Drugi dzień w szpitalu

34 4 0
                                    

Wstałam o 6:00 i od razu poszłam się ubrać, założyłam czarny top i czarne spodenki i rozczesałam włosy. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i czekałam, aż Kasia wstanie. W tym czasie słuchałam muzyki.
-Od kiedy nie śpisz?-Nagle usłyszałam zaspany głos Kaśki.
-Od 6:00.-Spojrzałam na nią. Leżała na przeciwko mnie i wpatrywała się w ścianę.
-Która jest teraz?-Spytała dalej leżąc bez ruchu.
-7:10-Powiedziałam, a ona w tym momencie wstała. Zobaczyłam jej włosy, których zaczynało być coraz mniej. Jak tak patrzyłam, nagle moje oczy zrobiły się szkliste. Nie lubię patrzeć jak ktoś cierpi. Miałam nadzieję, iż uda jej się szybko wyjść z tego.
-Magda wszystko okej?-zapytała przecierając oczy. Usiadła oraz wpatrywała się we mnie.
-Tak, wszystko w porządku. Po prostu się wzruszyłam.-wytarłam łzy i wstałam do szafki.
-Co takiego..-podrapała się w głowę tym samym wyciągając parę włosów.-A spokojnie to normalne przy chemioterapi-uśmiechnęła się, jakby serio się tym nie przejmowała, że jest prawie łysa. Podziwiam ją, ja bym się chyba już załamała.
-Dzisiaj rodzice mają mnie odwiedzić.-też się uśmiechnęłam. Dalej szukając mojej biżuterii, którą dostałam od nich na 14 urodziny.
-Ooo to świetnie.-Było widać, iż bardzo ciekawiło ją kim są moi rodzice.-Dobra ja idę sie umyć, ale najpierw chciałabym cie o coś poprosić.-wyciagnęła ręcznik i jakąś małą kartkę. Podeszła do mnie.
-Zaniesiesz ją do pani doktor Sary. Zejdziesz schodami w dół i pójdziesz długim korytarzem, miniesz recepcję i drugie drzwi po prawo będzie jej gabinet.- podała mi karteczkę.
-Okej, nie ma problemu.-wzięłam od niej to i wyszłam.

Zeszłam ze schodów i szłam długim korytarzem, gdy miałam na widoku recepcję. Nagle mój wzrok przykuł jakiś chłopak. Był przystojny, miał bardzo krótkie włosy. On też się na mnie patrzył. Miał piękne oczy, o niebieskich tęczówkach przez, które można było dostrzec napływ adrenaliny. Ubrany był w granatowe spodnie i czarną motocyklową kurtkę. Miał rozciętą wargę. Patrzeliśmy się na siebie. Moje serce zaczęło nagle szybciej bić. Poczułam coś, czego jeszcze nigdy nie czułam. Byłam już pod gabinetem. Zapukałam i weszłam. W pomieszczeniu była wysoka kobieta w czarnych włosach, upiętych w kok. Jej oczy były zielone. Na jej twarzy był promienny uśmiech. Była chudziutka. Stała obok swojego biurka.
-Dzień dobry, Kasia kazała to pani dać.-Podeszłam do niej oraz wręczyłam jej białą kartkę. Ona ją wzięła i uśmiechnęła się ciepło.
-Dziekuję, a ty jesteś jej nową koleżanką tak?-Przytaknęłam. Cały czas uśmiechała się tak miło. Podała mi rękę i się przedstawiła. Zrobiłam to samo.
-No dobrze, to ja ci czasu nie zabieram. Miło było mi cię poznać.-Pożegnałyśmy się i wyszłam z pomieszczenia. Miałam dziwną nadzieję, że go zobaczę jeszcze jak wyjdę od pani doktor. Niestety, gdy wyszłam już go nie było. Czułam się zawiedziona, w głębi duszy miałam nadzieję, że go jeszcze spotkam.

Poszłam do pokoju. Brunetka leżała wymachując delikatnie nogami i czytała jakąś książkę. Podeszłam do niej i usiadłam obok niej. Mój wyraz twarzy mówił sam za siebie.
-Ejjj czemu taka smutna?-Przerwała czytanie książki.
-Miałaś tak kiedyś, że przez ułamek sekundy poczułaś więcej, niż potrafiłaś poczuć przez tyle lat?-łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nie mogłam uwierzyć, iż przez tyle czasu nawet nie czułam tyle, ile poczułam patrząc na niego.
-Nie, ale to brzmi jakby to była prawdziwa miłość.-Usiadła obok i mnie przytuliła. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Po 5 minutach się uspokoiłam i wytarłam łzy.

Ten spokój został przerwany przez pukanie do drzwi.
-to chyba oni- uśmiechnęłam się delikatnie.- proszę!
Drzwi pokoju otworzyły się. Stał w nich mój tata i moja mama.
- Dzień dobry. - powiedziała radośnie Kasia.
- Dzień dobry. - Powtórzyli oboje.
- Dzięki Bogu obudziłaś się! - Powiedziała kobieta.
- Jak się czujesz kochanie? - Zapytał tata.
- Już dobrze. - Przytuliłam ich.
Kasia przyglądała się nam i widać było że coś ją niepokoi. Nie zapytałam, ponieważ wolałam ją spytać o to, gdy będziemy same.

- Do zobaczenia córeczko - pożegnali się ze mną i wyszli. Po pięciu minutach, spojrzałam na Kasie. Od razu wiedziała o co mi chodzi.
-Moi rodzice... oni... oni nie żyją. - Łzy spływały jej po policzkach. - Mieli wypadek. Wychowuje mnie moja babcia.
- Nie musisz nic więcej mówić. -spojrzałam na nią ze współczuciem. Było mi jej bardzo szkoda, jej twarz stała się bielsza. A jej usta zaczęły drgać. Odruchowo przytuliłam ją. Wiedziałam świetnie co ona czuje. Głaskałam ją po plecach w celu uspokojenia jej chociaż troszkę, niestety bez skutku dziewczyna ciągle łkała. Po godzinie wymęczona płaczem zasnęła. Położyłam ją tylko na łóżku i przykryłam niebieskim kocem. Następnie wstałam i nerwowo usiadłam na swoim szpitalnym posłaniu, schyliłam się do mojej szafeczki by następnie wyciągnąć telefon, w którym trzymałam mój skarb. Żyletka błyszczała odbijając swój blask od słońca. Moje bicie serca przyspieszyło diametralnie.
- Zaraz poczuje ulgę. Może nawet będziemy razem skarbie. - Ostatnie zdanie wyszeptałam. Otarłam łzy i nacięłam skórę na moim nadgarstku. Krew początkowo stawiała opór i nie chciała polecieć, lecz rozszerzyłam ranę. By następnie krew sączyła się z mojej ręki. Przecięłam nadgarstek jeszcze kilka razy, za każdym razem moje kreski byly głębsze. Następnie położyłam się i zamknęłam oczy. Z satysfakcją, iż tym razem nikt mnie nie uratuje.

Śnił mi się mój chłopak, byłam w jego cudownych silnych ramionach. Czułam się cudownie mogąc znów się z nim zobaczyć i przytulić. Nagle odsunął się ode mnie. Wyglądał na uśmiechniętego, mówił coś do mnie swoim głosem i choć jego słowa były niewyraźne to i tak zrozumiałam jedno zdanie. Kazał mi cieszyć się życiem oraz zacząć swoje życie na nowo. W pewnym momencie czułam jak moje ciało spadało w przepaść. Nic nie widziałam. Zaczęłam płakać ze strachu.

Nagle usłyszałam głos lekarzy. Gadających do siebie. Jeden z nich krzyknął.
- Udało się! Mamy ją! - zaczęłam słyszeć płacz dziewczyny, którą jakiś czas temu przytulałam by przestała płakać. Otworzyłam oczy. Znalazłam się na sali gdzie byłam podczepiona do jakiegoś urządzenia, Nerwowo spoglądałam na innych. Tak mało brakowało i bym znów z nim była.
- Magda! Już więcej razy tego nie rób! - Kasia rzuciła się na mnie. Płacząc ze strachu i szczęścia. - Proszę Cię, obiecaj mi to! - dławiła się łzami. A ja ją tylko przytuliłam.
- To był tylko sen... - Wyszeptałam do siebie, moje oczy zrobiły się szkliste. Tym razem starając się nie rozpłakać. W tej chwili to ja chciałam być tą silną. Wiedziałam, iż tym razem muszę posłuchać się jego rad.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hejka mam nadzieję, iż choć trochę się spodoba ta książka. ^^
Jeśli macie jakieś pytania to pytać śmiało, ja nie gryzę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 25, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz