Kilka dni później...
Dziś będę robiła test ciążowy. Nie mówiłam nic rodzicom a z Kubą nie chciałam rozmawiać. Bałam się jak cholera. Właśnie wracałam z apteki z testem w torebce. Wchodząc do domu, zdjęłam buty i od razu pobiegłam do toalety. Miałam szczęście, że nikogo nie było w domu. Po zrobieniu testu zostało tylko czekać.
Po 5 najdłuższych minutach mojego życia, test można było sprawdzić. Wahając się jeszcze przez chwilę, spojrzałam na wynik. Załamałam się... Dwie kreski... No to jetem w dupie... Postanowiłam od razu poinformować o wynikach Michała.
DO Michał
Pozytywny...
OD Michał
Damy radę. Nie mogę teraz gadać, bo jestem w studiu, ale przyjdź do mnie później. Zadzwonię. Pa. Kocham cię
Odłożyłam telefon na stolik w salonie i poszłam do kuchni. Usiadłam na stołku kuchennym i zaczęłam myśleć, co powiedzieć rodzicom. Zabiją mnie...
~~*~~
-Za ile będziemy?
-Za jakieś 10 minut.
Jedziemy z Michałem do rodziców chłopaka. Uparł się, że dziś musi mnie im przedstawić i powiedzieć o dziecku. Jestem temu przeciwna.
-Czemu jesteś smutna?
-Nie jestem smutna... Po prostu boję się, że twoi rodzice mnie nie polubią.
-Zachowuj się jak ty, to na pewno cię polubią.- Uśmiechnął się lekko.
Michał zatrzymał się na podjeździe i wysiadł z mercedesa. Postąpiłam tak samo. Razem ustaliśmy przed drzwiami i zadzwoniliśmy dzwonkiem. Drzwi otworzyła na starsza blondynka w krótkich włosach.
-Michałek!- krzyknęła i go przytuliła.
-Cześć mamo.
-Chodźcie.
Całą trójką poszliśmy do salonu gdzie siedział wydaje mi się ojciec chłopaka.
-Mamo, tato, chciałem wam przedstawić moją dziewczynę, Sylwie.- Uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
~~*~~
Jak na razie rozmowa jest przyjemna i niestresująca. Wydaje mi się, że mnie polubili.
-A myśleliście o dzieciach w przyszłości?- zapytała pani Ela, matka Michała.
Po tych słowach szklanka którą trzymałam w ręku spadła na podłogę i zbiła się.
-Właśnie o tym też chcieliśmy wam powiedzieć.- Tu zatrzymał się na chwilkę.- Sylwia jest w ciąży.
Małżeństwo patrzyło na nas z niedowierzaniem. Zaczęłam się obawiać, że jestem już u nich skreślona. Mają mnie pewnie za puszczalską.
-Nie myślicie, że to jeszcze za wcześnie?- zapytał pan Rafał.
-Wyszło przypadkiem.
-Jak to wyszło przypadkiem? Synu, czy ty się słyszysz? Nie pomyślałeś, że zmarnujesz sobie życie? A jak wam się nie uda, to co wtedy?
-Chodź skarbie do kuchni, oni niech tam sobie pogadają.- szepnęła do mnie czterdziesto- paro letnia kobieta.
Poszłyśmy razem do kuchni. Blondynka nalała do szklanki wody i podała mi ją. Usiadłam na krześle i upiłam łyk wody. Kobieta usiadła naprzeciwko mnie i chwile na mnie patrząc odezwała się: