(not)tired

1K 60 8
                                    

Opadłem na podłogę ze zmęczenia, jęknąłem z braku sił. Bolały mnie mięśnie, a do tego nie specjalnie czułem już nogi.

- To był wyczerpujący dzień. - powiedział lider, na co my wszyscy ze zgodnością wydaliśmy z siebie dźwięki zmęczenia.

Jeden po drugim wstawał i udawał się w stronę drzwi. Postanowiłem chwilę jeszcze poleżeć, byłem cholernie zmęczony. Po minucie zostałem z Namjoonem sam, wstałem i już kierowałem się do drzwi. Kiedy spojrzałem w jego stronę. Powtarzał jeszcze raz kroki, patrząc na siebie w lustrze. Chociaż nie za dobrze mu to wychodziło. Widać było że jego ciało jest wyczerpane i zmęczone, ale widocznie na prawdę chciał nauczyć się tych kroków, bo nie zaprzestawał mimo braku sił.

- Hyung, chodź już.

- Przyjdę później, wciąż nie ogarniam tego kroku. - kolejny raz nieumiejętnie powtórzył część tańca.

- Pomogę ci. - uśmiechnąłem się i stanąłem obok niego. Pokazałem mu każdy najdrobniejszy ruch jeszcze raz w zwolnionym tempie, a on go powtarzał. Po kilku minutach był już nauczony.

- Przepraszam, wiesz że nie jestem za dobry w tańczeniu. - wymamrotał. Oparliśmy się o szklaną ścianę biorąc po łyku wody.

- W początku hyung, nie musisz przepraszać. - powiedziałem pomiędzy wzięciem kolejnego łyku wody.

- Ale ciągle czuję jakbym was spowalniał. - podrapał się po głowie. Spojrzałem na niego i zmarszczyłem brwi.

- Nie przejmuj się, każdy ma jakieś wady.

- Chodzi mi o to, że ty jesteś dobry we wszystkim. - wymruczał na tyle cicho, że ledwo co wyłapałem co powiedział.

- Nie we wszystkim, na przykład mój angielski ssie. - pocieszyłem go.

- Ale to nie najważniejsza rzecz...

Nie wiedziałem co powiedzieć, oddał mu butelkę i wstał pokazując mi jeszcze raz jak stawia kroki. poszło mu całkiem nieźle, ale wyczerpanie dawało o sobie znać.

- Hyung, nie oczekuj od siebie zbyt wiele. - złapałem go za ramiona. Zatrzymał swoje ruchy i lekko przygryzł dolną wargę, co nie umknęło mojej uwadze. Pokiwał twierdząco głową. Nawet nie zauważyłem jak moje dłonie a jego ramionach mocniej się zacisnęły.

- Ziemia do Kookiego. - usłyszałem i przełknąłem ślinę. Moje przezwisko brzmiało o wiele lepiej wypowiedziane z jego ust. - Chodźmy już.

Nie zrobiliśmy trzech kroków, a Namjoon potknął się o własną podeszwę, niefortunnie pociągając mnie za sobą na podłogę.

- Kur.. - wykrzyczałem, kiedy wylądowałem na Namjoonie. Moja broda uderzyła w jego ramię, a ja natychmiast się podniosłem pocierając szczękę z bólu. Spojrzałem w dół na twarz RMa, który miał szeroko otwarte oczy. Butelka wody wylała się mi na koszulkę, przez co byłem mokry a materiał przylegał do mojej klatki piersiowej. Nie przejąłem się tym zbytnio.

- Hyung, nic ci nie jest? - pochyliłem się i sprawdziłem czy nic mu nie jest w głowę, lekko ją podnosząc.

- Jest okej. - zapewnił mnie. Zabrałem dłonie, niefortunnie puszczając głowę Namjonona, która uderzyła o podłogę. Syknął.

- Przepraszam! - nie usłyszałem odpowiedzi - Nie żyjesz? - dodałem.

- Tak, żyje, mimo że przygniatasz mnie swoim ciężarem. - ponownie jęknął. Spojrzałem w dół, przygniatałem go. Chciałem się podnieść, ale mokra podłoga pod moimi butami sprawiła, że ponownie się przewróciłem.

ѕperм, ѕweaт and тearѕ ĸ.nм х j.jĸOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz