Nina
W promieniach majowego słońca przemierzam biegiem ulice Poznania aby zdążyć na czas do pracy. Jest nadzwyczaj ciepło, a mój strój składający się z długich, czarnych spodni i białej koszuli nie jest najbardziej odpowiednim na takie temperatury. Materiał przykleja się do mojego spoconego już ciała. Kto spodziewał się takich temperatur o tej porze? W oddali widzę już fasadę hotelu, więc na mojej twarzy odruchowo pojawia się uśmiech. Czuję, że to może być dobry dzień.
Automatyczne drzwi otwierają się przede mną, odsłaniając przyjemny chłód klimatyzacji jaki panuje wewnątrz hotelu. Udaję się na zaplecze, gdzie zmieniam wygodne sandały na czarne szpilki. Zaparzam duży kubek herbaty i siadam przy biurku recepcji. Zapowiada się 9 godzin świetnej zabawy. Lubię tą pracę, ale są dni kiedy jest ona strasznie nudna i męcząca. Zapominam o tych wszystkich negatywach i staję się najbardziej pozytywną osobą w tym budynku.
Po 30 minutach mam przejrzane już wszystkie serwisy plotkarskie, portale społecznościowe i ulubione blogi. Po herbacie i dwóch ciastkach owsianych też nie ma już śladu. Na holu zaczynam słyszeć zbliżające się głośne i szybkie kroki więc podnoszę głowę znad monitora komputera.
-Nina- słyszę donośny głos szefa
-Tak szefie? O co chodzi?
-Jutro podczas popołudniowej zmiany, na którą jesteś z resztą przypisana będzie kilka ekstra, mega, wielkich, grubych ryb. Nie zawal tego.
-Postaram się.- uśmiecham się lekko
Zanim zdążę zauważyć nie widzę już szefa, a z ogólnego zamyślenia wyrywa mnie ciche westchnięcie Oli za moimi plecami. Jest dopiero praktykantką i jeszcze sporo musi się nauczyć.
-Ciebie też denerwuje tym swoim mega, ekstra, wypasionymi epitetami? Bo mnie strasznie, cholernie i poważnie.
Kiwam głową udając, że poświęcam jej uwagę, chodź nie za bardzo wiem o co chodzi. Uśmiecham się sama do siebie. Nina ogarnij się! Pewnie to będą starzy faceci przechodzący kryzys wieku średniego w za długich spodniach od garnitury z minami typu weźcie mnie stąd bo zaraz padnę trupem. Zawsze starałam się być miła i przyjazna dla wszystkich gości, ale jeżeli już widziałam złe nastawienie odwiedzających nasz hotel ludzi nawet mi odechciewało się okazywania jakiejkolwiek radości.
Jakiś czas po tym we wejściu do hotelu zauważyłam parę seniorów z walizkami, którzy ewidentnie wyglądali na zagubionych. Szybko sprawdzam w komputerze listę rezerwacji i wołam Adriana, który znudzony siedzi na zapleczu i czyta gazetę sportową.
-Adrian leć ale to już pomóc z walizkami
-Już się robi pani kierownik. Dla pani wszystko- odpowiada w biegu
-Nie dla mnie tylko dla naszych zmęczonych życiem szanownych gości z... z samej aż Warszawy - mówię żartobliwie
Starszy mężczyzna okazał się być miły chodź bardzo roztargniony. Wypytał mnie dokładnie o drogę do wszystkich atrakcji jakie tylko się znajdują w tym mieście. Po pół godzinie jednak przyszedł z prośbą o napisanie mu instrukcji dojścia, które mu mozolnie tłumaczyłam. Właśnie za to lubię tą pracę. Za nieustanny kontakt z różnymi ludźmi i bezinteresownym pomaganiu im. Chociaż niekiedy zdarzają się sytuacje kiedy tracę cierpliwość nadal mimo wszystko mam ochotę tu przychodzić. Może branża hotelarska nie była nigdy moją wymarzoną ale czuję się tu dobrze.
Reszta popołudnia minęła spokojnie, więc udało mi się wyjść pół godziny wcześniej niż zwykle. W świetle ulicznych lamp wracam powoli do mieszkania, w którym pewnie czeka na mnie stos brudnych ubrań i naczyń. No i oczywiście Kamil.
Powoli przekręcam zamek w drzwiach i wchodzę do środka. Zanim zdążę położyć torebkę na stoliku stojącym w przedpokoju słychać już doniosły męski głos.
-I co debilko znowu Cię wywalili z roboty, że jesteś już w domu? Brawo Nina jestem z ciebie strasznie dumny! Nie! Jestem z ciebie cholero okropnie ale to okropnie zawiedziony. Lepiej leć szukaj już nowej posady bo inaczej będzie z tobą kiepsko-
-Kamil ja nie zostałam wyrzucona. Ja tylko wcześniej...
Zanim zdążyłam dokończyć moje wyjaśnienia masywna dłoń Kamila przyciskała z impetem moją szyję do ściany korytarza. Jego mętny wzrok utkwiony był w moich oczach. Patrzył na mnie ze złością i zwierzęcym pożądaniem. Trzymał tak mocno aż nie mogłam złapać już oddechu. Po chwili ręce Kamila obejmują mnie mocno w talii. Bez żadnego słowa zaczyna chamsko i natarczywie całować mnie po całym ciele. W ustach czuję smak wódki i papierosów. Chwyta mnie za nadgarstki i przyciska do siebie. Nie mam siły wyrwać się z jego ramion. W tym momencie staje się jego marionetką, z którą robi, co chce. Odchylam głowę sygnalizując, żeby przestał. Popycha mnie ponownie na ścianę i staje się coraz bardziej napastliwy. Wiem, że nie wygram tej walki. Czuję na brzuchu jego zimne dłonie, dążące do ściągnięcia ze mnie wszystkich ubrań.
Przegrałam tą walkę. Znowu przegrałam. Obecny wynik: tysiąc ileś tam do zera. Wiadomo oczywiście dla kogo.
CZYTASZ
Wschód kolejnego dnia
RomanceJej życie zmieniło się w ciemność, by później mogło się stać dla niego światłem. Oboje pozostawiają przeszłość i wkraczają razem w to co przyniesie im nowy dzień. Opowieść o pokonywaniu przeciwności losu, pogodzeniu się z trudną przeszłością, oddan...