2. "Zeżryj to szkło, jak wszystko inne"

549 69 62
                                    

Morderstwo, którego ofiarą był twój sąsiad, a powodem to, że ów zamordowany sąsiad zaczyna używać wiertarki w niedzielę o godzinie... Która w zasadzie była godzina? Margaery wiedziała tylko, że było stanowczo za wcześnie. Zaczęła macać łóżko w poszukiwaniu telefonu. Kiedy nie znalazła go nigdzie w zasięgu ręki, przetoczyła się na brzuch i przeniosła poszukiwania na podłogę. Smartfonu nie było po prawej stronie, więc przetoczyła się na lewo, wywołując tym samym falę mdłości. Przez chwilę leżała, jedynie oddychając głęboko i czekając, czy uczucie się nasili i rzygnie czy nie. Kiedy jej organizm zdecydował, że na razie nie będzie wymiotować, nachyliła się i zaczęła szukać telefonu. W końcu go dorwała, prawie schowanego pod łóżkiem. Odblokowała ekran. Ósma piętnaście. Nieludzka, nienormalna, bestialska. Margaery Tyrell nie była typem, który codziennie spał do dwunastej, całkiem lubiła wstawać wcześnie, ale rozpoczynanie remontu o tej godzinie, w niedzielę?

Morderstwo, którego ofiarą był twój sąsiad, a powodem to, że ów zamordowany sąsiad zaczyna używać wiertarki w niedzielę o godzinie ósmej piętnaście, nie powinno być karalne.

Naciągnęła kołdrę na głowę i mocno zamknęła oczy. Oczywiście, nic jej to nie dało. Nadal czuła się, jakby sąsiad, którego nazwisko ledwo pamiętała, wiercił nie w swojej ścianie, tylko jej czaszce.

Mogłaby mu wyrwać tę wiertarkę i zaatakować jego czaszkę. Albo serce.

— Mogłabym go udusić kablem od tej jebanej wiertarki.

Margaery ściągnęła kołdrę z głowy i spojrzała na łóżko obok. Jej kuzynka, Elinor, leżała tak zakopana w pościeli, że gdyby się nie odezwała, Margaery nigdy by nie powiedziała, że jest w mieszkaniu, które dzieliły od kilku miesięcy. Nie przypominała sobie, żeby po powrocie z imprezy sprawdzała, czy Elinor również już wróciła. Dobrze było wiedzieć, że była w domu, cała i zdrowa.

— Myślałam właśnie o wywierceniu mu dziury we łbie lub sercu.

— Na pewno bardziej ekscytujące niż uduszenie— przyznała Elinor— ale byłoby o wiele więcej krwi, musiałybyśmy sprzątać miejsce zbrodni. A wystarczająco dużo problemu byłoby z wyniesieniem ciała z mieszkania.

— Musiałybyśmy wynosić ciało? Ja bym je po prostu zostawiła.

— Kabel od wiertarki to nie jest coś, co się wydarzy przypadkowo, zaczęliby szukać podejrzanych.

— Ale za co niby my miałybyśmy być w grupie podejrzanych? Zamieniłam z nim może dwa słowa.

— Wiercenie w niedzielę to wystarczający motyw.

Dźwięk wiertarki na chwilę ustał i przez moment panowała błoga, niczym niezmącona cisza. Zaraz jednak rozległo się jakieś szuranie, przeciąganie, upadanie i znowu ta okropna wiertarka, która sprawiała, że Margaery miała ochotę wyskoczyć przez okno. Elinor jęknęła, jakby przeżywała najgorsze katusze.

— Ja naprawdę zaraz tam pójdę i coś mu zrobię. Olenna pomoże nam z ciałem, prawda?

— O tak. Jestem pewna, że babcia sama sprzątnęła niejedno.

Olenna Tyrell, babcia Margaery i stryjeczna babka Elinor, zawsze miała dla nich mnóstwo historyjek ze swojej młodości, w których nie brakowało różnych nielegalnych rzeczy i policji. Seniorka rodziny Tyrellów miała niezwykle interesujące życie.

Margaery zaświtał genialny pomysł, żeby pojechać do domu rodziców i tam się przespać. Zrobiły tak w poprzedni weekend, pierwszy weekend remontu u sąsiada— na tygodniu nie przeszkadzało im to tak bardzo, bo większość czasu spędzały poza mieszkaniem, sobota i niedziela wyglądały inaczej. Zaraz jednak przypomniało jej się, że Renly ma po nią później przyjechać i zabrać na urodzinowy obiad swojego bratanka. Szlag by to.

Restless |PISANE OD NOWA| |Game Of Thrones Modern AU|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz