1. Firanki, ogień i dziecko - czyli o miłości

10 0 0
                                    

  Co to znaczy kochać? Miłość to nie uczucie, a czyny i słowa, które kierujemy do drugiego człowieka ku jego dobru, rozwojowi i wzrostowi wewnętrznemu. Jest to akt woli i dar dla innych, który dość często wymaga naszego wysiłku. Przedstawię historyjkę, która do pewnego momentu biegnie tym samym torem, a później są dwie wersje zakończenia, aby zobrazować różnicę między czuć miłość, a dawać miłość. 

Było sobie małżeństwo, które miało jedno dziecko, sześcioletnią córeczkę o imieniu Zuzia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Było sobie małżeństwo, które miało jedno dziecko, sześcioletnią córeczkę o imieniu Zuzia. Zaprosili do swojego domu grono najbliższych przyjaciół. Było bardzo miło i sympatycznie. W pewnym momencie, tak się złożyło, że wszyscy dorośli znaleźli się w kuchni. Z salonu rozlegały się po mieszkaniu przyjemne dźwięki muzyki, przy których dziewczynka tańczyła robiąc piękne piruety. Jeden piruet wyszedł jej tak zamaszyście, że potrąciła niechcący świeczkę stojącą na niskim stoliczku. Świeca potoczyła się i jej płomień dosięgnął firanki, która natychmiast zajęła się ogniem. Dziecko z przerażeniem, w ogromnym pędzie, wybiegło z pokoju i wpadło do kuchni z krzykiem:

- Mamo, mamo firanki się palą! Ja nie chciałam... tańczyłam... świeczka upadła... iii... – Łzy popłynęły z oczu dziewczynki kiedy rzuciła się na szyję mamie.

Tata natychmiast pobiegł do salonu by ugasić płomienie... Mama bardzo kochała swoją córkę. Czuła ogromną miłość do niej, choć ta, jak to dziecko, niejednokrotnie przysparzała jej kłopotów.

Mama, przestraszona spojrzała na swoją córkę. Widać, że dziecku nic się nie stało, za to z salonu już docierał do pomieszczenia smród spalenizny. Wszyscy mężczyźni wzięli udział w gaszeniu zaprószonego przez dziecko pożaru. Niestety firanki i obrus spaliły się w całości, stół był nadpalony, na meblach osiadła sadza. Pokój nadawał się do remontu, a niektóre z mebli do wyrzucenia. W całym mieszkaniu przez najbliższe dni będzie się unosił ten nieprzyjemny zapach.

Pierwsza wersja zdarzeń:

Po zażegnaniu niebezpieczeństwa mama ukucnęła przed dziewczynką i spojrzała na nią z troską. Pomimo, że nadal czuła zdenerwowanie, to zdawała sobie sprawę, że jej dziecko potrzebuje wsparcia.

- Kochanie czy mocno się przestraszyłaś?

- Tak mamusiu – odpowiedziała dziewczynka nadal ze łzami w oczach. – Ja nie chciałam – powtórzyła z poczuciem winy.

- Rozumiem słoneczko – mama podniosła dziecko na ręce i przytuliła zapłakaną i przestraszoną córeczkę. – To normalne, każdy by się przestraszył ognia. Wiem, że nie chciałaś. Dobrze, że szybko nam o tym powiedziałaś. Nic się nie bój, już wszystko dobrze. Proszę obiecaj mi, że na przyszłość będziesz ostrożniejsza kochanie.

- Obiecuję mamusiu.

Mama pomyślała, że muszą z mężem bardziej uważać gdzie zostawiają świeczki, bo całe zajście mogło się skończyć dużo gorzej. Wieczorem, po położeniu spać córki, porozmawiają o tym, co jest potrzebne do odświeżenia salonu.

Druga wersja:

Po zażegnaniu niebezpieczeństwa mama ukucnęła przed dziewczynką i spojrzała na nią z wyrzutem.

- Jak mogłaś być taka nieuważna? Coś ty najlepszego narobiła! – powiedziała podniesionym ze zdenerwowania głosem.

- Ale mamusiu, to niechcący. – Tłumaczyła się dziewczynka ze łzami w oczach. – Ja nie chciałam – powtórzyła z poczuciem winy.

- Trzeba bardziej uważać. Tyle razy tłumaczyłam ci, żebyś była ostrożniejsza. Mogło ci się coś stać, mogłaś się poparzyć. Przez twoją nieostrożność pokój nadaje się do remontu. Musisz bardziej uważać.

- Przepraszam mamusiu ja nie chciałam.

Dziewczynka zwiesiła smutno głowę i się rozpłakała. Tak bardzo nie chciała sprawiać kłopotów rodzicom. Bardzo się starała, ale co zrobić, że była* niezdarna i nieuważna.

***

Wiemy, że wszystkie mamy kochają swoje dzieci, ale czy umieją tę miłość im okazać? Momenty poczucia zagrożenia, wywołujące stres mogą zaciemniać nam ocenę sytuacji. Mogą sprawiać, że przestajemy widzieć nasze dzieci. Oczywiście widzimy ich ciała, chodzi mi o empatię do nich. Te mamy przestraszyły się i to jest oczywiste, ale dziewczynki również i to bardziej. Nasze podejście do dzieci w sytuacji krytycznej nie zatrzymuje się na podpaleniu firanek. Kształtujemy ich obraz miłości, pokazując im jak mają być traktowane przez innych, jak mają traktować innych i jak mają traktować same siebie.

Przeszłości nie da się zmienić i jeśli mamy o nią pretensję, to nie jest to konstruktywne podejście, a jedynym skutkiem jest wywołanie poczucia winy. Dziewczynka w drugim scenariuszu dostała przekaz, że jest przyczyną zmartwień, że po raz kolejny zawiodła swoich rodziców. Kolejny komunikat jaki otrzymała – tym razem pozawerbalny – to taki, że w momencie strachu musi sobie sama poradzić ze swoimi emocjami, co więcej musi także wziąć odpowiedzialność za emocje mamy.

Ona w kryzysowej sytuacji chciała się skryć w miłości swojej mamy, jednak zamiast miłości otrzymała odrzucenie, brak zrozumienia i pokazanie, że intencje nie mają znaczenia. Dostała lekcję, że nie jest ważne to co jest w niej, a to co na zewnątrz. Tak będzie funkcjonowała w swoich relacjach z innymi ludźmi. Będzie myliła pretensje i okazywanie złości z miłością. Dziewczynka z pierwszej wersji będzie umiała wybaczać błędy sobie i innym. Jej bliskość będzie się kojarzyła z poczuciem bezpieczeństwa, troską i uczeniem się.

Wyżej opisana sytuacja jest dość drastyczna, ale każde zdarzenie, które nie poszło idealnie jest kluczowe dla rozwoju. To może być wylane mleko na odświętny ciuch, barszcz wychlapany na biały obrus itp. Dziecko i tak czuje się już źle, więc budującym jest wyciąganie go do konstruktywnego działania i naprawiania błędów, a nie wciskanie w jeszcze większe poczucie winy. W szczególności w takich momentach dzieci potrzebują naszego wsparcia, zrozumienia, prowadzenia i poczucia, że kochamy je bez względu na to, jak się zachowują. Szmatka w rączkę – jeśli plama mała i dziecko samo sobie poradzi, albo nasze działanie, jeśli wymaga to poważniejszej akcji (rodzic w akcji).

* Dobrze jest zwrócić uwagę jak się komunikujemy, czy mówimy dziecku, że zachowało się niezdarnie, czy jest niezdarne. Jeśli przykleimy mu etykietkę „niezdarnego", to nie jest w stanie samo jej zdjąć. Jestem jaki jestem, ale zachowanie można zmienić.

Czyli o miłościWhere stories live. Discover now