prolog

10 3 0
                                    

Ledwo żywy i ledwo kontaktujący pożegnałem się z przyjaciółmi. Życzyłem ponownie wszystkiego co najlepsze przyjacielowi, zabrałem resztkę whisky i udałem się w stronę mieszkania. Nowy Jork dopiero zaczynał żyć, a ja wracałem do domu. Co za ironia losu. Przemierzałem uliczki żwawym, ale lekko pijanym krokiem. Uwielbiałem NYC, miasto w którym nigdy nie można się nudzić. Cały czas tętni życiem, za to właśnie je uwielbiam. 

Dopiero po przemierzeniu kilku metrów zdałem sobie sprawę, że nie idę do domu. Co do cholery. Coś okropnie śmierdziało i tym razem to nie były moje przechodzone vansy. Udałem się w stronę uliczki z której dobiegłam ohydny zapach. Ciemno jak w dupie murzyna. Nie żebym był kiedyś.

Udałem się w głąb uliczki lekko się kiwając. Kurwa chyba mam jakieś pierdolone deja vu. Pojebana akcja. 

Podszedłem do końca uliczki i zobaczyłem kobietę która leżała na jakimś facecie. Był chyba jakiś nie świeży bo śmierdział niemiłosiernie. Kobieta wstała bo chwili rozprostowała kości oraz złamała kark dla mężczyzny. Chwila co.

Przerażony spojrzałem za siebie i zobaczyłem, że nagle wszystkie światła przestały się palić. Jak na złość nie było żadnego samochodu czy przechodnia. Odwróciłem się ponownie w stronę trupa ale nie było już tam dziewczyny. Poczułem za to zimny oddech na moim karku. Przełknąłem ślinę i odwróciłem głowę w stronę lodowatego oddechu. 

Stała tam bardzo niska kobieta w czerwonej sukni, na ustach miała czerwoną szminkę i chyba krew. Spojrzałem w jej duże oczy, ale zobaczyłem tam tylko żądze czegoś dziwnego i czystą czerwień. Potem było tylko przyjemnie i ciemno.

 — Powinniśmy się poznać bliżej mój słodki.  











































To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 28, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Lady RedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz