Pewnie znacie ten stan gdy śpicie sobie spokojnie w łóżku, a tu nagle ni stąd ni zowąd zostajecie brutalnie wybudzeni z waszej strefy odpoczynku.Tak... to brutalne wybudzenie gwarantuje wam budzik, który w moim przypadku został kupiony na przecenie w pewnym sklepie, przez moją kochaną ciocię.
Wstałam z łóżka, jak zwykle potykając się o zrzuconą w czasie snu kołdrę i z ociągnięciem poszłam do łazienki.
Zrobiłam swoją potrzebę, umyłam zęby, przebrałam się i wróciłam do pokoju spakować plecak do szkoły.
Poszłam do kuchni, aby napełnić swój wiecznie głodny brzuch przed lodówką. W kuchni spotkałam mojego młodszego brata kończącego jeść płatki oraz mojego tatę pijącego poranną kawę. Wyjęłam z lodówki żółty ser oraz szynkę i zrobiłam sobie kanapkę.
-Cześć, jak się spało?- zapytałam męską część mojej rodziny.
- Wiesz co Lou? Śnił mi się dzisiaj wielki potwór, jadł ciastka i latał na niebieskim dywanie. Przyleciał do mnie i wiecie co zrobił? Zaprosił mnie i poczęstował ciasteczkami. Polecieliśmy razem do wesołego miasteczka! Jechałem rollercoscerem!
- Chyba rollercoasterem. Tato uważaj bo ci się zaraz kawa wyleje.
- Jesteśmy tylko zwykłymi zjadaczami chleba Lou, możemy popełniać błędy.
- Okey. To dobrze, że jestem tym zjadaczem bo dostałam 1 z chemii, ale jak to ująłeś możemy popełniać błędy. – powiedziałam w akompaniamencie śmiechu mojego brata.
- Ja wielki zjadacz chleba nakazuje byś poprawiła ten błąd – powiedział – Mama by ci pewnie pomogła poprawić. Ja z chemii jestem kompletnie zielony w temacie- dodał ze smutnym uśmiechem. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
- Poprawię to – szepnęłam mu na ucho. Wróciłam na miejsce od razu dokończając swoje śniadanie.
~
- A jakbym tak poleciała w kosmos to byś na mnie czekała?- Oczywiście, kochanie codziennie bym patrzyła w niebo i wyglądała ciebie.
~
***- Wiedziałaś, że ślimak może zajść w sen na trzy lata? – powiedział mój brat idąc do szkoły
- Serio? Dobrze by było tak spać. Mogłabym się przynajmniej wyspać.
- No coś ty. Wiele by cię ominęło, mogłabyś na przykład nie przyjść na moje urodziny, a to jest niedopuszczalne.
- Masz rację Romeo. To jest niedopuszczalne. Kto by ci przecież upiekł twoje ulubione babeczki? – odpowiedziałam.
Tak mój brat nazywał się Romeo. Nazwała go tak mama. Kochała sztukę Shakespeare'a. Niestety już nie żyje, ale o tym kiedy indziej.
- Przypominam ci, że do moich urodzin zostało tylko pięć miesięcy.
- Oczywi....- w tej chwili potknęłam się o własne nogi. Wstałam z głupim uśmiechem, na co Romeo przewrócił jedynie oczami. Wystawiłam do niego język, przez co obydwoje się zaśmieliśmy.
Odprowadziłam swojego brata do szkoły i szybko pobiegłam do swojego liceum. Chodziłam do Garfield High School, w Seattle w Waszyngtonie. Szkoła nie była najgorsza, chociaż mogłabym zmienić kilka rzeczy.
Gdy stanęłam przy szafkach od razu przywitało mnie ludzkie podobne coś zwane Andre Harris, czyli mój najlepszy przyjaciel. Dla mnie - Ad. Ewentualnie ameba
- Cześć łamago. Jak tam? Wiesz, że jak szedłem tu do ciebie spotkałem Kate i powiedziała mi, że robi w piątek imprezę, i nas zaprasza. Zgodziłem się ponieważ znam cię doskonale, iż byś odmówiła, a tak to masz załatwione.
- Andre, Andre, Andre... Ty mój półćwierćmózgowaty przyjacielu. Chyba mnie znasz i powinieneś wiedzieć, że na żadną imprezę w przyszłym miesiącu się nie wybieram.
- Blaze na dwunastej – powiedział Ad
Szybko się odwróciłam i zobaczyłam jego. Stał tam w całej okazałości Blaze Vanty. Moja miłość od podstawówki, czarnoskóry ideał, niesamowity bokser w naszej szkolnej drużynie, obiekt moich westchnięć i niedostępne marzenie. Zamieniliśmy ze sobą może dziesięć zdań, ale znam jego charakter, ulubiony kolor, ulubione jedzenie, napój... Nie jestem stalkerem, chodzimy razem na angielski oraz na literaturę, więc samo wyszło.
Moje rozmyślenia o moim ideale przerwała osoba stojąca obok mnie.
- Przewidziałem twoja odpowiedź, więc mam taki argument, że zmienisz swoje podejście. Ten chłopak do którego wzdychasz od lat też tam będzie. Dobra idę na biologię patrzeć się przez calutkie czterdzieści pięć minut na Petera. Nara.
- No na razie.
O jejku! On tam będzie... W co ja się ubiorę?! Przecież został mi tylko tydzień. A co z włosami?! Blaze farbuje włosy gdzieś tak od szóstej klasy. Obecnie są zielone. A może ja też powinnam zmienić barwę moich kłaków i wtedy on się mną zaint...
– Siema, Jack. Czemu się ślinisz? Jestem aż tak przystojny? – debil o imieniu Brad przerwał moje przemyślenia.
– Nie śliniłam się, a jak już, to zapewniam, że nie do ciebie. Do ciebie ślinią się tylko głupie dziewczynki, a ja do nich nie należę.
– No przecież, ty ślinisz się do debili lubiących uszkadzać sobie szare komórki na ringu. Słyszysz? Wybacz, ale te głupie dziewczynki mnie wołają. Do zobaczenia!
A nie mówiłam? Głupek...
***
To już pierwszy rozdział
Zostawcie po sobie ślad
Dziękuję mojej przyjaciółce za sprawdzenie tego rozdziału ❤
xo i do następnego
CZYTASZ
My No Perfect Boy
Romance"Jedyna moja miłość, jaką dotąd znalazłam Tam weszła, gdzie jedyną nienawiść zasiałam" - William Shakespeare - "Romeo and Juliet"