2. "Za dużo jak na jeden dzień."

26 3 0
                                    

Szłam pustym już korytarzem na lekcje. Dzisiaj mój pierwszy "normalny" dzień. Niestety w tym tłumie zgubiłam gdzieś Alison i Cassandrę, więc nie wiem też gdzie mam lekcje. Tupnęłam zła na środku korytarza i wydałam z siebie cichy okrzyk irytacji.

-Spokojnie, bo jeszcze księżniczka coś rozwali. - zza siebie usłyszałam cichy śmiech. -Z kim masz lekcje?

-Nie wiem, chodzę do klasy z moimi współlokatorkami. - powiedziałam poprzednio odwracając się do jak się okazało Luke'a. Na moją odpowiedź brunet parsknął śmiechem.

-To nawet nie to piętro. - wydusił po uspokojeniu się. -Chodź.

Ruszyłam za nim po schodach w górę. Nie było wcale to takie proste, bo brunet był dużo wyższy, aczkolwiek zawsze szybko chodziłam. Zamyślona wpadłam na chłopaka, gdy ten się zatrzymał.

-Ktoś tu na mnie leci. - roześmiał się i wszedł do klasy.

-No proszę pan Johnson i pani...? - spojrzał na mnie pytająco.

-Smith. Larota Smith.

-Nowa, tak? - przytaknęłam lekko głową. -Może przedstawisz się klasie?

-Jestem Larota i jestem tutaj od wczoraj. Moimi zainteresowaniami jest koszykówka, siatkówka i gra na gitarze oraz fortepianie. - mruknęłam dość głośno oglądając się po sali.

-Dobrze usiądź, ale mam nadzieję, że to spóźnienie nie było spowodowane zajęciem się panem Johnsonem w kantorku woźnego. - natychmiast się odwróciłam i spojrzałam przerażona na nauczyciela. Byłam pewna, że moje policzki przypominały w tej chwili dwa pomidory. Szybko usiadłam obok Alison, która swoją drogą cicho chichotała i zasłoniłam się moimi włosami.

-Może nie w kantorku woźnego, ale w toalecie, panie Turnstone. - usłyszałam pewny głos Luke'a i gwałtownie zwróciłam głowę w jego stronę.

-Że co proszę? - lekko podniosłam głos z szeroko otwartymi oczami.

-Zluzuj mała i tak prędzej czy później by się dowiedzieli. - jego postawa pokazywała jak bardzo pewny siebie jest.

-Pogrzało cię?! Nic takiego nie miało miejsca!

-Spokojnie panno Smith. Wierzymy pani. - burknęłam tylko coś pod nosem i wróciłam do notowania tematu.
* * *
Przebrana już na W-F wyszłam na korytarz. Nagle poczułam szczypanie na moim prawym pośladku. Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam jakiegoś blondyna.

-Boli cię coś? - zapytałam zła.

-Tak - spojrzałam na niego pytająco -Mój kutas, który teraz błaga o wyjście. - wyszczerzył się w ohydnym uśmiechu. -Więc skróć moje cierpienia i chodź do toalety.

-Nigdzie z tobą nie pójdę. - chwycił mnie mocno za nadgarstek i zaczął ciągnąć -Słyszysz? Nigdzie nie idę, puść mnie! - wyrywałam się, ale to na nic.

-Puść ją do kurwy. Nie słyszysz? Nie chce. - przed blondynem stanął jakiś chłopak. Pierwszy raz go widzę. Nie był brzydki, a wręcz przystojny. Również blondyn, ale z szarymi oczami.

-Ochrona się znalazła. Nie wpieprzaj się w nie swoje sprawy. - rzucił szybko i  znów ciągnął mnie w stronę toalet. Nagle nieznajomy mi blondyn uderzył mojego "porywacza" z pięści w twarz. Ten automatycznie mnie puścił i chwycił się za swoją szczękę.

-Nie chciałeś po dobroci to trzeba było siłą. - chłopak wzruszył ramionami i spojrzał z troską na mnie. -Nic ci nie jest? Chodź. - podał mi dłoń, którą niepewnie chwyciłam i zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia. -Pokaż to. - wziął mój nadgarstek, który był cały czerwony i lekko spuchnięty. Posmarował jakąś maścią, zawinął w bandaż i przyłożył zimny okład. -Jak się czujesz? Boli?

Delikatna Dziewczyna /zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz