Death of a friend... (part two)

8 1 1
                                    


Rozdział pierwszy

"TO JESZCZE NIE JEST PRZYJAŹŃ"

Tego dnia była naprawde brzydka pogoda.Padał deszcz i wiał zimny wiatr.Postanowiłam nie wychodzić dzisiaj z domu.Wolałam leżeć na łóżku i przeglądać Instagram. Odświeżałam i odświeżałam portal,aż w końcu natrafiłam na nowe zdjecie Harrego.Nie wiedziałam, co mam robić.Czy dać serduszko pod jego najnowszym zdjeciem? W końcu Lucas też ma Instagrama i co by  było, gdyby zobaczył mój nick w polubieniach? Nie mówiłam wam,ale Lucas po śmierci rodziców stał sie nieco nadopiekuńczy. Gdyby dowiedział sie o mojej przyjaźni z Harrym, który był także jego znajomym, wpadłby chyba w jakąś furie.Nikomu o tym nie mówiłam,ponieważ sądziłam,że to na razie nie jest jeszcze prawdziwa przyjaźń.Bałam sie,że Harry bedzie przyjaźnił sie ze mną jakieś dwa tygodnie,a później mnie zostawi i zostane sama już na zawsze.Sama,bez przyjaciół.Dobrze,że mam w sumie jeszcze tego Lucasa,ale gdyby sie dowiedział o wczorajszym spotkaniu z Harrym, i o tym,że okłamałam go,że byłam na korkach z matmy,to  napewno kazałby mi wynieść sie z jego domu na zawsze.Żyłam na krawedzi.W każdej chwili mogłam nieświadomie przeskrobać i zostać opuszczona i zostawiona w samotności.Nienawidziłam bycia samotnym...Wolałam przesiadywać z rodziną całymi dniami.Dzisiaj znowu zaplanowaliśmy spotkanie z Harrym.Tym razem w pobliskim bistro.Kupiliśmy deser i zasiedliśmy do stołu.Zaczeliśmy rozmawiać o swoim życiu i o niezwykłych wydarzeniach,które przeżyliśmy ze swoimi rodzicami.Bardzo miło wspominało sie te chwile,które zdecydowanie były najlepszymi chwilami w moim życiu.Mineły jakieś dwie,czy trzy godziny i zaczeliśmy sie zbierać.Harry pożegnał sie ze mną i podążał w strone domu.Ja jednak poszłam jeszcze na chwilke do bistra,ponieważ do domu miałam dość daleko,a strasznie chciało mi sie pić.Stojąc przy ladzie przez okno kawiarenki widziałam szykującego sie do przechodzenia przez jezdnie Harrego. Uśmiechłam sie do niego i wyszłam z bistra.


Rozdział drugi

"DLACZEGO AKURAT ON?!"


Przekroczyłam próg restauracji i usłyszałam bardzo głośny i przerażający pisk hamującego na jezdni samochodu.Bardzo szybko podniosłam głowe i ujrzałam czarny samochód osobowy.

-Co sie dzieje? - zadałam sobie pytanie.

Szybko pobiegłam do miejsca,gdzie zobaczyłam samochód,by zobaczyć co sie stało.Przypomniałam sobie,że całkiem niedawno widziałam Harrego,który zaraz miał przechodzić przez jezdnie,która była wtedy bardzo ruchliwa.Dochodząc do miejsca zdarzenia,spostrzegłam wielką plame krwi na drodze i chłopaka,który leżał w tym samym miejscu.To był Harry ! Nie mogłam w to uwierzyć.Postanowiłam,że pobiegne tam,by go uratować.Nie zdążyłam...Wokół niego stali już policjanci.Po chwili usłyszałam,że nadjeżdża karetka.Byłam zrozpaczona.Nie potrafiłam nic powiedzieć...Próbowałam sie przecisnąć przez tłumy,ale co chwila któryś z policjantów mnie odpychał i mówił,że jeśli chce mu w jakiś sposób pomóc,to mam sie teraz modlić.Karetka dowiozła go do szpitala w stanie krytycznym.Lekarze nie dawali mu około 2 dni życia.Lekarstwa nie pomagały,a on robił sie coraz słabszy i chudszy niż przedtem.Bardzo przeżywałam ten wypadek... Płakałam całymi dniami i nie mogłam spać w nocy. Trzy dni później dostałam telefon ze szpitala,że Harry nie żyje.


Rozdział trzeci

"TRAGICZNA ŚMIERĆ"


Pogrzeb Harrego miał sie odbyć już w tą środe.Byłam niesamowicie zdruzgotana,nie dawałam już rady żyć bez niego... On był dla mnie jak prawdziwy brat,można powiedzieć,że kochałam go nieco bardziej niż Lucasa.Cały czas rozmyślałam nad tym co sie stało.Nie mogłam uwierzyć w śmierć Harrego mimo że stało to sie praktycznie na moich oczach.Nie mogłam sobie wybaczyć tego,że go wtedy nie odprowadziłam.

-Nieee,to nie może być prawdą... - westchnełam.

Płakałam tak bardzo,że rozmazał mi sie cały tusz do rzes i miałam czarne smugi na policzkach.Po chwili rozległo sie pukanie do drzwi. Był to Lucas.Chciał ze mną porozmawiać o śmierci Harrego.

-Wiesz Luizo... Niektórzy giną tragicznie,a niektórzy nie... - mówił.

-Wiem! Nie musisz mi o tym mówić ! Zostaw mnie samą ! W tej chwili ! Wynoś sie ! - oburzyłam sie.

Lucas wyszedł z pokoju w mgnieniu oka.A ja zaczełam płakać jeszcze gorzej niż przedtem...


Rozdział czwarty

"NOWY GOŚĆ-NOWY PRZYJACIEL"


Nastał nowy dzień.Czwartek.Było już po pogrzebie Harrego. Wieczorem Lucas postanowił zaprosić do nas John'a.Około 20.00 był już u nas w salonie.Rozmawialiśmy na różne tematy.John mówił o tym,jak jego wujek opiekuje sie swoimi psami.Niesamowicie je wytresował i chciałby oddać w dobre rece chociaż jednego.Ja na samą wiadomość o tym aż zerwałam sie z kanapy i podskoczyłam mówiąc:

-Jakie pieski?! Awww...

-Jeśli zechcesz moge jutro jednego przyprowadzić- powiedział John.

Rozmawiałam długo o tym,aby przekonać Lucasa do adaptacji psa i po kilku godzinach meczarni i wylanych przeze mnie łez,wreszcie udało mi sie go namówić.Zgodził sie na adaptacje.Wieczorem John przyniósł do naszego domu wielkiego dalmatyńczyka.Pies był tak wytresowany,że kiedy John zagwizdał,ten wskoczył mi na kolana.Od razu go polubiłam.Nazwałam go Harry.No...Chyba domyślacie sie dlaczego...




KONIEC CZEŚCI DRUGIEJ !

CIĄG DALSZY NASTĄPI JUŻ W KRÓTCE !

By: xblack_dreamerx

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 07, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Death of a friend...Where stories live. Discover now