, a zwróciła całą uwagę siedzącego w autobusie Kima Taehyunga.

Azjata oparł się wygodniej o oparcie siedzenia, po czym wyciągnął ze sportowej torby swój telefon oraz białe słuchawki, które już po chwili wylądowały w jego uszach.

Gdy usłyszał pierwsze słowa piosenki, oparł głowę o lodowatą szybę, co spowodowało, ze przeszedł go nieprzyjemny dreszcz. 

Zaczął przypatrywać się innym ludziom, gdy nagle jego oczom, ukazała się znajoma sylwetka. Przypatrzył się, a przez jego głowę przelatywały najróżniejsze imiona i nazwiska. Żadne nie pasowało. W pewnym momencie, dziewczyna odwróciła się, a serce chłopaka natychmiastowo się zatrzymało.

Wspomnienia, o których tak bardzo chciał zapomnieć, powróciły, uderzając go z ogromną siłą. Poczuł bolesne ukłucie w klatce piersiowej. Nie mógł uwierzyć w to co się dzieję. Przetarł oczy, jakby miało to sprawić, że dziewczyna zniknie, lecz nadal tam stała, ubrana w zwiewną białą sukienkę i wysokie czarne buty.

Na jej twarzy malował się delikatny uśmiech, który oczarował już niejednego chłopaka. Uśmiech, którym kiedyś obdarowywała go prawie codziennie. Taehyung tak bardzo chciał, aby znowu się dla niego uśmiechnęła. Oddałby wszystko, żeby znowu mieć świadomość, że dzięki niemu jest szczęśliwa. 

Niespodziewanie autobus ruszył, wyrywając chłopaka z zamyślenia. Azjata poderwał się szybko z siedzenia, nie myśląc o tym co robi. Jedyne co wiedział to to, że nie może jej znowu stracić. W ułamku sekundy, odzyskał swoją pewność siebie. 

Ignorując zirytowane spojrzenia oraz komentarze ludzi, szybko podbiegł do drzwi i zaczął desperacko naciskać guzik. W  tym momencie najważniejsza była ona. 

Kierowca nie mogąc znieść natarczywości chłopaka, zatrzymał się z piskiem opon i otworzył drzwi. Kim wybiegł z środka komunikacji miejskiej, po czym zaczął wypatrywać dziewczynę. 

Rozglądał się na boki. Gdy nigdzie nie mógł jej dostrzec, poczuł kolejne bolesne ukłucie w sercu. Gdy odwrócił się, by udać się z powrotem na przystanek, ponownie ją zobaczył. Siedziała na ławce, trzymając w rękach książkę z wierszami. 

Hyerin je kochała. Chłopak dokładnie pamiętał jak specjalnie przed lekcjami, szli razem nad rzekę, by razem czytać wierszę. Uśmiechnął się smutno na myśl o kolejnym wspomnieniu. Byli tak blisko, a wystarczyło jedno zdanie, by oddalić ich od siebie. 

Taehyung wiedział, że to tylko i wyłącznie przez niego nie są już razem i każdego dnia obwiniał się o to, że pozwolił jej odejść. Gdy dziewczyna zniknęła z jego życia, zostawiała ogromną pustkę w jego sercu, a  teraz znowu wróciła, ponownie przyniosła ze sobą nadzieję, że wszystko może być dobrze.

Chłopak przełknął głośno ślinę i ruszył w jej stronę.

- Hyerin? - Wypowiedział jej imię z udawanym zdziwieniem. Blondynka podniosła głowę znad książki, patrząc swoimi dużymi, czarnymi oczami na chłopaka. 

- Kogo ja widzę...- zaczęła, zamykając wcześniej wspomnianą rzecz. - Kim Taehyung we własnej osobie! Ani trochę się nie zmieniłeś - dodała, uśmiechając się lekko. Miała całkowitą rację. Chłopak od momentu zerwania, nadal wyglądał tak samo. Jedyne co mogło się w nim zmienić to bladsza cera i wory pod oczami, których nabawił się, przez przepłakane noce. 

Koreańczyk odwzajemnił słabo uśmiech.

- Ty natomiast bardzo się zmieniłaś. Wypiękniałaś... - odpowiedział, patrząc jej w oczy. Mówił prawdę. Minęły zaledwie cztery miesiące, a jej włosy zdążyły lekko urosnąć oraz figura nabrać ładnych kształtów. 

- Dziękuję - odpowiedziała lekko speszona. 

- Słyszałem, że się ustatkowałaś... Znalazłaś chłopaka, a twoje marzenia się spełniły. - zaczął z smutnym uśmiechem.

"Domyślam się, że on dał Ci to, czego ja nie potrafiłem"

- Tak...- Hyerin odpowiedziała cicho, po czym miedzy nimi nastała niezręczna cisza, która dobijała chłopaka z każdą chwilą coraz bardziej. 

- Hyerin ja nie dam rady... - powiedział nagle, wprawiając dziewczynę w osłupienie.  - Wiem, że nie powinienem na nowo zjawiać się w twoim życiu,  ale nie mogłem trzymać się z dala i tego zwalczyć. Miałem nadzieję, że gdy zobaczysz moją twarz, zdasz sobie sprawę, że dla mnie to nie jest koniec... - dodał, patrząc na nią zaszklonymi oczami. 

 Azjatka spuściła wzrok, a z jej twarzy zniknął uśmiech.

- Tae... Proszę cię... - wyszeptała. Nie umiała spojrzeć mu ponownie w oczy.

- Wiem, że brzmię żałośnie, ale nie było dnia, w którym bym o tobie nie myślał. Daj mi szanse, aby to naprawić, proszę - chwycił ją za rękę. Była taka delikatna...

- Nie mogę, ja... 

- Rozumiem - przerwał jej. - Znalazłaś kogoś lepszego niż ja...

- To nie tak, po prostu..

- Nie ważne - odparł, nie pozwalając jej dokończyć.  - Życzę wam obojgu wyłącznie wszystkiego
najlepszego. - odwrócił się z zamiarem odejścia.

- Czekaj... - poprosiła, łamiącym się głosem. 

- Pamiętam jak powiedziałaś, że czasami miłość trwa, ale czasami zamiast tego rani. Miałaś cholerną racje - zaśmiał się ironicznie. - proszę, nie zapomnij o mnie. - dodał i odszedł, zostawiając ją samą.

 Tym razem to ona go nie zatrzymała. Nie dała rady. Było już za późno.

Someone like you || Kim TeahyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz