The First Meeting - Starset #1

7 0 0
                                    

- Panie Jeorn'ie! - Ozwał się ktoś za plecami starego wilka morskiego Jeorn'a Monroe.
Starzec gwałtownie się odwrócił.
- Cóżże się stało młodzieńcze? - odrzekł staruszek odwracając się w jego stronę.
- Zarząd kazał poprosić pana o niezwłoczne udanie się do dyrektora Hatchigo. - wysapał opierając się na kolanach.
- Rozumiem. Zaraz tam się udam. - podreptał z powrotem przed siebie. Pan Jeorn miał średniej długości siwą brodę i długie siwe włosy o niebieskawych końcówkach. Miał na sobie typowy kapitański mundur. Jego jasnozielone oczy zawsze miały wesoły wyraz. Kierował się teraz do swojego skromnego niewielkiego domku na obrzeżach miasta. Dom ten znajdował się zaledwie jard od wody. Gdy zaszedł na miejsce w typowym dla niego powolnym tempie zaczynało zmierzchać. Wszedł do środka i wziął do ręki starą mahoniową fajkę i napełnił ją średniej klasy tytoniem. Wyjął z niewielkiego ognioodpornego terrarium smoka wielkości dłoni. Przyłożył jego pysk do fajki i lekko ścisnął jego brzuch. Smoczek zionął ogniem i spojrzał na niego z wyrzutem.
- Przepraszam Horacy ale wiesz że nie mam zapałek.
Smoczek wypuścił trochę dymu z nosa. Jeorn odłożył go na miejsce i zaciągnął się dymem z zadowoleniem. Przysiadł na bujanym fotelu i począł rozmyślać.
~30 lat wcześniej~
Jeorn stał za sterem ogromnego statku o 30 żaglach i 40 armatach. Na największym żaglu widniała "Smocza Róża" symbol szlachetnego statku "Leviatan". Na szkarłatnym, największym z żagli, widniał herb Bonerlandu. Obok Jeorna stała kobieta, odziana w typowo piracką suknię i wpatrywała się w bezkres morza przed nimi.
- Ląd na horyzoncie! - Ozwał się żeglarz stojący na bocianim gnieździe.
- Cała na przód! - wykrzyknął komendę Jeorn. Marynarze wprawili w ruch potężny mechanizm. "Leviatan" był połączeniem łodzi podwodnej z okrętem pirackim.
~godzinę później~
Zacumowali statek przy brzegu. Jeorn zeskoczył na ląd i z zaciekawieniem rozejrzał się po plaży. Wokół niego było mnóstwo różnorodnych roślin niespotykanych nigdzie indziej na wyspach Soberu. Ocean Soberski słynął z miliardów ekosystemów i jeszcze większej liczby gatunków roślin i zwierząt. Poszedł w głąb lasu jak zawsze bez cienia strachu. Usłyszał szmer w pobliskich zaroślach.
- Kto tam?! - wykrzyknął kapitan. Z zarośli wyłoniła się głowa chłopaka o fioletowych włosach i białych kocich uszach. Jego usta zakryte były fioletowym szalem. Fioletowe włosy zakrywaly większą część jego twarzy przez co nie można było określić koloru jego oczu. Po chwili wyszedł cały z zarośli i przyglądał mu się w ciszy. Miał na sobie biało-fioletowy płaszcz, sięgający mu do kostek, białe obcisłe jeansy podkreślające jego chuderlawą sylwetkę. Spod płaszczu wystawała biała bluzka oraz zawieszony na jego szyi długi naszyjnik z zawieszką w kształcie gwiazdy. Z kieszeni płaszcza wystawała lornetka i kilka łańcuszków. Jeorn wbijał w niego wzrok i zauważył białe poszarpane smocze skrzydła na jego plecach. Zauważył też długi biały ogon przypominający ogon zwykłego domowego kota, z tą różnicą ze był dwudziestokrotnie dłuższy. Wtem tajemniczy mieszkaniec wyspy zapytał.
- czy wygnanie nie oznacza samotności? Jeśli tak to co tu robisz?
- Przypłynąłem z zachodniej dzielnicy Bonerlandu w poszukiwaniu niejakiego Starseta. Czy nie wiesz czy tu go znajdę?
- Stoi przed tobą -uśmiechnął się pod szalem.
- Okey. Proszę na pokład. - poszedł w stronę statku i wszedł na pokład.
- Niech będzie... -idzie za nim i wchodzi na pokład po czym rozgląda się. Statek odbił od brzegu i zaczął podróż powrotną.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 06, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dziennik "Leviatana"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz