Rozdział 2

15 1 0
                                    

Tydzień później.

Było już przed 23.00, Yoongi nie tak dawno wrócił do domu, jednak nie oznaczało to koniec wyzwań na ten dzień. Musiał jeszcze porozmawiać z bratem, co zdecydowanie nie należało do najłatwiejszych rzeczy. W ciągu dnia zadzwonili do niego ze szkoły i powiedzieli, że Jungkook opuścił się bardzo w nauce, spadając z mocnej 5 na ledwą 2 z matematyki, która była przedtem jego ulubionym przedmiotem. Poza tym ostatnio dość dużo wagarował i warto byłoby poruszyć sprawę palenia papierosów. Wychowawczyni Kooka była bardzo miła, ale znana była też ze swojej zaciętości. Jak raz sobie coś postanowi, to nie spocznie puki nie osiągnie zamierzonego celu. Yoongi zapewniał ją, że postara się wpłynąć na brata, choć sam dobrze wiedział jak to się skończy.

Podszedł powoli do drzwi pokoju Kookiego. Na chwilę zawahał się, ale w końcu zapukał i ostrożnie wszedł do środka. Panował tam niewyobrażalny bałagan. Jednak nie na tym miał się teraz skupić. Jungkook siedział na fotelu i patrzył  przez okno, gdzieś w dal. Najwyraźniej nie zauważył, że ktoś wtargnął do jego królestwa. Zorientował się dopiero, gdy Suga zapalił światło, rozświetlając ciemny pokój. Powoli obrócił się w stronę brata.
- Po co tu przylazłeś? Nie masz własnego pokoju? - zapytał kąśliwie.
- Chcę z tobą o czymś porozmawiać - odpowiedział spokojnie Yoongi.
- A ja nie. Możesz już wyjść?
- Nie - powiedział i usiadł na łóżku, aby znaleźć się bliżej brata.
Odetchnął i zaczął mówić, co nie przychodziło mu z łatwością. Yoongi był dość skryty w swoich uczuciach czy przemyśleniach i nie należał do osób, które łatwo dyskutują na trudne tematy.
- Chodzi o szkołę. Wiem, że straciłeś ochotę na naukę, ale postaraj się pracować chociaż na minimum, aby spokojnie wyciągnąć się na koniec roku. Nie zmuszę cię przecież, abyś uczył się pilnie, tak jak kiedyś.
- Do niczego mnie nie zmusisz.
Suga puścił to mimo uszu i kontynuował swoje:
- A wagary? Dlaczego nagle zacząłeś uciekać z lekcji? Wiem, że trudno jest Ci teraz usiedzieć na nich, ale przesiedź tam tylko dla frekwencji. Te ci usprawiedliwię, ale z następnymi nie będzie tak dobrze.
- Kurwa grozisz mi?! Jak będę chciał pójść, to pójdę. W dupie mam to co mówisz - Jungkook nie mógł znieść, że brat jednak go troszkę rozumie. Chciał mu zrobić na złość.
- Chcę dla ciebie dobrze, więc mógłbyś choć raz nie drzeć się na mnie, tylko zachować się jak dorosły mężczyzna, którym już prawie jesteś. Ojciec nie byłby z ciebie zadowolony - odpowiedział Yoongi, co kosztowało go dużo.
Jungkook nie wytrzymał. Zerwał się z fotela i podbiegł do brata. Złapał go za koszulkę w momencie, gdy Yoongi wstawał z łóżka, chcąc już wychodzić. Szarpnął nim i pociągnął w stronę drzwi. Otworzył je i wypchnął go na korytarz, używając całej swojej siły. Yoongi mocno uderzył o drewniane drzwi szafy. Syknął z bólu.
- Jeszcze raz kurwa coś takiego powiesz, a pożałujesz! - krzyknął wściekły Kook i zatrzasnął za sobą drzwi, tak że zatrzęsły się wszystkie, wiszące w domu obrazy.

Wszystko potoczyło się tak szybko, że Yoongi nawet nie zdążył zareagować. Wiedział, że to nie będzie łatwe zadanie i że naraża się na lawinę obelg ze strony młodszego, ale takiego zachowania nigdy nie spodziewałby się po swoim bracie. Był w szoku, jak Kookie go potraktował. Jak śmiał tak po prostu nim rzucić.

Suga nie chciał się dłużej nad tym zastanawiać. Bolała go głowa i prawy bark. Z żalem popatrzył na zamknięte drzwi pokoju brata i wyszeptał:
- Tylko nie odwal już żadnego głupstwa.
Poczłapał się do łazienki wziąć gorący prysznic, a następnie nareszcie do łóżka. Marzył by choć na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach, ale sen długo nie chciał go zmorzyć.

Yoongi rzucał się całą noc po łóżku. Dręczyły go koszmary. Najgorsze z najgorszych, bo dotyczyły jego przeszłości. Sceny kłótni z rodzicami, z bratem i ten nieszczęsny wypadek. Chłopak nagle obudził się cały zlany potem i dyszący. Wstał z łóżka i poszedł obmyć twarz do łazienki. Spojrzał w lustro. Od tak dawna tego nie robił. Przyjrzał się sobie dokładnie. Worki pod oczami, zmęczone oczy, blada cera i lekko zapadnięte policzki. Wydawało mu się, że wygląda o wiele lepiej, że codziennego zmęczenia nie widać na jego drobnej twarzy. Jednak się mylił. Wszystkie jego problemy i codzienne trudy bardzo odbiły się na jego zdrowiu. Yoongi stracił na wadze od tamtego czasu. Zaczął też mniej jeść. Rzucił się w wir pracy i totalnie zapomniał o sobie.

Wrócił do sypialni. Zegarek pokazywał 3:19. Za 3 godziny miał wstać do pracy. Miał tego wszystkiego dosyć. Tak bardzo chciał to rzucić i powiedzieć pierdolę to, ale wiedział, że nie może.
Położył się z powrotem do łóżka, wkładając słuchawki do uszu. Muzyka od zawsze pomagała mu w trudnych chwilach. Tym razem zasnął spokojnie.

Nad ranem.

Yoongi siedział na kuchennym stołku, w spokoju pijąc kawę. Nadal słuchał muzyki. Musiał dobrze nastroić się na kolejny dzień męczarni.
Miał już wychodzić z domu, gdy nagle przypomniał sobie o Jungkooku. Nie widział ani nie słyszał go dzisiaj rano, a wczorajsza sprzeczki mogła na niego źle podziałać. Wolał to sprawdzić. Zapukał delikatnie do drzwi jego pokoju, a następnie zawołał:
- Jungkook! Wstałeś?
Zero odpowiedzi, więc spróbował jeszcze raz:
- Wybierasz się dziś do szkoły?
Tym razem podziałało:
- Nie twoja sprawa! Spadaj do tej swojej budki z hot dogami, bo ci parówki uciekną!
Yoongi pokręcił głową z rezygnacją i wyszedł z domu.

Była 8.00, normalnie Jungkook zaczynałby właśnie lekcje, ale postanowił nie odwiedzać dziś szkoły. Siedział w swoim pokoju przed komputerem i wypalał już 3 papierosa. Nagle zakrztusił się dymem, rozkasłując się na dobre parę minut.
- Cholera! - krzyknął, gdy wreszcie mógł zaczerpnąć tchu.
Rzucił niedopałek na popielniczkę i poszedł do kuchni po coś do picia. Dopiero teraz zorientował się jak gładko poszło mu wypalenie połowy paczki.

Burczenie w brzuchu przypomniało mu, że warto byłoby zjeść śniadanie. Otworzył lodówkę, przejrzał wszystkie szafki i krzyknął, zatrzaskując ostatnią:
- Yoongi, debilu kupujesz same śmieciowe jedzenie! Nic porządnego nie można zjeść w tym domu.
Nadal głodny wrócił do swojego pokoju. Nagle naszła go wielka ochota na kebaba. Takiego dużego, z dużą ilością mięsa i sosu. Szybko wciągnął swoją ulubioną czarną, już zniszczoną bluzę, jeansy i zaczął kierować się do przedpokoju, gdy przypomniał sobie, że nie ma hajsu, bo ostatnie grosze wydał na paczkę papierosów. Nie przeszkodziło mu to jednak w realizacji swoich planów. Wiedział bowiem, gdzie Yoongi trzyma swoje pieniądze. W przeciwieństwie do niego, starszy brat nie był tak sprytny. Wszedł do jego sypialni i otworzył środkową szufladę komody. Chwilę pogrzebał i znalazł kopertę. Zaśmiał się ironicznie:
- Żebyś ty chociaż w jednej rzeczy był dobry.
Wyciągnął jeden banknot i odłożył kopertę na swoje miejsce. Nie potrzebował więcej pieniędzy, tyle w zupełności wystarczyłoby mu.

Już po chwili szedł główną ulicą Seulu. Naciągnął kaptur na głowę, aby przypadkowo żaden znajomy go nie rozpoznał. Swoją ulubioną budkę z kebabem miał 4 przecznice od domu. Jak zwykle kręciło się tu sporo ludzi. Jungkook tylko zamówił kebaba i jak najszybciej postanowił się stamtąd ulotnić. Nie wiedział dokąd idzie, po prostu szedł przed siebie. Nie miał ochoty wracać jeszcze do domu. Od siedzenia zamkniętym w czterech ścianach można zwariować. Dopiero, gdy kończył swoje śniadanie, wpadł na pomysł dokąd mógłby się udać.

Zaczął przemierzać ulice Seulu jedna po drugiej, aż dotarł do celu. Tak dawno tutaj nie był. Chyba od czasu wypadku. Stał właśnie nad brzegiem małej rzeczki, płynącej na skraju parku. Usiadł i zaczął wsuchiwać się w szum wody. Od razu zaczęły wracać stare wspomnienia. W dzieciństwie często przychodził tu z ojcem. Pamiętał jak tata nauczył go robić łódki z papieru i to właśnie tu pierwszy raz je puszczali. Albo jak któregoś letniego dnia pobił swój rekord w odbijaniu piłki do nogi. Pamiętał również ich długi, wspólny spacer po tym jak rzuciła go pierwsza miłość. To były piękne czasy. Na myśl o tym wszystkim Jungkookowi zrobiło się smutno i nawet nie zorientował się, kiedy po jego policzku zaczęła płynąć pierwsza łza. Nagle ożywił się, szybkim ruchem wycierając mokry policzek. Był zły, że dał upust swoim emocjom. Obiecał sobie, że nigdy tego nie zrobi. Przecież mężczyźni nie płaczą. Z wściekłości cisnął do wody, leżącym obok niego kamieniem. Ten odbił się parę razy od powierzchni wody i dopiero wpadł do niej. To przypomniało mu jak puszczali razem z ojcem kaczki, gdy całe lato miał nogę w gipsie i nie mógł chodzić. Zdenerwował się jeszcze bardziej. Miał tego dosyć. Wszystko przypominało mu o rodzicach. A wspomnienia o nich naprawdę bolały.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 28, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"Między Aniołem, a Diabłem" [Yoonmin] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz