Szliśmy powoli na stadion żarliwie przy tym rozmawiając. Kiedy jednak dotarliśmy na miejsce brunet poinformował mnie, że wraca do gry. Ta wiadomość zupełnie zbiła mnie z tropu.
Z początku nie popierałam jego pomysłu. Był on szalony. Chyba w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie mogą nastąpić przez to konsekwencje. On tak po prostu ze stoickim spokojem oświadczył mi, że zamierza wystąpić w następnym meczu.
- David, ja nie wiem, czy to dobry pomysł... Jeszcze nie wyleczyłeś kontuzji do końca a w dodatku czasami może ci się ona odnowić. - westchnęłam ciężko.
Martwiłam się o niego i jego zdrowie, choć z drugiej strony nie miałam zamiaru go zatrzymywać. W końcu za marzeniami należy biec, póki jest taka okazja, by później tego nie żałować. Działanie jest kluczem do sukcesu. Samymi myślami i chęciami świata się nie zawojuje.
- Rosie, wiesz, że to nie jest taki tam sobie zwykły mecz. Gramy o najwyższą stawkę. Beze mnie mogą sobie nie poradzić. To ja jestem sercem tego zespołu i nakręcam ich do walki w naszym stylu. - mówił bujając gdzieś w obłokach.
- Jednak to nie zmienia faktu, iż nie powinieneś się tego podejmować. To ogromne ryzyko - próbowałam przemówić mu do rozsądku - Ja się po prostu o ciebie martwię. Nie chcę ci zabraniać spełniać swoich marzeń. Nie mam zamiaru tego robić.
- Nie masz o co. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - powiedział posyłając mi swój najszczerszy uśmiech.
Odgarnął z mojej twarzy mały kosmyk włosów za ucho.
- Mam taką nadzieję. - westchnęłam ciężko.
Naprawdę nie wiedziałam co w tej sytuacji zrobić. Zresztą i tak nie posiadam na niego większego wpływu. W końcu jest dorosły. Może decydować sam o sobie według własnych upodobań.
Byłam z lekka podenerwowana. Bałam się co przyniesie ten mecz. Nie chcę, by nabawił się urazu po raz kolejny. Jeżeli juz tak bardzo chce grać, to niech wyjdzie na boisko, jednak lepiej, żeby nie ryzykował i nie grał przez całe regulaminowe dziewięćdziesiąt minut.
Z drugiej zaś strony rozumiałam go doskonale. Takie okazje jak ta nie trafiają się codziennie. Stawka ich gry jest na wagę złota. Mają szansę bowiem zdobyć puchar Hiszpanii. Wiem, że to jego marzenie i popieram go jak najbardziej w kwestii dążenia do celu. Niestety tutaj wybór nie jest taki prosty.
Ja sama marzę o tym, by w przyszłości zostać jedną z lepszych kobiecych piłkarek i osiągnąć wiele sukcesów. Ciężko trenowałam od małego i walczę do tej pory. Przecież cel, jaki postawiłam przed sobą sam się nie zrealizuje. Czasem potrzebne są różne wyrzeczenia.
Znając jego podejmie to ryzyko i zagra w wyjściowym składzie. Ja nie wiem jak bym postąpiła na jego miejscu. Jest pomiędzy młotem a kowadłem. Mam jednak nadzieję, iż podejmie słuszną decyzję i wszystko pójdzie po jego myśli.
David zauważył, że jestem jakaś nieobecna. Po mojej osobie od razu widać, kiedy coś mnie gryzie.
Chłopak chwycił mnie za ręce splatając nasze palce ze sobą, co nieco mnie zdziwiło. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Ten tylko posłał mi szczery uśmiech.
- Hej, no co ty? Nie ufasz mi? - zapytał.
- Oczywiście, że ci ufam, ale... - westchnęłam zrezygnowana - Nie przemęczaj się tak. Bardzo cię proszę.
- O to się nie martw. Obiecuję, że zejdę, jak będzie coś nie tak. - oznajmił.
Jego odpowiedź usatysfakcjonowała mnie. Nieco się uspokoiłam. Mogłam odetchnąć z ulgą. Przynajmniej na tę chwilę. Wszystko się jednak wyjaśni, kiedy nadejdzie dzień ostateczny.
Chciałam dodać mu nieco otuchy. Ja sama też na tym skorzystam. Nie myśląc już o niczym zamknęłam go w silnym uścisku. Naprawdę jestem ogromną szczęściarą mając taką osobę przy swoim boku.
Zastanawiam się tylko jak on ze mną wytrzymuje...
Chłopak odwzajemnił mój gest oplatając swoje ręce wokół mojej osoby. Przez chwilę trwaliśmy tak w swoich ramionach a ja delektowałam się naszą bliskością. Byłam w stanie usłyszeć bicie jego serca. Ten spokojny, równomierny rytm także działał na mnie uspokajająco.
Wiem, że on nie jest głupi. Da sobie radę. Wszystko pójdzie jak z płatka. Głęboko w to wierzę. Spełni swoje marzenia i wraz ze swoimi kolegami ze składu zdobędzie ten puchar. Tego wielkiego dnia nic nie może pójść nie po naszej myśli.
Trwaliśmy tak jeszcze przez chwilę w uścisku, kiedy to odsunęliśmy się od siebie nieznacznie. David wciąż wpatrywał się w moje oczy a jego wzrok zdawał się dosłownie promieniować radością. Onieśmielał mnie nieco, tym bardziej, iż od jakiegoś czasu moje serce wręcz szalało na jego punkcie.
To nie jest tajemnicą, że czuję do niego coś więcej. Przez ten czas zdążyliśmy się do siebie zbliżyć a ja muszę przyznać, iż nie jest wcale taki, jakim mi się być wydawał. Zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie i niezmiernie się cieszę mogąc nazywać się jego przyjaciółką.
Brunet zaczął wodzić wzrokiem badając przy tym całą mija twarz. Błądził po niej biegnąc oczyma to po moich tęczówkach, to po ustach. Czułam się naprawdę nieswojo i nie wiedziałam co w tym momencie mam zrobić. Już po chwili moje policzki zdawały się płonąć, co tylko utwierdzało mnie w fakcie, iż właśnie spaliłam buraka. Dostrzegłam, jak kącik jego ust lekko uniósł się ku górze.
Nagle poczułam jego dłonie ułożone na moich biodrach. Chłopak był wpatrzony we mnie jak w obrazek. Zaczął powoli przysuwać swoją twarz do mojej. W pierwszym momencie nie docierało do mojej osoby co się dzieje. Byłam pod wpływem szoku.
Na parę sekund straciłam kontakt ze światem. Nie miałam pojęcia, czy to ja sobie wyobrażam zbyt wiele, czy też to wszystko dzieje się naprawdę. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę z tego, iż to jest najprawdziwsza rzeczywistość a jego usta właśnie spotkały się z moimi.
Z początku byłam zdziwiona jego ruchem. Otworzyłam mocniej oczy, lecz po chwili dałam się mu ponieść.
Zawędrowałam rękoma na jego ramiona, by następnie zarzucić mu je na szyję. Brunet przyciągnął mnie do siebie i teraz nasze ciała stykały się ze sobą. Zachłannie mnie całował a ja również nie pozostawałam mu dłużna.
Przymknęłam oczy by móc jeszcze bardziej delektować się chwilą.
Teraz z pewnością moje policzki były całe czerwone. W dodatku moje ciało nawiedzały naprzemiennie fale ciepła i dreszczy. Miałam wrażenie, że zaraz z mojego brzucha wyfrunie stado motyli.
Jeszcze przez parę minut drażnił moje wargi, po czym puścił mnie wolno. Jego wzrok spoczął na moich tęczówkach.
- Już się tak nie martw. - rzucił przyglądając mi się z uwagą.
Dokładnie lustrował moją twarz. Widząc moje zakłopotanie uśmiechnął się cwaniacko.
- Teraz możemy razem poćwiczyć. - oznajmił a entuzjazm był wymalowany na jego twarzy.
A/N
Witam was w nowym projekcie, na którego pomysł wpadłam grając w fifę. Pobawiłam się w tworzenie zawodnika i tak bum, jest kolejna książka. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie próbowałam jeszcze nigdy w piłkę nożną, więc to dla mnie zupełnie nowa przygoda. Wierzę jednak, że nie będzie tak źle a ta historia przypadnie wam do gustu!
Mam wrażenie, że przesadziłam jak na sam początek, ale taki był zamysł. Już niebawem ruszymy z tym opowiadaniem! Kto się cieszy? Jakie są wasze odczucia po prologu oraz opisie? Zaczynanie to zdecydowanie moja słaba strona... Podobnie jak wymyślanie opisu. Przepraszam was za tak banalny wstęp...
CZYTASZ
Łączy Nas Piłka
General FictionCzy byś walczył o coś bez pewnika, że ci się powiedzie? Czy wierzyłbyś w swój sukces i dążył do celu? Czy jeżeli decyzja wymagałaby rozpatrzenia ryzyka, po której stronie byś stanął? Możesz coś osiągnąć, możesz też i stracić. Zasada jednak jest pros...