:)

43 2 0
                                    

31 grudnia, 5 minut po północy. X zdał sobie właśnie sprawę, że został niecałe 24 godziny, niecała dobra do nowego życia. Patrzy przez okno z dużego łóżka, opatulony w ciepłe koce z najlepszej bawełny tego świata widzi białe płatki śniegu, spadające w rytmie jazzowej muzyki. Nagłe ogromne opady niczym solowa część puzonu, dla wzmocnienia emocji słuchacza, przed i po natomiast, spokojne i długotrwałe fale leciutkich zamarzniętych nut wody. W oddali widać rozświetlony most, który już kolejnej nocy będzie lśnił różnokolorowymi światełkami, a nad nim unosić będą się fajerwerki, wybuchające z hukiem słyszanym po 2 stronie zamkniętego okna. Niektórzy już zaczęli świętować, przez co X nie może w spokoju zasnąć. Przewraca się z jednego boku na drugi naprzemiennie, próbując znaleźć najwygodniejszą pozycje dla jego ciała, bo dusza skryta wieloma sekretami zna już najlepsze ułożenie dla jej egzystencji. Pijana młodzież zdaje się wracać do domu. Zamarzające serca uprzednio rozgrzane przez dużą dawkę alkoholu dają się we znaki.

Przed zaśnięciem X ostatni raz wspomina cudowne chwile przeżyte z Y nad błękitnym morzem. Gorące lato, słońce wysyła swoje pomocnice, by dawały ludziom radość, lecz karały za brak ochrony oraz zbyt długie korzystanie z jego dobroci. X wraz z Y bawią się wśród milionów ziarenek piasku, czując na skórze chłodną bryzę, zmieniającą się kolejno z promieniami i piaskiem. Zdecydowawszy ulepszyć i ożywić doznania, postanowili wdrożyć doustnie litr słodkiego alkoholowego napoju. Po dłuższym, bliżej nieokreślonym czasie słońce zaczęło kierować się ku zachodowi zostawiając coraz mniej swojej spuścizny. Panna Y poczuła zew gorąca od środka, postanowiła więc wejść na płytką część zatopionej plaży lekko-słoną wodą. X widząc ukochaną pluskającą się na brzegu nie mógł zostać obojętny, zaczął biec w jej stronę wystawiając na wiatr bielutkie zęby, na które wydano niejedną pensje jego rodziców. Y poczuła się zagrożona biegnącym panem X, dlatego też po zwinnym podniesieniu się z piasku zaczęła uciekać w głąb morza. W tym momencie X czuje w sercu ból, a patrząc na zegarek dziwi się, że gubiąc się w myślach widnieje dopiero 00:20. Powieki skaczą w górę, w dół, w górę, w dół. Po entym skoku następuje także skok w czasie. Ósma.

X zwleka się z łóżka, żeby przygotować się na dzisiejszy dzień pełen wrażeń. Zanim jednak to zrobił, jak co rano przegląda social media. Na jednym wspomnienie zapoznania się z Y, na drugim napisała Z. Z była spokojną dziewczyną z pobliskiej wioski, chodziła do tej samej szkoły co X. Była od niego rok młodsza. Do liceum poszła z nadzieją poznania nowych znajomych, miała wysokie ambicje, chciała uwolnić się od wsi zabitej deskami, chciała zabłysnąć, stać się w życiu ważną osobą lokalnej społeczności, a nawet celebrytką na skalę całego kraju, czy globu.

Będziesz dzisiaj? - widniało na ekranie X. Pomimo pewności, jak będzie wyglądał jego dzisiejszy dzień, zgrywał wciąż niepewnego chłopca.

Odezwij się po południu, nie wiem czy się wyrobię.

Bez ciebie nie idę...

X wstał z łóżka po rutynowym rozciągnięciu się. Na dole z przygotowanym śniadaniem czekali na niego rodzice. Szok. Wspólne śniadanie było dla niego świętem. W końcu mogli razem porozmawiać, spędzić trochę czasu ze sobą. W większość poranków rodzice wychodzili z domu długo przed Xem, praca nalegała. Wzięliśmy dziś urlop skarbie, żeby zostać z tobą zanim pójdziemy na imprezę.

X nie wiedział co czuć. Było to dość niespotykane, aczkolwiek bardzo miłe z ich strony. Poczuł, że gdzieś tam nadal ich kocha. Sam jednak nie był zbyt uczuciowy. Typowy intelektualista, przedkładał rozum nad uczucia, także nic nie mogło zmienić jego planu. Zaraz po śniadaniu poszedł założyć zimowe, skórzane buty za kostkę, grube sportowe spodnie oraz kurtkę, w której wyglądał jak miś polarny. X był bardzo dobry z przedmiotów ścisłych, matematyka i fizyka od początku weszła w jego rozum, zapuszczając korzenie, których nikt by już nie wyrwał. Dotarłszy na most, obliczył kąt, pod którym najlepiej będzie mu wspiąć się na szczyt najwyższego słupa. 27 metrów nad mostem, prawie 40 do rzeki. „Wystarczy?" Bez zastanowienia zaczął przyklejać różne specyfiki, które pomogą mu się wspinać.

XYZWhere stories live. Discover now