Prolog

222 9 13
                                    

Codziennie rano, jak i teraz budzi mnie piosenka Shawna Mendesa "There's Nothing Holding Me Back". Kocham ten utwór! Odkładam kołdrę na bok, siadam na łóżku i biorę telefon do ręki. Wyłączam budzik i spoglądam na godzinę.

6:45

Zakładam na stopy moje ciepłe skarpety i bluzę z napisem "No boyfriend, no problem". Ten cytat oddaje całe moje życie. Miałam jednego chłopaka i tego bardzo żałuję. Ale nie pora teraz na smuteczki, pora wybrać strój na pierwszy dzień szkoły. Może nie jest to pierwszy dzień w nowej szkole, bo w tej jestem od 5 lat (jestem w drugiej liceum). Podchodzę do mojej gigantycznej szafy i wybieram czarną sukienkę z przedłużanym  tyłem i czarne sandałki. Biorę ten strój i idę do łazienki. W łazience załatwiam swoje potrzeby, zakładam ubranie na siebie i zabieram się za makijaż. Ludzie mówią "natural beauty bla bla bla". Ja robię to dla siebie, nie dla innych. Nakładam lekki podkład, matujący korektor pod oczy i na niedoskonałości, tusz do rzęs i matową pomadkę. Włosy zaplatam w warkocz i robię z niego koka.  

- Vanessa! - woła mnie Audrey - Zrobiłam śniadanie!

- Już idę! - odkrzykuję

Audrey to nie moja mama. Moja matka zostawiła mnie gdy miałam 4 lata. Mój ojciec też mnie zostawił ale  chociaż płaci mi i opłaca mieszkanie. Zatrudnił mi służbę ale ja Audrey traktuje jak matkę. Może bardziej jak siostrę ale to nie ważne.

Wychodzę łazienki i kieruje się do kuchni. Macham ręką do Audrey a ona mi odmachuje. Siadam do stołu gdzie stoi już talerz z jajecznicą i szczypiorkiem, kawałek pieczywa z masłem i sok pomarańczowy świeżo wyciskany.

- Jak się spało? - pyta Audrey robiąc coś jeszcze w kuchni.

-Nawet dobrze - odpowiadam i zabieram się za jedzenie.

-Pierwszy dzień - mówi - cieszysz się? - pyta po chwili

-A można się cieszyć z powrotu do szkoły po dwumiesięcznej przerwie? - pytam ironicznie

-Rozumiem że nie. - mówi - A twoi przyjaciele? - pyta

- To nie są moi przyjaciele - mówię - to elita. Na przyjaciół można liczyć, na nich nie. Jedyna przyjaciółka jaką mam to Chloe. Ale po wypadku jej ojca, Joyce stwierdziła że muszą się wyprowadzić. I takim oto sposobem nie mam przy sobie nikogo. - kończę moją przemowę i kończę śniadanie.

-Przykro mi - mówi - dobrze. Leć do szkoły bo się spóźnisz.

Po tym co mówi wstaje z krzesła, zabieram torbę z książkami które spakowałem dzień wcześniej i zabieram klucze że stołu.

- Miłego dnia! - mówi jeszcze Audrey.

-Nawzajem! - odkrzykuje i wychodzę z domu.

Idę spokojnym krokiem w kierunku samochodu stojącego przed budynkiem. Wsiadam do niego i jadę w stronę szkoły.

Pora zacząć nowy rok szkolny.

~*~

To moja pierwsza książka i mam nadzieję że wam się spodoba.

To nie tylko zakład.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz