Prolog

21 1 0
                                    

-Dziękuje wam wszystkim! Kocham was! Widzimy się niedługo!- krzyknęłam na koniec piosenki, a cała arena ponownie wypełniła się krzykami i oklaskami. Melodia ustała. Ruszyłam ku wyjściu.
-Yaas- krzyknął Jack, mój przyjaciel. Następnie światłk zgasło. Jack zgasił dużą lampę w moim pokoju.
-Zobaczysz, kiedyś będziesz robić to na prawdziwej scenie, nie w swoim zasyfionym pokoju Camz- stwierdził blondyn.
Tak, to całkowicie normalne, że zrobiłam koncert we własnym pokoju dla publiczności jednoosobowej-własnego przyjaciela. Nie, czekajcie, to chore. Ale tak wyglądało moje życie. Nie mogłam liczyć na coś innego. Nie byłam żadną gwiazdą. Chociaż pragnęłam tego najbardziej na świecie. Podobno umiem śpiewać, ale moja nieśmiałość to coś, co utrudnia mi podzielenie się moim 'talentem' z resztą.
-Przestań, to się nigdy nie wydarzy- prychnęłam, zeskakując z łóżka.
-Stul pyszczek- tak jest zawsze, on wmawia mi, że coś osiągnę, po czym ja rzucam go czymkolwiek pod ręką.
Ale kocham go za to, że wspiera mnie i jest moim największym fanem, w sumie też jedynym fanem, ale to nieistotne, prawda?
-Idziemy coś zjeść?- zapytałam przyjaciela, czując pustkę w brzuchu.
-Pizza?- poruszał wymownie brwiami.
-Pizza.- odpowiedziałam, śmiejąc się.

welcome on the tour, honey Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz