Rozdział 1

8 1 1
                                    

- Maddie wstawaj, jest już za piętnaście ósma.- powiedziała moja rodzicielka.

- Mamo, proszę cię daj mi jeszcze chwilkę pospać, przecież dzisiaj jest sobota.

- No dobrze, skoro chcesz się spóźnić na trening.- odpowiedziała ze śmiechem.


Spojrzałam na mamę z szeroko otwartymi oczami i jak najszybciej pobiegłam do łazienki, żeby się ubrać i ogólnie ogarnąć. Na szczęście już wczoraj spakowałam swoją torbę na trening siatkówki. Po zabraniu wszystkiego z pokoju, zamknęłam drzwi i zbiegłam na dół do kuchni, gdzie czekało już śniadanie na stole. Po zjedzeniu, pożegnałam się z mamą, wyszłam z domu i szłam w stronę szkoły.

Po 7 minutach dotarłam na miejsce i byłam spóźniona z 3 minuty, a na dodatek musiałam się jeszcze przebrać.

Pewna że dostanę karę od trenera, którego z resztą nienawidzę, weszłam na salę, dziewczyny już były w trakcie rozgrzewki, a trener stał tyłem do mnie.

Podeszłam do niego, wiedząc że zaraz zacznie na mnie krzyczeć i prawić kazania, tego typu jak " Kapitan drużyny nie spóźnia się", " Jaki daje przykład koleżankom z drużyny"

- Kto, to się spóźnia Collins?- spojrzał na mnie tym swoim morderczym spojrzeniem.

- Jaką mam karę?- zapytałam od razu, żeby nie przeciągać. Spojrzał się na mnie zdziwiony, że nie odpyskowałam mu czy coś w tym rodzaju.

- Nie ma kary Collins, idź zrób normalną rozgrzewkę i zaczynajcie trening. - odpowiedział, pisząc coś w swoim notesie.

Wtedy to ja byłam zdziwiona i patrzyłam się na niego, jakby mu druga głowa wyrosła.

- Coś nie pasuje? Jak tak bardzo pragniesz tej kary, to nie ma problemu .

- Nie, nie trzeba trenerze i przepraszam za spóźnienie. 


W ciągłym szoku podeszłam do Sabriny, żeby się z nią przywitać.

- Hej Maddie, widzę że masz jakieś przywileje u naszego trenera. - powiedziała i zaczęła się ze mnie śmiać.

- Ha Ha! Bardzo śmieszne, właśnie nie wiem o co mu chodzi. Dlaczego nie dał mi kary? 

- Nie wiem, może kogoś w końcu zaliczył i ciśnienie z niego zeszło? - powiedziała dalej się śmiejąc.

Spojrzałam na nią jak na wariatkę, w sumie czego ja mogłam się po niej spodziewać? Zawsze mówiła, to co jej ślina na język przyniesie.

- Nie interesuje mnie, to czy z kimś się przespał czy nie, ale cieszę się że nie dał mi żadnej kary i wracajmy do rozgrzewki.


Po upływie 20 minut zaczęliśmy już trening jak zawsze trener dał nam niezły wycisk. Dzisiaj wyjątkowo mało co krzyczał na nas, zawsze podczas treningu nie było nawet minuty by siedział cicho.

Kiedy trening się skończył, pożegnałyśmy się z trenerem i poszłyśmy do szatni. Po ogarnięciu się z Sabriną i pożegnaniu reszty dziewcząt, poszłyśmy w stronę wyjścia. Kiedy już miałyśmy przekroczyć próg drzwi , ni stąd ni zowąd zjawił się trener.

- Maddie, zapraszam Cię na chwilę do swojego gabinetu. - powiedział obojętnie facet i odszedł.

Spojrzałam z lekkim zdziwieniem na Sabrinę, lecz ta tylko wzruszyła ramionami i powiedziała, że poczeka na mnie przed szkołą.

Poszłam za trenerem do jego gabinetu. Weszłam i zamknęłam za sobą drzwi.

- Usiądź Collins, musimy porozmawiać.

- Dziękuję trenerze, ale postoję. - ten jedynie kiwnął głową.

- Jak dobrze wiesz zbliżają się zawody z siatkówki. - powiedział do mnie, jakbym o tym nie wiedziała. Teraz żyję tylko tym wydarzeniem.

- Tak, wiem o tym doskonale, ale do czego Pan dąży z tym tematem?

- Maddie, ty nienawidzisz mnie, ja nienawidzę Ciebie, ale mamy wspólny cel.

- Wiem, wygraną.

- I tutaj pierwszy raz w życiu zgodzę się z Tobą. Musimy to wygrać!

- O wygraną nie musimy się martwić, bo dawno mamy ją w kieszeni. - odpowiedziałam mu pewnym siebie głosem.

Jedynie uśmiechnął się na moje słowa. Jeszcze raz pożegnałam się z trenerem i wyszłam przed szkołę, gdzie czekała na mnie Sabrina.

- I co chciał od ciebie?

- Rozmawialiśmy na temat zbliżających się zawodów. Dużo nie będę mówić, po prostu mamy nie dać ciała. - odpowiedziałam wzruszając ramionami.

- Ale wiesz, że tam będzie człowiek z uczelni do której chcesz iść?

- Tak Sabrina wiem o tym doskonale, dlatego musimy je pokonać i wygrać ten mecz.

- No dobrze, a jak przegramy? To co wtedy zrobisz?

Spojrzałam się na nią i jedynie wzruszyłam ramionami, bo nie znałam odpowiedzi na to pytanie.

- Nie mam pojęcia, wtedy będę zmuszona iść do collegu w naszym mieście.

- Możesz również poprosić trenera aby Cię lepiej przygotował. - powiedziała, śmiejąc się.

- Naprawdę, ty jak coś powie..., kurwa Sabrina jesteś genialna! - krzyknęłam nagle, ale ona nie wiedziała o co mi chodzi. - No zapytam się Maxwella czy mnie przygotuje.

- Ty jesteś poważna? Przecież wy się tam pozabijacie.

- Słuchaj, to będzie moja szansa. Ja chcę wygrać, tak samo jak on więc naszą nienawiść, będziemy musieli odłożyć na bok.

Sabrina spojrzała się na mnie tylko nic nie odpowiadając i na tym zakończył się temat. W dalszej drodze powrotnej rozmawiałyśmy już na temat imprezy, na którą się dzisiaj wybieramy wraz z przyjaciółmi i moim bratem.



One DayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz