Rozdział 1

25 2 0
                                    

- Kookie!! Spakowałeś drugie śniadanie?! - zawołał Suga z kuchni.
- Nie nazywaj mnie tak - odwarknął jego młodszy brat Jungkook, pojawiając się w niej.
- Zadałem ci pytanie.
- Tak - mruknął Jungkook.
- O której kończysz dziś lekcje?
- A co cię to obchodzi?! I tak nie będzie cię w domu.
Suga chciał coś jeszcze powiedzieć, ale sam nie wiedział co.
- Jak zwykle, nic nie powiesz.
- Słuchaj Kook, wiem, że nie jest ci miło spędzać całe dnie samemu, ale wiesz, że muszę pracować - zaczął Yoongi.
- Tak, zawsze ta sama gadka - "Muszę pracować, by nas utrzymać". W tej swojej budce z hot dogami zarabiasz gorzej niż sprzątaczka.
- Daj spokój - Yoongi próbował uspokoić brata - lepiej już idź, bo się spóźnisz do szkoły.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić! - krzyknął młody i wyszedł, trzaskając drzwiami.

Suga westchnął i spojrzał na zegarek. Miał jeszcze 10 minut do wyjścia do pracy. Usiadł na kanapie i ponownie pogrążył się w przemyśleniach.

Nie było mu łatwo. Nie mógł dogadać się z bratem od 2 lat, czyli od momentu, gdy w wypadku samochodowym zginęli ich rodzice, a oni jakimś cudem wyszli z tego bez szwanku. Jungkook, który był mocno związany z ojcem bardzo źle to zniósł. Yoongi robił wszystko, aby wesprzeć brata, ale ten bardzo się zmienił i nie pozwalał sobie pomóc.
Musiał ciężko pracować, aby utrzymać mieszkanie i zapewnić im godne warunki życia, jednak młody ciągle miał do niego jakieś ale. Nie mieli śpiewających relacji już od małego. Każdy z nich miał inny charakter i inne priorytety. Jungkook chciał, tak jak ojciec zostać mężczyzną biznesu i założyć własną firmę. Natomiast Yoongi w szkole średniej pokochał muzykę ponad życie i od tamtego momentu zajął się jej tworzeniem. Marzył o zostaniu raperem albo chociaż tekściarzem i kompozytorem. Jego zainteresowań nie pochwala jednak rodzina. Ojciec chciał, aby Yoongi poszedł na studia i przejął firmę, jednak jego w ogóle to nie kręciło. Przez to Kookie nie miał wielkiego szacunku do starszego i nie uważał go za prawdziwego mężczyzne. Teraz, kiedy rodziców już nie było, można by powiedzieć, że pogardzał bratem.

Z zamyśleń wyrwał Yoongiego alarm, przypominający o pójściu do pracy. Czekał go tak samo nudny dzień jak każdy inny. Zabrał plecak oraz torbę z gitarą i płytami z muzyką skomponowaną przez niego. Po pracy zawsze szedł na ruchliwą ulicę lub do centrum handlowego i grał, zbierając napiwki. Próbował też sprzedawać swoje płyty, ale nikt nie kupował muzyki od nieznanego rapera.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Godz. 16.00

Młody buntownik wreszcie wrócił z więzienia zwanego szkołą. Cisnął plecak pod ścianę, rozsiadł się na fotelu i wyciągnął papierosy.

Jungkook od zawsze miał dziwne i szalone pomysły, był jednak poukładany i odpowiedzialny. W szkole miał dwa oblicza: jako prymus dla nauczycieli i jako hardkor dla znajomych. Nigdy jednak nie przekraczał granicy rozsądku. Aż do teraz.
Od momentu śmierci rodziców posypało mu się całe życie. Miał wielkie plany, w których miał go wspierać ojciec. Ale co może zrobić teraz, gdy tamten patrzy na niego z góry. Zaczął mieć wylane na wszytko. Na brata, na dom, na szkołę, na znajomych. Dobrze, że jeszcze chciało mu się dbać o siebie.
Przestał odrabiać lekcje, przestał się uczyć, bo i tak wiedział, że nie pójdzie na studia, bo pieniędzy ledwie wystarczało im na codzienne, skromne życie. Odciął się od znajomych, bo ci w kółko zamartwiali się o niego i zawracali mu dupę pierdołami. Z domem i bratem najchętniej nie chciałby mieć kontaktu, ale co by wtedy jadł i gdzie by spał.
Całe dnie spędzał w swoim pokoju. Wychodził z niego tylko w stanie największej konieczności, czytaj gdy potrzebujesz skorzystać z łazienki lub gdy burczenie w brzuchy staje się nie do wytrzymania. Nie chciał oglądać domu. Wszystko kojarzyło mu się z rodzicami, za którymi tak bardzo tęsknił. Miał dopiero 16 lat, a los postanowił go osierocić. Nienawidził swojego życia. Wolałby umrzeć i być razem z kochającymi go rodzicami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Była 22.00, Suga właśnie wrócił do domu.
- Już jestem Kook! - krzyknął obojętnie i bez energii chłopak.
Zero odpowiedzi. Tak jak zawsze. Suga ciężko powlókł się do salonu zostawiając w nim swoje rzeczy, a następnie skierował się do kuchni, by napełnić czymś swój burczący już od ponad 2h brzuch. Otworzył lodówkę i w sumie nie dziwiąc się, że jest prawie pusta, wziął przeterminowany 1 dzień jogurt naturalny i wrócił do salonu. Włączył telewizję, której jakimś cudem jeszcze im nie odcieli, choć zalegał z zapłatą za 3 miesiące. Leciały akurat wiadomości - nuda, ale coś podkusiło Yoongiego, żeby nie przełączać. Patrzył się bezwiednie w ekran telewizora, gdy nagle ukazała się na nim scena wypadku samochodowego i młoda reporterka, zaczynająca opowiadać o strasznej tragedii. Rodzina jechała do wesołego miasteczka, jednak ojciec, prowadzący samochód niespodziewanie zasłabł i pojazd zjechał z drogi do rowu. Małżeńswto, siedzące na przednich siedzeniach było w krytycznym stanie, ale po przetransportowaniu do szpitala udało się ich odratować. Dzieci bez większych urazów trafiły pod tymczasową opiekę dziadków.
"Dlaczego tylko my mamy zawsze pod górkę?" pomyślał Yoongi i szybko wyłączył telewizor, bo stare wspomnienia zaczęły powracać. Szykował się do spania. Jutro czekał go tak samo wyczerpująco psychicznie jak i fizycznie dzień.

"Między Aniołem, a Diabłem" [Yoonmin] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz