Prolog

205 13 3
                                    

- Za każdym razem ukazujesz tylko to, jak wielkim jesteś tchórzem. - splunął krwią, która utrudniała mu wypowiadanie każdego słowa. - Ty i twoja wielka duma.

Kim odwrócił się od wielkiego okna i spojrzał w stronę właściciela zmęczonego głosu. Jungkook wyglądał jak człowiek na granicy śmierci, jednak wszechświat postanowił się z nim zabawić i nie pozwalał mu umrzeć. Taehyung powolnym krokiem zmierzał w stronę chłopaka, mając na na twarzy drwiący uśmieszek.

-Cóż za odważne słowa, jak na osobę która jest zależna od mojej łaski. - zaczął krążyć wokół więźnia, a jego dłoń odnalazła się w poplamionych krwią włosach. - Czy twój ojciec nie nauczył cię manier i nie wspomniał, że nie mówi się do pana domu, jeśli nie jesteś o to proszony?

Jego dłoń wiąż krążyła po ciele chłopaka, badając każdą ranę zadaną przez jego sługę. Nie wiedział dlaczego ojciec kazał mu go niszczyć, nie wyglądał na groźnego. Jednak musiał spełnić każdy nadany mu obowiązek, jeśli ma to oznaczać wykończyć niewinnego człowieka - zrobi to.

-Nie obchodzi mnie twoja łaska. - odpowiedział pewnie Jungkook, uciekając od natarczywego dotyku Kima. - Nie obchodzisz mnie ty, ani twój ród. Możesz mnie katować, bić, a nawet zabić. Nic mnie już to nie obchodzi.

- Śmierć jest nagrodą. - mówił Taehyung zbliżając się do stolika z różnymi listami, które pisał od dziecka. Nie miał w zwyczaju przesłuchiwać więźniów we własnym pokoju, to naruszało pod każdym względem jego własną przestrzeń. Zrobił wyjątek, tylko dlatego, że zrobiło mu się żal tego chłopca, który wyglądał jak owieczka pomiędzy wilkami, w wielkiej sali więziennej.

- Nagrodą? - splunął czarnowłosy.

- Tak, nagrodą. - mówił Kim. - Kiedy egzystujesz w miejscu tak okrutnym, że nawet twój umysł staje się więzieniem, śmierć posiada piękne oblicze. Ludzie się jej obawiają, bo przeraża ich nieznane. Jednak co zrobić, jeśli to co znałeś dotychczas jest ciemnością, która rozrywa cię na małe kawałeczki?

- Prawie ci współczuję, ale jesteś synem Wielkiego Kima, osoby która zabija niewinnych ludzi. Nie zasługujesz nawet na śmierć, tylko na gnicie w tym miejscu. - Jungkook patrzył w oczy Taehyunga z tak ogromną nienawiścią, że blondyn poczuł ją na koniuszkach swoich włosów.

- Wiem, że na nią nie zasługuje. - uśmiechnął się do niego. - Nawet nie mam odwagi o niej marzyć. Ale ty będziesz to robił przez resztę swego marnego życia, bo zostaniesz tutaj, gnijąc razem przy mym boku.

Jungkook usłyszał dźwięk otwierających się drzwi i głos sługi, wzywający Kima do stawienia się przed obliczem króla. Nie minęła chwila, a został sam w wielkiej komnacie, której zimno towarzyszyło Jeonowi od kilku dni. Jego więzienna cela nie była zła. Była pełna osób o różnym pochodzeniu: wilkołaki, wróżki, wampiry. Tutaj był sam, razem ze swoimi myślami, które wykańczały go każdego dnia. Kim miał racje, śmierć jest nagrodą.

in the dark | taekook |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz