Bruce Dickinson wylądował na lotnisku. Lot był miły, całkiem szybki i ekskluzywny. Zupełnie taki sam, jak wokalista Iron Maiden. Pierwsze co Bruce zrobił, to zadzwonił do żony, że bezpiecznie doleciał. Zawsze to robi, bo Paddy bardzo się troszczy o ich związek i musi być na bieżąco z życiem muzyka.
Bruce z całego serca nienawidził Nowego Yorku. Było tu za głośno, zbyt dużo ludzi kręciło się wokół. Niestety, to właśnie tu wylądował w to niedzielne popołudnie. Jedynym celem jego podróży był on sam. W powiększonej wersji. Ogromny Bruce Dickinson na bilboardzie to coś, czego teraz potrzebował. Mały Bruce i Duży Bruce wymienili spojrzenia. Mały Bruce rozkoszował się tą chwilą, za to Duży Bruce wydawał się niewzruszony. Mały Bruce był jednak zbyt szczęśliwy, żeby martwić się brakiem reakcji Dużego. Zrobił mu zdjęcie i wysłał do swojego najlepszego przyjaciela, Dave'a. Tak między nami, Dave był chorym pojebem, ale to właśnie dlatego Bruce się z nim przyjaźnił. Przede wszystkim, Dave był prostym chłopem. Potrzebował tylko piwa i już był potulny jak kotek. Nie zadawał zbędnych pytań, nie prosił o przysługi. Po prostu był.
Bruce przeszedł się jeszcze chwilkę i wrócił do samolotu. Czas wracać do Anglii, do żonki. Samolot zaczął się wznosić i Bruce mógł obserwować całe miasto z góry. I jak tylko zobaczył bilboard, kazał pilotowi wylądować ponownie. Jako, że pilotem był on sam, poszło dość gładko. Zaczął biec niczym czarnoskóry sprinter. Gotowało się w nim. Chciało mu się wymiotować. Przewrócił się. Wstał. Biegł dalej. Szybciej. Z większym uczuciem. Aż dobiegł. I zobaczył. I niedowierzał. Stał chwilę. Uwierzył. Przeczytał. Czerwony marker. Czerwony napis.
BRUCE SIT ON MY FACE
Bruce stał jak wryty. Czy to prośba? Czy to wyzwanie? Czy to wyznanie miłosne? Może namowa do zdrady żony? Jedno jest pewne- nie były to przelewki. Bruce wysłał smsa do żony "trochę komplikacji z samolotem, muszę zostać kilka nocy, trzymaj się baby".
Ma kilka dni. Musi znaleźć tę osobę.
Wynajął pokój w najtańszym motelu, jaki znalazł. Wszędzie unosił się tu nieprzyjemny zapach. Bruce znał ten odór- kiedyś wąchał trupa swojej ciotki i nigdy tego nie zapomni. Teraz na każdym korytarzu w tym motelu czuje zapach śmierci. Gdy kładł się spać, zadzwonił telefon. Było idealnie ciemno. Bruce nie widział nic, słyszał tylko dźwięk telefonu. Normalnie by się nie bał, jednak strach przed ciemnością spotęgował tajemniczość telefonu. Postanowił nie odbierać. Poczekał, aż telefon zamilknie i jego serce wróci do normalnego rytmu. Nastała cisza i mogłoby się wydawać, że jest ona jeszcze gorsza niż hałas. Pokój wypełniła pustka. Aż telefon zadzwonił znowu i teraz Bruce postanowił być mężczyzną. Podniósł słuchawkę.
-Halo, serwis sprzątający, czy...
-Spierdalaj rybko.
Bruce odpłynął więc w krainę snów.
YOU ARE READING
Bruce Dickinlove
FanfictionBruce Dickinson, legendarny muzyk, wyrusza wraz ze swoim zespołem w trasę koncertową. Żelazna Dziewica jeszcze nie wie, co ją czeka!