BnHA The Days (ep2)

670 35 21
                                    

Promienie porannego słońca nieśmiało wpadały do sypialni i budziły jej właściciela. Midoriya przetarł zaspane oczy. Wydarzenia wczorajszego dnia pamiętał jak przez mgłę. Zaraz! Przecież on i Bakugo..         - Nie. To na pewno był sen.- pomyślał. Delikatny ból gardła zdawał się jednak poddawać wątpliwości tą myśl. -Śniadanie!- usłyszał zza drzwi głos mamy. -Momencik! Daj mi kilka minut!- odkrzyknął. W bokserkach miał standardowy problem. Zwykle poprostu czekał aż minie, ale teraz.. Bakugo odpalił w nim małą bombę atomową. Siedząc na łóżku bił się ze swoimi myślami. Nawet nie zauważył kiedy jego ręka sama tam powędrowała. Zaczął go delikatnie pocierać. Ach jak bardzo by chciał żeby Bakugo to robił. Wyjął go z bokserek. Był cały wilgotny i twardy jak skała. Mocniej zacisnął rękę jednocześnie masując jądra. Przed oczami miał cały czas obraz dochodzącego w jego ustach Bakugo. Poruszał ręką coraz szybciej. Nie miał ciepliwości do dłuższej roboty. Przez całe ciało przepływały mu dreszcze. Czuł niesamowite ciepło i skurcze zwiastujące orgazm. Resztkami siły trochę zwolnił. Pomimo niecierpliwości lubił czasam się tak podręczyć. Im dłużej wstrzymywał tym silniejszy miał potem orgazm. Powoli przesunął dłonią w górę. Złapał go i palcami drugiej ręki zataczał powolne kółka na czubku. Jego biodra same wędrowały do góry. Całe ciało miał napięte do granic możliwości. Powoli w górę. Powoli w dół. Balansując na granicy orgazmu.
Czując że długo już nie wytrzyma, najszybciej jak potrafił ruszał ręką. Całe jego ciało przeszyły dreszcze i ciepło a z ust wyrwał się nielontrolowany głośny jęk. Ciepła sperma spływała mu na brzuch wcześniej brudząc przy okazji nawet jego włosy. Leżał bez sił ciężko oddychając. Jego penis jeszcze delikatnie pulsował. -Jezu! Śniadanie!- zerwał się z łóżka, ogarnął w łaziencie i pierwszych lepszych ubraniach poleciał do kuchni. -Co Ci tyle zeszło?- spytała mama. -Przysnęło mi się trochę- odparł Izuku z przepraszającym uśmiechem. -Masz jakieś plany na wakacje?- patrzyła na syna zaciekawiona. -W sumie to nie. Pewnie będę codziennie ćwiczyć. Bycie w UA do czegoś zobowiązuje a ja chcę być najlepszy.- przebąkiwał wcinając ogromną porcję ryżu. Tak właściwie nie chodziło mu nawet o treningi. Chciał zobaczyć się z Bakugo jak najszybciej. Z pokoju rozległa się muzyka jego telefonu. Standardowo potykając się o wszystko pobiegł odebrać. -Siema Deku! Co tam u Ciebie? Dostałeś wiadomość?- rozległ się podekscytowany głos Kirishimy. Popatrzył szybko na telefon. -A faktycznie jest jakaś. Nie jeszcze jej nie czytałem.-
-UA robi letni obóz treningowy! Czadzior co?- głos Kirishimy przekraczał już dozwolone decybele. -Aizawa sensei prosił nas abyśmy się dzisiaj zebrali w szkole po 11-
-Dzięki za informację. Wybacz ale muszę jeszcze coś zrobić. Do zobaczenia na miejscu.- z westchnieniem oklapł na łóżko. Nie ma nawet chwili spokoju. Czuł ogromny stres na samą myśl o spotkaniu Bakugo. Z drugiej strony nie mógł się tego doczekać. Wrócił do kuchni poinformować o wszystkim mamę. Nie była tym zachwycona, ale co się dziwić. Coraz mniej czasu spędzała z synem. Przy okazji przymusowego wyjścia Deku odbębnił poranny bieg. Na miejscu już wszyscy czekali. Podzieleni na grupki żywo dyskutowali o najnowszych informacjach. Wchodząc do klasy zdążył jeszcze nadepnąć Aizawę który w oczekiwaniu na niego zaszył się w swoim śpiworze. -No dobrze. Skoro wszyscy są to proszę o ciszę- Jego mroczny głos przebił się przez hałas. Momentalnie nastała cisza. -Jak już wszyscy wiecie UA robi obóz letni. Informacja podana na ostatnią chwilę aby zmniejszyć ryzyko przecieku. Po ostatnich atakach musimy być znacznie ostrożniejsi. Zabierzcie tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Wyjazd jutro z samego rana. Jeśli ktoś się spóźni będzie biegł za autobusem. Możecie się rozejść-. Cała klasa radośnie pognała do wyjścia. Tylko Izuku został w pustej klasie. Czyżby Bakugo go ignorował? Co to miało znaczyć? Z jakiegoś powodu zrobiło mu się przykro. Bardzo łatwo się przywiązywał do ludzi. Na szczęście na obozie nie będzie miał okazji mu uciec. Wrócił do domu po kilku godzinach chodzenia po plaży. Zjadł zimny obiad zapewniając mamę, że wszystko w porządku i ruszył się pakować. W sumie nie potrzebował zbyt wielu rzeczy. Najwięcej miejsca zajęły mu zeszyty z analizami bohaterskimi. Praktycznie nic dzisiaj nie zrobił a czuł się jakby miał zaraz paść na miejscu. Nie miał siły się nawet wykąpać. Resztkami uciekającej świadomości myślał już tylko o obozie i jak porozmawiać z Kacchanem. Zaskakujące jak szybko jego spokojne życie zostało zburzone. Jednak to co trafiło na jego miejsce nie było takie złe. W głębi serca wiedział, że to wszystko sprawi, że jego życie ruszy do przodu. Jedyne co musiał dopilnować to w jakim kierunku to będzie zmierzać. W końcu każdy jest panem własnego losu.

 W końcu każdy jest panem własnego losu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 02, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Boku no Hero Academia The Days (yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz