Obudził mnie przepiękny zapach parujących naleśników z truskawkami. Uchyliłem jedno oko i ujrzałem mojego chłopaka, czule wpatrującego się we mnie. Definitywnie należał on do osób niezmiernie troskliwych w stosunku do swoich bliskich. Dziękowałem Bogu, że odnaleźliśmy siebie nawzajem pośród chaosu, który ogarnął świat. Kiedyś nawet nie wyobrażałem sobie, że spotka mnie w życiu takie szczęście. Zdaje sobie sprawę, że jestem niesamowitym szczęściarzem, więc doceniam wszystko co zostało mi dane. Wciąż rozmyślając, usłyszałem głos ukochanego, który pomógł mi wrócić z powrotem na ziemię.
- Dzień dobry, kochanie - powiedział Harry, podając mi talerz ze śniadaniem. Muszę przyznać, że wyglądał oszałamiająco, co tak naprawdę nie powinno mnie dziwić. Jest to dla niego typowe, właściwie o każdej porze dnia i nocy. To właśnie ten typ, zawsze dobrze wyglądający, niezależnie od okoliczności.
- Niesamowite, że nasz dom jeszcze stoi – odpowiedziałem zadziornie, chcąc zobaczyć uroczy grymas na jego twarzy. Nasz związek nigdy nie opierał się na nieustannym otrzymywaniu komplementów, co właściwie bardzo mi odpowiadało. Lubiliśmy droczyć się ze sobą, tacy właśnie byliśmy.
- Chociaż raz mógłbyś być dla mnie miły z rana, wiesz jak ciężko mi zwlec się wcześnie z łóżka – usłyszałem i parsknąłem śmiechem. Uwielbiam każdą sekundę spędzoną w towarzystwie tego mężczyzny. Sprawia, że świat jest o wiele piękniejszy, a ja, staram się być jak najlepszym człowiekiem, biorąc z niego przykład. Każdy kto zna Harrego wie, że jak wspaniałą jest osobą, niesamowicie oddaną, pomocną zawsze i wszędzie, więc zwyczajnie warto jest go naśladować. Kolejny raz przypominam sobie, jak ogromne mam szczęście, że mam go u swego boku.
- Zawsze możesz spróbować jutro – odparłem z uśmiechem i poklepałem dłonią miejsce obok siebie, na co Harry bez zastanowienia usiadł obok mnie, wkładając poduszkę za plecy. Podając mi talerz, objął mnie ramieniem i delikatnie pocałował w policzek. Wszystkie te małe rzeczy sprawiały, że miałem ochotę skakać z radości, gdyż były one przepełnione głębokim uczuciem.
- Jedz, bo wystygną. Znalazłem nowy przepis, myślę, że będą Ci smakować – rzekł mój mężczyzna, a ja z radością chwyciłem widelec. Nie mylił się – były nieziemskie. Naprawdę nie wiem, ile jeszcze talentów ukrywa w sobie ten skromny chłopak. Zjadłem wszystkie naleśniki, nawet nie pytając Harrego czy ma może ochotę się poczęstować. Uwielbiałem takie chwile, chciałbym, żeby trwały jak najdłużej. Odłożyłem talerz na szafkę znajdującą się przy łóżku i przytuliłem się do Hazzy, licząc na to, że właśnie tak spędzimy najbliższe godziny. Sami, w ciszy i spokoju, rozmawiając i ciesząc się sobą.
- Nie tym razem, skarbie. Musimy zaraz jechać do sklepu, chłopaki przychodzą dziś na obiad, a w naszej lodówce jest pusto – usłyszałem, jednocześnie żałując, że w ogóle naszła mnie ochota, żeby ich zaprosić. Oczywiście kocham ich nad życie, ale dziś marzę tylko o tym, by leniwie spędzić dzień z miłością mojego życia. Gdy ujrzałem, że Harry wstaje i zdejmuje ze mnie kołdrę, automatycznie jęknąłem. Takie właśnie były jego metody.
- A nie możemy zamówić pizzy? Albo czegokolwiek? Jeszcze nie zdążyłem się Tobą nacieszyć – odparłem robiąc smutną minę, gdyż wiedziałem, że wtedy są większe szanse, że Harry się zgodzi.
- Zaprosiliśmy ich na domowy posiłek, słońce. No dawaj, będzie fajnie, przecież lubisz ze mną gotować. – powiedział, patrząc na mnie wymownie. To prawda, nasze ostatnie kulinarne przygody miały naprawdę gorący finał. Może nie jest to taki zły pomysł, właściwie każda czynność wykonywana z Harrym, jest czystą przyjemnością.
- Znowu spędzimy pół dnia, zastanawiając się, czy kupić bakłażana czy cukinię – odpowiedziałem ze śmiechem, doskonale znając zamiłowanie mojego chłopaka do warzyw. Gdy zaczęliśmy się spotykać, mój jadłospis zmienił się całkowicie. Oczywiście pozytywnie dla mojego organizmu, choć czasem mam ochotę rzucić w niego talerzem z brokułami, które często podaje mi na kolację.
- Wyjdziemy za 15 minut, okej? Dzisiaj nie mamy czasu na rozpatrzenie Twoich błyskotliwych uwag, kochanie – usłyszałem i niechętnie podniosłem się z łóżka, kierując się w stronę łazienki. Nie mam dziś zupełnie ochoty na spacer między półkami w Tesco. Jest sobota, zapewne całe miasto również postanowi zrobić dziś zakupy spożywcze. Niestety, tak właśnie wygląda to beznadziejne, dorosłe życie. Szybko umyłem zęby jednocześnie zakładając pierwsze z brzegu dresy i koszulkę. Wsuwając na stopy moje ulubione klapki, zawołałem do Harrego, że jestem już gotowy.
- Czekam w aucie! – krzyknął mój mężczyzna z parteru, a chwilę później usłyszałem trzask zamykanych drzwi. Zawsze kiedy zapraszamy kogoś na obiad, Harry stresuje się nieco, gdyż to on rządzi w kuchni i chce jak najlepiej wypaść. Ja zwykle ograniczam się do podawania składników, czy nakrywania do stołu. Mam świadomość braku talentu do gotowania, więc pozwalam by to Hazz był gwiazdą kuchni, a on czerpie z tego wielką radość. Zbiegłem pośpiesznie ze schodów nie chcąc, by mój chłopak na mnie czekał. Miałem już przed oczami kilometrową kolejkę do kasy, wrzeszczące dzieci, rozgadane staruszki plotkujące na każdym kroku oraz oczywiście Harrego, ciągnącego mnie w stronę kolejnej alejki. Już wiem, że czekają mnie co najmniej dwie godziny na udawaniu, że podzielam jego entuzjazm. Ale cóż, jestem w stanie zrobić wszystko, by ujrzeć promienny uśmiech na twarzy miłości mojego życia.
CZYTASZ
I AM NOT A MORNING PERSON || ONE SHOT
FanfictionSą chwile, które chcielibyśmy zatrzymać w pamięci na zawsze. Louis zrobi wszystko, by do końca życia móc podziwiać mężczyznę swojego życia, podającego mu każdego poranka talerz z parującymi naleśnikami.