Był chłodny, listopadowy wieczór. Ostatnie promienie słońca już dawno przestały oświetlać strome stoki Beskidów, mimo to, w niewielkiej miejscowości gdzie mieściła się skocznia imienia Adama Małysza gwar rozmów i śpiewów nie milkł. Przyczyną wszechobecnej radości wśród przebywających tam ludzi był w znacznej mierze konkurs skoków narciarskich, który tego dnia zwyciężył Kamil Stoch, będący dla Polaków niemal bohaterem narodowym. Ze wszystkich knajp, które z powodu zepsutych latarni ulicznych były jedynym źródłem światła dobiegały pijackie rozmowy. W takiej właśnie scenerii zawsze ukrywa się największe zło. Zło, które nigdy nie śpi. I nie pozwala zasnąć również tym, którymi kieruje aby spełnić swoje najmroczniejsze cele.
__________________
Wydaje mi się, że obiecałam wrzucić to opowiadanie kiedy tylko dostanę okładkę, tej więc jest. Mam nadzieję, że będziecie dzielili się swoimi teoriami, które wysnujecie podczas czytania 😉
CZYTASZ
Piąte: "Nie zabijaj"
FanfictionTajemnicze samobójstwo w Wiśle podczas inauguracji Pucharu Świata nie jest najlepszą reklamą dla sportu. Fani zaczynają bać się odwiedzać konkursy ukochanej dyscypliny, gdy to jedno zdarzenie pociąga za sobą sznur innych, podobnych incydentów. Jeden...