Nastia obudziła się jak zawsze dużo wcześniej niż reszta zamku. Podeszła do szafki, na której stał laptop i włączyła jedną z swoich ulubionych playlist. Z garderoby wyciągnęła czarny podkoszulek, z skórzaną koszulą i czarnymi spodniami. Weszła do łazienki i przebrała się w przyniesione ubrania, włosy rozczesała i pozostawiła rozpuszczone. Umyła twarz oraz zęby, założyła soczewki i przeszła do wykonania makijażu. Nigdy nie podobał jej się delikatny dziewczęcy look. Kochała aby cała uwaga była zawsze skupiona na jej oczach bo dzięki temu łatwo nawiązywała kontakt wzrokowy i bez problemu poznawała zamiary przeciwnika. Oczy są przecież odbiciem duszy. Ciemno brązowy i czarny cień podkreślił jej oczy wraz z ciemną kreską tuż przy linii rzęs. Jeszcze trochę korektora, pudru, bronzera i jasna pomadka na usta. Nastia wyszła z łazienki i skierowała się do sypialni. Zabrała telefon oraz swój czarny sztylet, ubrała czarne, sznurowane botki na kilku centymetrowym słupku i wyszła z pokoju. Krętymi schodami dotarła do drugiego piętra zamku gdzie wsiadła w windę i zjechała na poziom zero. Jedynymi osobami, które miała po drodze byli strażnicy, którzy kończyli właśnie nocną warte. Dziewczyna skierowała się prosto w stronę hali treningowej. Była kompletnie pusta. Ściągnęła koszulę i podeszła do stanowiska z ochraniaczami i zabrała rękawice do sztuk walki, zabrała kilku kilowy worek bokserski i zawiesiła go na specjalnym uchwycie. Rozpoczęła jeden z swoich codziennych treningów, a za razem pogrążyła się w myślach krążących w okół jutrzejszego święta. Mianowanie pierworodnych na Mrocznych jest bardzo ważnym dniem w ciągu roku dla każdego członka Rodu Czerwonego Krzyża. Wiedziała, że to bardzo ważne dla jej rodziców. Nie okazywali jej za bardzo swoich uczuć jednak zawsze byli z niej dumni i była ich ulubienicą. To niestety zepsuło jej relacje z siostrą, którą rodzice odsunęli na dalszy plan. Irma, młodsza siostra Nastii, znienawidziła starszą siostrę pomimo to, że ona zawsze staje po jej stronie i broni ją jak tylko potrafi. Cios za ciosem padał w stronę worka, który bujał się na boki niczym huśtawka.
- Nie powinnaś się przemęczać dzień przed swoim świętem.- Nastia usłyszała dobrze jej znany gruby męski głos za swoimi plecami. Nic nie odpowiedziała tylko odchyliła się w bok i kopnęła worek z taką siłą, że zerwał się z łańcucha i poleciał kilka metrów do tyłu.- Nie cieszysz się, że mnie widzisz?- kpiący uśmiech błyszczał na twarzy wysokiego szatyna o siwych oczach.
- Masz trzy sekundy aby zejść mi z oczu.- wysyczała dziewczyna przez zaciśnięte zęby. Dobrze znała mężczyznę o ostrych rysach twarzy.
- Co tak ostro Kochanie?- chłopak małymi krokami podchodził do dziewczyny. Nastia nie zastanawiała się długo i sięgnęła do stojaka na noże i chwyciła kilku centymetrowy nóż, który ułamek sekundy potem wbił się w filar znajdujący się po prawej stronie nieproszonego gościa.- Chyba nie powinno się rzucać bronią w byłych chłopaków?
- Jeszcze krok, a następny nóż wbije się w Twoją tętnicę.- Nastia podniosła kolejny nóż w górę.- Były dzięki Bogu.- i kolejny rzut. Ostrze zatrzymałoby się w czaszce chłopaka gdyby ten nie zrobił uniku. Nastia poprawiła swoje rękawice i poszła po kolejny worek, który zawiesiła na uchwycie.- Czego Caleb Darckmood tu szuka? Nie powinieneś siedzieć w Madrycie i pilnować tamtejszego klanu wampirów? Takie chyba dostałeś zadanie od Rady.- dziewczyna zadawała pytania pomiędzy pytaniami.
- Ooo, a jednak interesuje Cię co się ze mną dzieje. Miło wiedzieć, że dziewczyna, która straciła dla mnie głowę dalej o mnie myśli.- na twarzy chłopaka pojawił się zwycięski uśmiech.- Masz rację obecnie pracuję w Madrycie ale jak wiesz święto Pierworodnych to święto każdego z nas więc wszyscy wracają aby podziwiać nowych członków Mrocznych.- Caleb podchodził do Nastii i chciał złapać ją za dłoń lecz ona szybko się odwróciła i zanim on zdążył zareagować jego twarz miała niezbyt przyjemne spotkanie z butem dziewczyny. Głowa chłopaka lekko odchyliła się na bok, a on złapał się za obolały policzek.
CZYTASZ
Pierworodna
FantasyNa pierwszy rzut oka zwykła rodzina ale czy na pewno? Wieki temu przodek nagiął zasady abym teraz ja musiała żyć w cieniu dawnych wojowników. Nadszedł czas aby ród Czerwonego Krzyża przestał istnieć tylko w legendach potomków strażników Graala. Jest...