Hunter zamknęła oczy i skuliła się gotowa na uderzenie. Czując dłoń matki na prawym policzku miała ochotę pisnąć, jednak się powstrzymała. Obok kobiet, na krześle, siedział Jordan ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Na rękach trzymał małego Asha.
- Źle postąpiłaś wymawiając te słowa. Jeszcze raz usłyszę coś takiego, a wylądujesz na strychu – Odwróciła się w stronę Jordana. – Ciebie to też się tyczy gówniarzu.
Mamrocząc pod nosem odebrała od chłopaka najmłodszego z szóstki. Bliźniak Hunter wstał powoli. Kobieta podchodząca pod czterdziestkę chwyciła leżący na stole kawał drewna i zdzieliła nastolatka z całej siły po twarzy, który po ciosie zatoczył się lekko. Na podłogę skapnęła krew.
Hunter zasłoniła usta dłonią. Chciała podejść do brata i sprawdzić jego stan. Bała się jednak matki, więc cicho stała po środku kuchni.
- Zejdźcie mi z oczu. Już wystarczająco napsuliście mi dzisiaj nerwów, co nie, mój ty promyczku? – pogłaskała malucha po główce, a ten zaśmiał się.
Hunter złapała brata za prawą rękę i szybko opuściła pomieszczenie. Towarzyszył jej śmiech Asha oraz wulgaryzmy Anny.
- Nie powinna tego robić... - Hunter wilgotną szmatką ocierała twarz brata. Chłopak po chwili pochylił się naprzód i chowając głowę w nogach siostry zaczął cicho łkać.
- Kiedy ten koszmar się skończy? – dziewczyna poczuła jak słone łzy spadają na jej udo.
Bliźniaczka nie odpowiedziała. Swoją prawą dłoń zanurzyła w gęstych, brązowych włosach brata. Ze smutkiem spuściła wzrok, sama blisko płaczu. Pochyliła się i kładąc głowę na plecach chłopaka, dała upust swoim emocjom.
Zachodzące słońce przywołało ciemność, które szybko spowiło pokój. Lampa uliczna stojąca przed oknem do pokoju bliźniaków zaczęła mrugać. Czując dotyk ciemności, który wywoływał u dziewczyny strach, Hunter wstała ostrożnie z podłogi. Ocierając łzy i pociągając nosem podeszła do szafki przy oknie, w której trzymała kosmetyki oraz apteczkę. W mroku nie zauważyła podpierające łóżko wielkie tomisko starej literatury. Zahaczyła o prowizoryczną nogę mebla. Uderzyła się w mały palec u stopy. Spojrzała szybko na brata, a na jej twarzy gościła niecodzienna mieszanka kilku uczuć. Jordan lekko się zaśmiał widząc twarz siostry, która po momencie zdezorientowania dołączyła do niego. Potrzebowali teraz śmiechu.
Hunter obudziła się z dobrym humorem, który zdobyła dzięki wczorajszym wygłupom i rozmową z bratem. Jordan czytał jakąś książkę. Dziewczyna z uśmiechem obserwowała biegające po tekście oczy nastolatka. Chłopak miał lekko opuchnięty policzek i siniaka, a tuż obok jego ust znajdował się różowy plasterek. Uderzenie spowodowało lekkie pęknięcie wargi u Jordana.
Rodzeństwo bite przez matkę jest od wielu lat; pierwsze uderzenia padły w okolicy ciąży matki, kiedy ta została porzucona przez ojca dziecka. Bliźniaki dobrze pamiętają dzień, w którym Anna, niezwykle wkurzona, chwyciła klapkę na muchy i uderzyła Jordana w plecy. Tego samego dnia matka pojechała na porodówkę, a na świat przyszła Sophie.
Z każdą kolejną ciążą było coraz gorzej, a bliźniacy czuli się jak niewolnicy. Anna zazwyczaj biła ich z powodu ich nieposłuszeństwa, jednak zdarzało się, że dostawali w skórę bez powodu.
Wczoraj między Hunter, a Jordanem wywinęła się rozmowa na temat postępowania ich matki, a ta, przechodząc pośpiesznie obok drzwi do kuchni, podsłuchała co-nieco.
YOU ARE READING
Światło - Teen wolf fanfiction
FanfictionPojawiają się przekleństwa! W naturze Hunter oraz Jordana nie leżało sprzeciwianie się rozkazom oraz zawadzanie innym. Matka od wielu lat znęcała się psychicznie oraz fizycznie nad bliźniakami. Kiedy za którymś razem przyprowadziła do domu mężczyznę...