PROLOG

10 0 0
                                    

Chodzę do 1. liceum do najbardziej zjebanej szkoły jaka istnieje na tym globie. Nie ma gorszej, Musicie mi uwieżyć. Nie da się stworzyć bardziej chorej placówki edukacyjnej, bo przecież nikt normalny nie poprawia oceny półrocznej czyli tróji by dostać jebaną czwórkę na koniec mimo wychodzącej piątki.

Kat

Jak na pierwszy wpis na blogu myślę że spoko nie mam pojęcia czy go będę pisać dalej ale jeżeli w tej zjebanej placówce będzie czas to czemu nie. Taki blog może pomoże ludziom w wyborze szkoły a już na pewno w omijaniu największej edukacyjnej kupy.
-Kat!!!- o Jezuuu a ta co znowu chce??- pomożesz mi przygotować obiad!?
-Już idę- Rok minę zanim zwlokę się z tego łóżka.
- Kat! Idziesz?!-Czy ty kobieto nie możesz chwili poczekać
-Już idę! Daj mi sekundę!
-No rusz się bo nie chcę stać przy garach do wieczora.
-No już jestem. Co mam zrobić?
- Obierzesz ziemniaki. Potrafisz? Prawda?- Nie kurwa nie potrafię. powiedziała to z ironią i podśmiechuąc się do mnie.
- Tak obiorę. - obierałam chyba kilogram tych ziemniaków serio masakra i to jeszcze kupiła jakieś młode czy coś takiego a one są małe jak cholera. - Czemu kupiłaś takie małe ziemniaki !?
- Bo ładnie wyglądają na talerzu i są smaczne. - serio i po to mam obierać dwie godziny żeby było ładnie!? No nie wieże. Przecież do nas nikt w goście nie przyjeżdża a po za tym to trafi do żołądka i się strawi a potem wyjdzie razem z gównem.
-A co jest oprócz tych ziemniaków?
-Gotowany kalafior i kotlet schabowy.
-Okey- to zjem obiad normalnie, bo czasem to wymyśla niestworzone rzeczy, których nawet nie jestem w stanie teraz wymówić.

Obrałam ziemniaki i wróciłam z powrotem do pokoju. Wzięłam laptopa w rękę i włączyłam YouTube. Obejżałam jakiś filmik i nagle mój telefon zaczął dzwonić. Dzwonił Olaf kolega z ławki w klasie.
-Czego chcesz Olaf?
- Idziesz ze mną Maxem i Sallim?
- Gdzie?
- No nie wiem.
-Jak coś dla czego mogę olać jutrzejszy sprawdzian z chemii to spoko.
-Mamy jutro sprawdzian z chemii!?!? - Zapomniałam że on musi pozytywnie napisać sprawdzian z chemii by zdać. To teraz Jaja zapomniał.
- Tak. Ty chyba musisz go na co najmniej tróję napisać, prawda?
-Dobrze zapomnij że ci zawracałem głowę. Miłej nauki. Papa.
- Wzajemnie narka.

W sumie ja też zapomniałam o sprawdzianie. To dobra znaczyam się uczyć. Wyjęłam książkę zeszyt i czystą kartkę. Już zaczęłam czytać temat i wynotowywać najważniejsze informacje. Nagle rozbrzmiał wrzask:
- OBIAD!!!!!! Wszyscy do stołu!!!
No kurwa znowu gdy zaczynam się uczyć nie mogłaś za 10 minut miała bym jeden rozdział z głowy a tak muszę go od nowa czytać i notować.

Gdy byliśmy wszyscy przy stole, czyli cała nasza szóstka, każdy każdemu powiedział smacznego. Okazało się prawdą to o czym myślałam, czyli że ziemniaki znikną w chwilę a ja je obierałam jak głupia przez godzinę.
Gdy wszyscy zjedli to moje młodsze rodzeństwo w składzie brat i siostra,byli bliźniakami, sprzątali ze stołu i wkładali brudne naczynia do zmywarki. Cud, że nie rozbili żadnego talerza ani szklanki.
- Mamooo? Będziesz mnie jeszcze do czegoś potrzebować?
-Nie słońce, możesz już robić to co robiłaś przed obiadem.
-Dobra ja idę się, uczyć!! Więc proszę o nie przeszkadzanie.- odpowiedziała mi cisza.
W

róciłam do pokoju miałam ochotę coś obejżeć ale stwierdziłam że skończę chemię i wtedy się pouczę. Nauka zajęła mi trzy godziny była już dwudziesta pierwasza się zeszłam do kuchni i nalałam sobie mleka do szklanki. Wypiłam mleko po czym wypłukałam szklankę i odłożyłam do zmywarki.
- kurrr...!-Wracając do pokoju potknęłam się o jakąś zabawkę Michała albo Maii. Wzięłam tą zabawkę i rzucilam do pudła na zabawki nie patrząc że może się zepsuć. Oczywiście obejrzałam się i jak by nie można było obejść się bez szkód... rozcięte kolano.- Nóż kurwa!!!- i gdzie my mieliśmy te plastry i wodę utlenioną. W kuchni nad zlewem. I otworzyłam tą szawkę- to są już jakieś żarty. Koś na mnie półapki zastawia czy co? Był to mój błąd, na głowę spadł mi jakiś słoiczek z lekami i pudełka. Czułam jak mi głowa puchnie, bo ten słoiczek był ciężki. Masakra ale jest i woda utlenioną, bandaż i gazik. Wzięłam to co mi potrzebne, wcisnęłam pudełka i ten nieszczęsny słoiczek do pułki. Poszlam do łazienki teraz tylko wodą utlenioną polać - kurrr... - ale to kutestwo piecze. Teraz gazik owinąć bandażem i gotowe. Wyżucilam śmieci i poszłam do swojego pokoju. Tam odpaliłam laptopa i zaczęłam oglądać serial. Po jednym odcinku poszłam się myć i jak na złość wywaliłam się w wannie. Jestem najwiękrzą ofiarą losu. Wyszłam z wanny zrobiłam nowy opatrunek. Obiecałam bliźniakom że poczytam im bajkę więc wskoczyłam w piżamę i powędrowała do ich pokoju.

otwożylam delikatnie drzwi by w razie wu ich nie obudzić. Zawsze tak otwierałam drzwi miejąc nadzieję że śpią. Wtedy zobaczyłam jak rzucają się pluszakami a masa zabawek leży na podłodze. Już widziałam, te wszystkie podknięcia, oczami wyobraźni. Zagwizdalam, dzieciaki odrazu się na mnie popatrzyły.
-Pozbierajcie te zabawki wybierzcie książkę i połóżcie się do łóżek!!! Wrócę za 10 minut.
Dzieciaki stanęły na baczność i odpowiedziały głosem- Tak jest!!!- śmieszy mnie to że bardziej słuchają się mnie niż rodziców. Wyszłam zamykając drzwi. Poszłam ostrożnie do kuchni schodząc na parter o mało nie sapadłam ze schodów. Napiłam się wody i wróciłam do małych krasnalów.
- To jak już ogarnięte?- odpowiedziała mi Maja krzycząc entuzjastycznie.
-Tak!
-No to dobra do łóżek. - odczekałam chwilę aż się położą i wtedy zapytałam.- Jaką książkę dzisiaj czytamy?- Michał odrazu zaczął nie krzyczeć a wrzeszczeć.
- ,,Mały książę''! ,,Mały książę''!!
- Dobra nie wrzeszcz już tak.- Przeczytałam im pół małego księcia po czym zasneli. A ja po cichu powędrowałam do swojego pokoju. Spakowałam się do szkoły i walnęła na łóżko, zasnęłam natychmiast. Rano wstałam i poszłam do łazienki na poranną toaletę. Po niej zeszłam do kuchni i tam zjadłam płatki z mlekiem, które wcześniej podgrzałam. Jedząc je popażyłam się. Nic lepszego nie mogło się wydarzyć, gdy już zjadłam poszłam umyć miskę i poszłam do swojego pokoju się ubrać. Mmm i co by tu założyć? Wiem!! Czarne spodnie i zwykły czarny Tichert do tego kolorowe skarpetki i moje ulubione czarne Vansy. Teraz tylko przeczesać włosy umyć zęby wziąść torbę i do szkoły.
A w szkole pewnie będzie czekał na mnie ten upierdliwy Olaf.

,,Moja śmierć jest blisko''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz